mistrzowska konstrukcja i scenariusz, nic nie jest nam podane na talerzu jak w większości współczesnych filmów, trzeba samemu dochodzić co, kto, jak, gdzie i kiedy? Obraz ten stawia też nam pytania czym tak naprawdę jest pamięć w naszym życiu i jak duże jest jej znaczenie. Podobał mi się też jego stonowany styl: oszczędność w muzyce, obrazie i akcji o jakichkolwiek efektach nie wspominając bo ich nie było, bo po co? skoro i tak całość przykuwa do ekranu jak mało który film. Przywodzi mi na myśl takie tytuły jak "Lost Highway", "Mechanik" i inne tego typu "majndfaki", jednocześnie samo "Memento" pozostaje w tym gronie oryginalne.
Zgadzam się film bardzo oryginalny, ciekawy pomysł i fajnie zrealizowany, skomplikowany a zarazem bardzo przyciągający uwagę! Zdecydowanie polecam!!!
Ja mogę powiedzieć tyle, że to kolejny film (innym był np. 'oczy szeroko zamknięte'), po oglądnięciu którego zostaje mi jedno pytanie, mianowicie ... "WTF?!".
Idea stworzenia filmu od tyłu, w oparciu o bohatera mającego problemy z pamięcią, jest genialna - owszem, ale wykonanie niestety wszystko psuje. Zbyt dużo wątków przeplatających się zbyt często i zbyt często pozostających bez odpowiedzi w moim (ale też zapewne nie tylko w moim) przypadku powoduje, że ta układanka się tak nie do końca układa, i trzeba by było obejrzeć film jeszcze raz. No i wszystko by było OK (ba, uważałbym film za majstersztyk), jeżeli uczucie niedosytu byłoby tak duże, żebym aż chciał ten film oglądnąć jeszcze raz. Niestety, ten film nie był dla mnie aż tak emocjonujący, żebym decydował się na jego ponowne oglądnięcie. Poczytałem trochę o chronologii faktów i związku przyczynowo-skutkowym żeby to wszystko stworzyło jedną całość, ale wbrew moim oczekiwaniom niczego intrygującego się nie dowiedziałem.
Niestety o tyle, o ile w przypadku "Oczu szeroko zamkniętych" Kubricka układanka nie układa się w jedną całość ponieważ reżyser zmarł przed ukończeniem pracy nad filmem, o tyle tutaj wydaje mi się, że tu przeszkodził sposób realizacji tego filmu (tym nie mniej tym którzy uważają "Memento" za arcydzieło szczerze polecam oglądnięcie, jeżeli jeszcze nie widzieli). Szczerze zazdroszczę tym, którzy umieli sobie na bieżąco składać wszystko w jedną całość - być może że wtedy też odczuwałbym większe emocje i bardziej doceniłbym ten film.
Oczy szeroko zamknięte a Memento to dwie zupełnie inne bajki. Oczy szeroko zamknięte nie są żadną układanką, nie ma tam żadnych retrospekcji, nie ma zbyt dużych przeskoków czasowych, akcja tego filmu rozgrywa się na przestrzeni jednego dnia. Oczywiście jest tam kilka niejasność ale które w sumie nie są aż tak ważne...
Co do Memento, to nie ma tam zbyt dużo wątków jest ich w sam raz, zresztą co to byłby za film było ich tyko kilka? Wtedy cała idea robienia wstecznej fabuły nie miałaby najmniejszego sensu.
''zbyt często pozostających bez odpowiedzi'' , ''ta układanka się tak nie do końca układa''
- Ale piszesz bzdury. Przecież w tym filmie wszystko jest dokładnie wyjaśnione, nie ma tam żadnych niedomówień a całość jest jak najbardziej logiczna. Tak w ogóle to robisz z Memento nie wiadomo jaki trudny film? A tak wcale nie jest. Tam są tylko dwie historie jedna w czarnej bieli druga w kolorze, które łącza się ze sobą w momencie zabójstwa Jimiego przez Leonarda. I co w tym takiego trudnego?
Również nie rozumiem tego jak można twierdzić że ten film nie jest emocjonujący. Przecież każda 'historyjka' kończy się w ciekawym momencie, więc sobie myślisz ''O kur** ciekawe co musiało wcześniej wydarzyć?'' i oglądasz kolejną retrospekcje która również kończy się ciekawie, i tak dale aż do samego końca.
Jak już pisałem film jest jak najbardziej do zrozumienia nawet z pierwszym obejrzeniem. Ale jeżeli miałeś z tym problemu to musisz go obejrzeć jeszcze raz, gdyż Memento to jeden z tych, które można oglądać w kółko i za każdym razem odkryć jakiś nowy intrygujący szczegół.
