Do "Metamorfozy" podchodziłem ze sporym dystansem. Byłem świadomy, że film za wybitny nie uchodzi, ale spodziewałem się i tak ciekawego horroru o wampirach. Otrzymałem jednak coś innego i do tego dość przeciętnego.
Film oglądałem dwukrotnie. Za pierwszym razem średnio się nim interesowałem i robiłem w międzyczasie co innego. Jednak zauroczony urodą Ireny Hoffman postanowiłem dać filmowi jeszcze jedną szansę.
Mylące są informacje jakoby film ten był horrorem o wampirach. To prawda, że występują tu one, lecz zostały wykorzystane w trochę nietypowy sposób, chociaż pierwsza godzina filmu nam tego jeszcze nie sugeruje. Cały film jest próbą wymieszania kilku znanych motywów - wampirów, Elżbiety Bhatory i życia pośmiertnego. Mieszanka to całkiem ciekawa, chociaż nie najlepiej zaserwowana, ale i tak stanowi atut filmu. Radzę więc podchodzić do tego filmu jak do troszkę mroczniejszego fantasy (broń boże nie utożsamiać tego gatunku jedynie ze światem pokroju "Władcy pierścieni" i czasami średniowiecznymi).
Bronią się też przyzwoite zdjęcia. Mimo iż sceny kręcone za dnia nie robią żadnego wrażenia, to obrazy nocy, a zwłaszcza te z przepiękną Ireną w długiej białej sukni (zresztą najlepszy chyba wabik obrazu) są wręcz idealne na plakaty, czy tapety. Wysmakowane i delikatne, ale - co może drażnić - bardzo czyste.
Na aktorstwie się nie znam, ale żadna z postaci mnie nie drażniła w scenach wieczorowych - wtedy nie mieli trudnych zadań i sobie z nimi radzili. Problemem są sceny dzienne. W tych rozbawiły mnie kreacje dwóch głównych postaci. Ich mimika właściwie jest wciąż taka sama. Jednak w związku z tym, że duet Corey Sevier i Irena Hoffman jest bardzo urodziwy, nie poczytuję tego jako wady. Dodatkowo może też to być wina scenariusza, który nie dał im wiarygodnych dialogów (w końcówce widać to najlepiej) ani nie stworzył z nich pełnokrwistych postaci. Właściwie dynamicznego bohatera tu nie ma - każdy jest obdarzony z góry ustalonymi cechami, których się kurczowo trzyma.
"Metamorfozie" jednak ocenę podnosi chęć przedstawienia dawno wzgardzonych morałów. Dzisiaj już się nie mówi o tym, że o nas zaświadczą nasze czyny, a nie jedynie słowa. Film mówi, że każdy z nas stanie kiedyś przed próbą, a czy wyzwaniu podoła będzie zależało jedynie od jego samego. Moralitet dość oklepany, ale w tym nudnym filmie jakoś tak dziwnie uderza. Dlatego, że ta mądrość płynąca z ekranu wywołuje na twarzach sporej części widzów horrorów tylko lekki uśmieszek, a mimo to "Metamorfoza" próbuje im ją sprzedać, warto ten film docenić.
5/10 Nie polecam nikomu, gdyż jest to film na jeden raz. Film można docenić za przesłanie, ale i tak jego największym atutem pozostaje uroda nieustannie uśmiechniętej Ireny.