Jedyne co się dalej broni to gra Hoffmana. Cała reszta wydaje się wulgarno-prymitywna. Trochę jak bym oglądał półamatorski film z nurtu exploitation klasy D
Mnie dobijała przede wszystkim aktorka w roli Amy, Jedynie udało jej się dobrze pokazać przerażenie kiedy zobaczyła kota w szafie, ale w sumie zakryła twarz dłońmi, w reszcie podobnych scen wyglądała, jakby widziała zmutowanego pokemona rozpinającego rozporek
o to chodziło, zblazowana, obojętna ona ma to w d... a on przeżywa, kurcze kiedy ludzie zaczną rozumieć co oglądają.