Po przeczytani twojej wyrodzi nasunęło mi się kilka pytań
1. Dlaczego piszesz takie bzdury?
2. Jakie masz IQ?
3. Ile masz lat?
4. Po co oceniasz ten film skoro go nie zrozumiałeś?
5. Po co w ogóle bierzesz się za takie filmy?
@trollziom: Nie będę odpowiadał na te pytania, bo są żenujące.
@manypakaiao7: Dla mnie nie był emocjonujący i tyle, jak mam Ci powiedzieć że był gdy nie był, nie rozumiem dlaczego czegoś innego ode mnie oczekujesz. Idea stworzenia filmu z taką fabułą, pomysł, jest dobry, ale realizacja słaba. Tak jak mówię, być może można odkryć intrygujący szczegół - bywały filmy tego typu które oglądałem wielokrotnie właśnie dlatego, że można było odkryć intrygujące szczegóły - wiem o co chodzi. W wypadku tego jednak jakoś nie mam na to ochoty - ale jeżeli mam, to taki film jest dla mnie naprawdę arcydziełem. Przykład - może z trochę innej beczki - "Powrót" Zwiagincewa. Ale tutaj też jest sporo filmów którym wg mnie wiele brakuje - obok tego to np. "Donnie darko". Muszę przy tym zaznaczyć, że film to film, i jeżeli film mi się nie podobał, to nie bawią mnie żadne metafizyczne dywagacje na temat tego 'co autor miał na myśli' - gdybym miał taką ochotę, czytałbym wiersze (może).
Pomysł filmu arcy-genialny, wręcz przełomowy i nigdy wcześniej czegoś takiego nie było.
Dlaczego słaba realizacja? Co tam było nie tak? Jeżeli nie mogłeś nadążyć za fabułą, to nie oznacza że realizacja filmu była słaba. Jak już mówiłem każde ujecie kończył się w ciekawym momencie, a fabuła poprowadzona była w taki sposób aby widz stopniowo coraz więcej dowiadywał się o co tak na prawdę w tym filmie chodzi.
Ja z kolei Powrotu raczej nie zdecydowałbym obejrzeć ponowie, jednak zbyt prosta, wręcz banalna historyjka wymyślona chyba w pięć minut, film oczywiście jest dobry ale niczym nadzwyczajnym się nie wyróżnia.
Również dołączam się pytania nr. 4: Po co oceniasz ten film skoro go nie zrozumiałeś?
Oczywiście film super genialny.
Choć znamy przebieg wydarzeń nie wiemy jak do nich doszło.
@manypakiao7: Dlaczego sugerujesz, że filmu nie zrozumiałem? A nawet jeżeli, to nie mam prawa?
Jeżeli chodzi o "Powrót" - jak dla mnie to jest film - owszem - opowiadający prostą historię, nie trudny do zrozumienia, w którym nie trzeba się doszukiwać zamysłów autora, czy też układać sobie czegoś, aby go zrozumieć. Akcja, choć wcale nie dynamiczna, cały czas trzyma w napięciu, niepewności. Ostateczny zwrot akcji następuje nagle i jest trudny do przewidzenia. W efekcie tego po oglądnięciu filmu ja byłem "w szoku" (nie wiem jak to lepiej określić). I wtedy ja zaczynam się zastanawiać, co było w skrzynce, która utonęła (MacGuffin), wracam wstecz szukając przesłania, odnajduję przewodni motyw biblijny i wiele ukrytych symboli, co zachęca mnie do oglądnięcia filmu ponownie. To tutaj tkwi kunszt tego wszystkiego.
Moim zdaniem "Memento" jest przekombinowane, po prostu, co mam więcej powiedzieć. Będąc zmęczonym, oglądając film do późna (zacząłem oglądać przed północą), nie mam ochoty przystawać i zastanawiać się, co było kiedy, co z czego wynikło i dlaczego. Sporo rzeczy udało mi się poukładać. Bardzo długo (z tego co pamiętam teraz) zastanawiałem się, skąd się wzięła ta Natalie. Być może że przeoczyłem coś, w każdym bądź razie w momencie kiedy wydało się o co chodzi z tym podstawkiem i tą marynarką minęło już tyle czasu, że przestało mieć to dla mnie sens. Oglądając film chronologicznie ten fakt spowodowałby, że z niecierpliwością czekałbym na to co się stanie. Oglądając tak jak jest, już byłem tak tym wszystkim powiedziałbym znudzony, że nie zrobiło to na mnie praktycznie żadnego wrażenia.
Tyle
Sprawę Powrotu odłóżmy może na bok
Dlaczego sugerujesz, że filmu nie zrozumiałem?
Tak po prostu wynika z twoich wypowiedzi:
'''po oglądnięciu którego zostaje mi jedno pytanie, mianowicie ... "WTF?!"''' - wcale że nie! wszystko zostało dokładnie wyjaśnione
'''Zbyt dużo wątków przeplatających się zbyt często i zbyt często pozostających bez odpowiedzi'' - nie ma czegoś takiego, wszystko zostało wyjaśnione
''układanka się tak nie do końca układa'' - jak to nie?
