Oglądając ten film doszedłem do wniosku, że Peckinpah to jednak reżyser nie wart większej uwagi. Otóż jest to reżyser, o którym możemy powiedzieć, że ma swój styl tworzenia filmów. To oczywiście na plus, bo każdy reżyser powinien wypracować unikatowy dla siebie styl filmowania, a nie podporządkowywać się wytwórniom czy innym komercyjnym murom antysztuki :) Ale mimo tego, że ma swój styl, ten styl jest cholernie denny. Od razu widać, że Peckinpah to reżyser starej daty, bowiem w jego stylu filmowania widać, że inspiruje się jednak kinem starym, w którym nie było finezji. Dla przykładu, w "Nędznych psach" na okrągło mieszanie się, naskakiwanie ujęć retrospekcyjnych z twarzami bohaterów (coś na podobieństwo montażu hip-hop) jest krótko mówiąc kiczowate. Takie same zagrywki stosował reżyser, pożal się Boże arcydzieła "Przeminęło z wiatrem". Peckinpah nie zagłębia się w psychikę bohatera, jego filmu są pozbawione klimatu, powierzchowne i nudne. Nie mówię, że są pozbawione treści, ale na pewno są pozbawione reżyserskiej wrażliwości i subtelności :)
Sam tworzył w latach 60 i 70tych. Mówisz, że inspiruje się kinem starym, czyli jakim? W latach 40,50tych bohaterowie dzielili się na dobrych i złych, wszystko było proste, w filmach Sama właśnie wszystkie te reguły odeszły na bok.
Filmy pozbawione wrażliwości i subtelności? Nie bez przypadku nosi przydomek Krwawy Sam. Gdyby żył i to czytał, to byłby chyba dla niego największy komplement.
Nie mówię, że jego filmy są rewelacyjne, ale posiadają tę odmienność, przede wszystkim objawiającą się w dużej brutalności oraz wulgarności w porównaniu do innych filmów z tego okresu. Dlatego jego "Strzały o zmierzchu" są jednym z pierwszych antywesternów.
kiedyś gdzieś czytałam, że to inaczej teledyskowy, ale w kontekście tego filmu to raczej niemożliwe. Więc nie mam granatowego pojęcia.
Widzę, że podstawowych pojęć w dziedzinie kinematografii się nie zna. Ale wytłumaczę, montaż hiphop to właśnie tak jak napisał kolega wyżej, coś takiego jak w teledyskach, że przeskakują Ci szybko różne kadry. Np. w nieporozumieniu "Requiam dla snu" podczas brania działki, szybkie ujęcie na strzykawkę, zaraz na proszek i na coś tam. To jest montaż hiphop.
Aha, czyli teledyskowy (to określenie kumam). Ale widzę, że google też "podstawowych pojęć w dziedzinie kinematografii się nie zna". Dziwne. Więc twierdzisz, że to oficjalne określenie, "podstawowe pojęcie", którego uczą na filmówce?
Pozbawione klimatu? Bzdura, jego filmy miały klimat z kosmosu. Po zobaczeniu 'Ucieczki gangstera' i wątku Rudy'ego śmiem twierdzić, że taki Tarantino się na nim mógł wzorować. Jak filmy, które mają charakterystyczną muzykę (w tym Boba Dylana), filmy o lekko ciągnącym się stylu Sergio Leone'a, który to styl, przy nagromadzeniu akcji, przyspiesza akcję serca, mogą być pozbawione klimatu? Może po prostu klimaty z lat 70 nie są dla Ciebie... ja ten klimat czuję od dziecka, może to subiektywne z mojej strony, jednak uwielbiam filmy z tej dekady.
Nie zagłębianie się w psychikę? Że co? Tak jak napisał przemyslav, u niego bohaterowie mają wiele warstw, każdy ma swoje grzechy i wady. Jego postaci są tak zarysowane, że SAMI interpretujemy ich psychikę, psychologia sama się ujawnia wraz z trwaniem filmów.
Moim zdaniem, Peckinpah to reżyser specyficzny, ze swoim unikalnym stylem. Filmy jak 'Nędzne psy', ' Ucieczka gangstera' czy 'Żelazny krzyż' (bo Pata Garretta nie do końca widziałem), to kawał dobrego kina. Nie mówię, że wybitne, ale są to filmy, do których się kiedyś wraca.
Tak, to niewgłębianie się w psychologię bohatera szkodzi najbardziej. Od pierwszej minuty wiedziałem jak się skończy ten film, chociaż przypuszczałem, że panowie zbałamucą blondynę gdzieś w polu, a mózgowiec Hoffmann rozniesie ich w pył. Do pewnego momentu było dobrze, ale końcówka, co bywa tradycją filmów pochodzenia amerykańskiego, psuje cały efekt. A miałem nadzieję, która spełniała się do pewnego momentu, że jednak minimum badania psychologii jednostki po traumatycznych doświadczeniach się pojawi(chodzi mi oczywiście o "przygodę" blondyny kiedy Dustin strzelał do kaczek), że jakoś to autor oceni.
Tu to wygląda prawie jakby to była normalna sprawa: śniadanko, kawka, lektura, jakiś zbiorowy gwałcik, potem imprezka...ogólnie absurd.