PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=138967}

Bad Guy

Na-bbeun Nam-ja
6,9 1 274
oceny
6,9 10 1 1274
Na bbeun Nam ja
powrót do forum filmu Na-bbeun Nam-ja

Dziwnie

ocenił(a) film na 6

Mam wrażenie, że Kim starał się przedstawić całą historię jako coś generalnie pozytywnego
co troche mnie irytuje. Zniewolenie, agresja i przemoc pod płaszczem okrótnej miłości i co
ma znaczyć ta końcowa scena... :) Nowy lepszy świat... Pewnie założą teraz rodzine i widz
ma się cieszyć. Takie rodzinne przedsiębiorstwo na kółkach. A może to jekaś
skomplikowana metafora. Ktoś ma pomysł jak wybrnąć z tej zagadki, tak by obronić film?

ocenił(a) film na 9
Bralu

"Zniewolenie, agresja i przemoc pod płaszczem okrutnej miłości" - ja nie zauważyłem tego zjawiska. Spostrzegłem jednakże oddzielenie miłości od żądzy - to było znakomicie ukazane we wcześniejszych fragmentach. A zniewolenie jak najbardziej było, ale nie przez miłość. Kobiety zniewolone były w domu publicznym, w którym były zmuszane do "pracy", możliwe, że to swoista metafora tego, iż ludzie zbyt dużą wagę przywiązują do przyjemności doczesnych (cielesnych) i przez to są uwięzieni przez samych siebie.
"i co ma znaczyć ta końcowa scena..." - końcowa scena może oznaczać to, iż my (ludzie) może tak naprawdę nie wiemy co to szczęście. Może nasze "oklepane" wyobrażenia szczęścia, czyli np. ślub+dziecko+dobra praca jest wyobrażeniem błędnym. Może każdy z nas odczuwa szczęście w inny sposób jak, np. bohater filmu, który pozwala ukochanej kobiecie oddawać się innym mężczyzną (dla utrzymania?), bo może dla niego nieistotna jest miłość fizyczna, a jedynie czyste uczucie? Kim Ki Duk chciał nam (zapewne) pokazać, że do prawdziwej miłości rzeczą mało istotną jest współżycie, bowiem (jak doskonale ukazano w filmie) seks może uprawiać tak na dobrą sprawę każdy z każdym (nieznajomi niezwiązani ze sobą uczuciami) i to nie stosunek seksualny sprawia, że dana osoba jest nam bliska, tylko właśnie uczucia.
"Pewnie założą teraz rodzinę i widz ma się cieszyć. Takie rodzinne przedsiębiorstwo na kółkach." - no chyba właśnie jest odwrotnie - to nie jest kolejna marna, amerykańska produkcja :). Chociaż film w pewien sposób kończy się happy end'em, jednakże bardzo nietypowym i dającym dużo do myślenia.

ocenił(a) film na 6
Adamu-sensei

Dzięki za korekte ;) Nadal jednak postrzegam film po swojemu :) Dwie sceny które same w sobie faktycznie mi się podobały - jak zalana dziewczyna wymiotuje na typa oraz gdy ten zalany przychodzi do niej - spodziewamy sie czegoś w stylu seksu, a ten z szacunkiem łapie ją za ręke i idzie w kimę. Ta druga scena zostaje mocno podkreślona muzyką - odczułem, że w kwestii treści to jedna z istotniejszych jeśli nie najistotniejsza wg reżysera scena - podkreślenie miłości w tym całym syfie. Ale dlaczego powiedziałem, że mnie irytuje? Ogarnij tą całą sytuacje - Typ na ulicy spotyka dziewczyne z chłopakiem - pożąda jej, rozdziela ją, zniewala i zamienia w prostytutkę, rozkochuje(świadomie czy nie) ją w sobie (myśle, że nie trudno dostrzec w tym przemoc i agresje(choć poczycie agresji moze byc tu raczej subiektywne)) po czym sami wiemy jakim absurdem się to wszystko kończy - nie widze powodu dla którego to piękno miłości rozdzielonej wobec pożądania które ukazano w tych dwóch scenach (jak i pozostałych) mielibyśmy oddzielać od tego całego syfu, który miałem wrażenie miał być nieco zepchnięty na drugi plan(właśnie to mnie boli). Faktycznie Twoje wskazanie na rozróżnienie pomiędzy miłością i żądzą jest ciekawe.

