0/10, szkoda że nie ma ujemnych, chociażby zespolonych. Niewątpliwie najgorszy film jaki w życiu widziałem. Daj chinczykowi nakręcic Indiane Jones'a. Fabuła sie klei jak dziewczyna do mamisynka, co i tak w porównaniu do montażu wychodzi tak dobrze jak włosy z głowy kolesia na chemioterapii. Historia zupełnie niespójna, a elementy fantastycze wprowadzone w taki sposób że człowiek sie zastanawia czy oglada film czy przez pomyłke wsunał kreche kokainy zamiast kolacji (osobiście się zupełnie nie znam, wiec niech się spece wypowiedzą (pewnie wypowiedź poniżej:)). Nawet nie ma co porównywac do całkiem niezłych filmów Jackie Chana, jak chociażby "Rush hours"...
I oto jestem :) Oto właśnie ja, zachęcony i wywołany z szeregu, tą wypowiedzią wyżej chciałem też wyrazić swoją opinię. Jako spec to w pełni łączę się w bólu z wszystkimi, którzy oglądali ten film. Film jest żałosny, że aż żal... się niesie dolinami. Porównania w/w są jak najbardziej trafne. Tak jak lubię niektóre filmy Jackie Chana to ten jest pozbawiony wszystkich pozytywnych aspektów, które by mogły go uratować przed przez oceną 1/10 czyli Nieporozumienie! Sam się zastanawiam skąd wzięła się tak nadzwyczajnie duża ocena tej produkcji?! Widocznie fani Jackie'go głosowali zanim zobaczyli film na własne oczy. Jak najmniej takich filmów. Pozdro
Straszne gówno. Racja. Fani Chana chyba na to głosowali. Totalny chłam. Żal na to patrzeć.
Aż tak źle to nie było. Świetne sceny walk i takie tam. Niestety nie Chan
nie pasuje do roli rycerza, to aktor kopanego kina komediowego a nie "Dom
latających Sztyletów". Finito