''Poczytałem trochę o chronologii faktów i związku przyczynowo-skutkowym żeby to wszystko stworzyło jedną całość'' - to zdanie chyba jasno wskazuje że miałeś problemy ze zrozumieniem filmu''
''Szczerze zazdroszczę tym, którzy umieli sobie na bieżąco składać wszystko w jedną całość''
''Oglądając tak jak jest, już byłem tak tym wszystkim powiedziałbym znudzony, że nie zrobiło to na mnie praktycznie żadnego wrażenia.'' - jak się czegoś nie rozumie to wtedy to go nudzi.
"Memento" jest przekombinowane?? Niby dlaczego? Przecież wszystko ma swój ład i porządek w dodatku Nolan trochę ułatwił widzowi sprawę (bardzo słusznie) przedstawiając jedną historię w czarnej bieli a drugą w kolorze.
Gdyby Memento było chronologiczne to byłby zwykłym, przeciętnym i banalnym filmem o facecie który chce się zemścić za zabójstwo swojej żony. Nic by w niem nie było intrygującego gdyż, wszystko stawało by się jasne i łatwe do przewidzenia. Poza anty-chronologiczna splot wydążeń idealnie przedstawia jak przerąbane ma osoba chorująca na utratę pamięci krótkotrwałej.
Ok. Ja powiem tak: To co mówisz ma sens, i zapewne chcąc być obiektywnym, musiałbym wystawić wyższą ocenę. Ale chyba o to chodzi, aby oceny były bazowane na opinii, a więc subiektywne? ;) Mnie ten film nie porwał, pomijając nawet to z jakich powodów, po prostu, dlatego wystawiam taką a nie inną ocenę i stwierdzam to co stwierdzam -choć w zasadzie im częściej w sprawie filmów coś piszę, tym bardziej się przekonuję, że "o gustach się nie dyskutuje". Pozdrawiam.
Ja z kolei zgadzam się z Twoją opinią, która idealnie odzwierciedla moje odczucia związane z "Memento". Film pozostawił we mnie poczucie niedosytu – odnoszę wrażenie, że "coś poszło nie tak" jeśli chodzi o tworzenie fabuły, która momentami wprawdzie zaskakuje, ale nawet dla mnie jest zbyt zawiła. Nie boję się ambitnych filmów i nowatorskich rozwiązań, ale "Memento" po prostu mnie zmęczyło. Doceniam jednak sam pomysł, dlatego moja ocena jest wypośrodkowana.
Widzę, że na siłę chcesz narzucić innym swoje zdanie.
@Margot_G: Dziękuję, doceniam to :)
nie cnikomu nie na rzucam tylko daje bardzo cenną radę
Swoją drogą ty jaki Margot_ nic merytorycznego nie napisaliście na temat filmu, poza wywodami że film was zmęczył
Bo to jest opinia, która jest subiektywna i w dużej mierze niemerytoryczna. Ten film nie porywa, nie ma w nim odpowiedniej motywacji, nastroju. To jest zdanie moje i Margot. Twoje może być inne. I to nie jest teoria matematyczna którą bym Ci musiał udowadniać na podstawie twierdzeń, założeń i aksjomatów. Odnoszę wrażenie, że próbujesz nam wmówić, że jesteśmy w błędzie - nie ma czegoś takiego jak "błędna opinia" - a jeżeli dla Ciebie jest, no to po prostu mylisz opinie z faktami (to dość częste zjawisko w dzisiejszym społeczeństwie).
miał wytatuowane na dłoni ''pamiętać Samiejego Dżenkinsa'' co mu przypominało o jego problemach z pamięcią
Niby tak...z drugiej strony mówił o tym każdemu witając się z nim, na pytanie "Ty jesteś Pamiętliwy?" nie zaprzecza, nie wykazuje zdziwienia. Może się czepiam, ale to mnie troszkę uwiera :)
nie rozumiem, dlaczego miałby się niby zdziwić jak usłyszał pytanie "Ty jesteś Pamiętliwy?" i co w tym dziwnego że mówił niemal każdemu o swojej przypadłości?
Skoro zapomina po kilku minutach? Jeszcze jedno - okazało się, że to on zabił żonę, więc jak może pamiętać tą próbę (nawet jeśli przeniósł to na kogoś innego?). Z tego co pamiętam z psychologii, możliwe jest jakiś instynktowne "zapamiętywanie" (doświadczenia z rażeniem prądem przedstawione w filmie - takie osoby uczą się unikać, choć nie wiedzą do końca dlaczego "wydaje im się", że coś złego może je spotkać), ale nie sądzę by mogły odtworzyć, nawet częściowo, coś tak złożonego. No, ale ja nie psychiatra, pewna nie jestem, po prostu powątpiewam :)
nie no po kilku minutach to on nie raczej zapominał, wydaje mi się dłużej, jakąś godzinę a może pół. Z resztą gdyby w filmie było pokazywane ciągłe jego zerkanie na rękę to co to wtedy byłby za film? Wystarczy że było to pokazane 2 - 3 razy i wystarczy, widz już wie o co dalej o co chodzi.
