Co to jest,niewiem.Próba filmu kiepska,jak całe Studio Edisona.I tak uażam żą le Prince już w tym roku,zrobiłby to lepiej.
Pewnie już o tym wiesz, ale wrzucam na wypadek, gdyby trafił tu ktoś inny niewiedzący: https://www.filmweb.pl/person/Louis+Aim%C3%A9+Augustin+Le+Prince-408438 / Facet nakręcił cztery najstarsze (a przynajmniej najstarsze zachowane) filmy w historii. Każdy z nich trwał tylko sekundę lub dwie, ale były znacznie wyraźniejsze od Monkeyshines. Poza tym mimo tego iż też były to po prostu filmy testujące możliwości uchwycenia ruchu na taśmie, były też po prostu wartościowsze treściowo (tak, wiem jak to brzmi w przypadku parosekundowych tworów). Trzy z nich przedstawiały konkretne, niewymuszone rzeczy (ruch uliczny na moście, mężczyznę idącego ulicą, grającego akordeonistę) Roundhay Garden Scene zaś, choć podobnie jak Monkeyshines było w zamierzeniu li i jedynie "widzialnością obcowania człowieka z materią" (cytując definicję filmu wg Karola Irzykowskiego), czyli jego "reżyseria" sprowadzała się do powiedzenia komuś "Poruszaj się trochę przed kamerą", wypada lepiej dzięki większej liczbie uczestników (cztery osoby - dwóch mężczyzn i dwie kobiety, tj. syn, przyjaciel, żona i teściowa Le Prince'a) i umieszczeniu "akcji" w plenerze, no i wyraźności obrazu. Dzięki tym wszystkim aspektom te sekundy wydarte rzeczywistości przez Le Prince'a mogą być w (drobnym bo drobnym, ale jednak) jakimś stopniu źródłem historycznym, gdy idzie o ubiór, architekturę czy transport. Monkeyshines mają wartość praktycznie rzecz biorąc tylko kronikarską.