''okazało się, że to on zabił żonę, więc jak może pamiętać tą próbę'' - zaraz, zaraz a gdzie w tym filmie było pokazane że on o tym pamięta, przecież to że on zabił swoją żonę dowiedział się od Tedyego.
Pamiętał wydarzenie - z tym, że przeniósł je na gościa, który żony nie miał.
Pamięć krótkotrwała to kilkanaście minut, nie pół godziny czy dłużej - musiałby w kółko to sobie powtarzać by pamiętać coś aż tyle. Z resztą scena z piwem czy "pobiciem" pokazuje dobrze jak szybko zapominał.
Ehh nie wiem jak ty oglądałaś ten film, zupełnie przekręcasz fakty
Nie pamiętał wydarzenia, on cały czas myślał że jego żona zginęła podczas napadu, dopiero pod koniec filmy Tedy mu wszystko wyjaśnia ale Leonard tego sobie nigdzie nie zapisuje, po czym zapomina, oczywiście wcześniej jeszcze zdążył pod zdjęciem Tedyego wpisać ''nie wież w jego kłamstwa'' chcąc tym samym sobie strwożyć kolejną łamigłówkę. Rozumiesz teraz?!?!
''Pamięć krótkotrwała to kilkanaście minut'' - jesteś tego pewna? Zaraz, ile to jest kilkanaście minut? to równie dobrze może być 11 jak i 99 minut. Scena w barze z piwem czy z pobiciem jasno nie pokazuje nam jak długą pamięć ma Lenny, bo przecież w telewizji czas zupełnie inaczej płynie.
No z tym ile trwa pamięć krótkotrwała chyba nie będziesz polemizował - w necie jest tego mnóstwo. Kilkanaście to 11-19, nie wiem skąd Ci się wzięło 99.
Co do żony - dalej nie rozumiesz, chodzi mi o zastrzyki, które dał żonie - to miało miejsce po wypadku i zostało przeniesione na kogoś innego, więc by nastąpiło owo przeniesienie musiał zapamiętać zdarzenie. On to pamiętał jako coś, co przytrafiło się gościowi z jego "przypadłością" - nie mógł tego zdarzenia pamiętać by je przenieść na żonę tamtego. Teraz jaśniej? :)
no tak miałem napisać 19, mój błąd. Tak czy siak 11 czy 19 minut to i tak wystarczająco dużo czasu aby ciągle to nie zaglądać na tatuaż
Co do żony, to ona najprawdopodobniej chorował na cukrzycę również przed napadem (bo przecież cukrzyce ma się od urodzenia) więc stąd Lenny mógł pamiętać te zastrzyki.
Natomiast z tą historią Samiego to ona wydarzyła się bardzo dawno przed wypadkiem się - nawet w filmie było wspomniane że to było pierwsze w karierze zlecenie Leonarda. On tą historię mógł pamiętać ale nie dokładnie, nie wiedząc że Lenny nie miał żony i nie wiedząc że Sammy symulował. To że Sammy był na prawdę chory i ze zabił swoją żonę to sam sobie wmówił.
Aa jeszcze jedna możliwość mi się przypomniała. Leonard miał przy sobie jakąś teczkę w której było wszystko napisane na temat choroby, być może też był tam opisany przypadek Samiego.
aariciaa chodzi o to, że Leonard zapamiętał to co stało się z jego żoną (przedawkowanie insuliny) i przypisał to żonie Samiego oznacza to, że był w stanie coś zapamiętać po wypadku.
Ja jednak nie widzę w tym nic dziwnego, nawet Teddy powiedział, że tak naprawdę to Leoard "udawał" brak pamięci i fizycznie był w stanie zapamiętywać wyszarzenia jednak to jego psychika je odrzucała co oznacza, że kolejne traumatyczne przeżycie jakim była faktyczna śmierć jego żony nie mógł zwyczajnie zapomnieć a jego umysł przypisał to komuś innemu
"Jak mógł zapamiętać ,że ma problemy z pamięcią " :D Skoro co kilka minut nie wiedział gdzie jest i co robi to mógł wydedukować ,że ma problem z zapamiętywaniem .Przecież nie był idiotą..
Dodam jeszcze ,że ciekawie się oglądało dzięki wstecznej narracji i powtarzaniu scen można było poczuć się a małym stopniu jak główny bohater .