Adamu-sensei

bez sensu, i może jeszcze w tej końcowej scenie czerpała z tego radość ?
"happy endem [...] bardzo nietypowym i dającym dużo do myślenia." Do myślenia? Kto normalny by tak postępował, kto by tak chciał zyć? niech zgłosi sie tu jakaś kobieta która by była zadowolona z takiego zycia LOL

ocenił(a) film na 9
matix87

Wiadomo, że żadna kobieta nie chciałaby tak żyć. Tu nie chodzi o tę konkretną sytuację, czyli "burdel na kółkach", tę scenę należy potraktować jako metaforę, symbol - jak i cały film, który w moim przeświadczeniu jest magiczny.
Tutaj nasuwa się pytanie: dlaczego wydarzenia ukazane w tym filmie odbierasz wprost? W przypadku ostatniej sceny nie chodzi o samą sytuację, ale o przesłanie jakie się za nią kryją... Filmów Kim Ki-duka nie można oglądać w taki sposób jak filmy "zwykłe" <- myślę, że wiesz o co mi chodzi.
Mogę z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że filmy Kim Ki-duka trzeba "umieć oglądać" - może zabrzmi to dziwnie, ale tak po prostu jest, one nie są dla każdego. Wydarzenia jakie widzimy na ekranie mają nie tyle pokazywać konkretną sytuację, a podsuwać nam symbolikę. Według mnie podszedłeś do tego filmu w nieodpowiedni sposób - chociaż faktem jest, że większość ludzi tak robi.
Pozdrawiam.

Adamu-sensei

widziałem inne filmy Kima i ten po prostu jest bez porównania np z pustym domem.
no to powiedz mi jakaż to metafora na tym końcu jest ukazana, jaka to symbolika jest tam ukryta? hę?

ocenił(a) film na 9
matix87

O tej metaforze napisałem wyżej. Myślałem, że mojego posta dokładnie przeczytałeś skoro go zacytowałeś. :) Dla Twojej wygody zamieszczam dany fragment:

"Końcowa scena może oznaczać to, iż my (ludzie) może tak naprawdę nie wiemy co to szczęście. Może
nasze "oklepane" wyobrażenia szczęścia, czyli np. ślub+dziecko+dobra praca jest wyobrażeniem błędnym. Może każdy z nas odczuwa szczęście w inny sposób jak, np. bohater filmu, który pozwala ukochanej kobiecie oddawać się innym mężczyzną (dla utrzymania?), bo może dla niego nieistotna jest miłość fizyczna, a jedynie czyste uczucie? Kim Ki Duk chciał nam (zapewne) pokazać, że do prawdziwej miłości rzeczą mało istotną jest współżycie, bowiem (jak doskonale ukazano w filmie) seks może uprawiać tak na dobrą sprawę każdy z każdym (nieznajomi niezwiązani ze sobą uczuciami) i to nie stosunek seksualny sprawia, że dana osoba jest nam bliska, tylko właśnie uczucia."

Do powyższego można jeszcze coś dopisać, ale juz późno i mi sie nie chcę. :p

Co do "Pustego domu". Film genialny, obejrzałem go juz 4 razy i wiem, że obejrzę jeszcze nie raz. Jak dla mnie to każdy film Kima jest arcydziełem.

Adamu-sensei

no dobrze, ale to i tak jest takie gadanie o niczym,
poza tym, co to za metafora, jeśli ty uważasz, że seks może uprawiać każdy z każdym i to nic nie znaczy dla zakochanych - kto z kim. Od zaranie dziejów, każdy chciał mieć kogoś i tego kogoś chciał mieć dla siebie, a nie że bedzie go oddawał, mało tego pozwalał temu komuś spać z innym. Powtarzam, niech zgłosi sie tu taka kobieta co pasuje jej seks z kimś innym a nie z wybrankiem swojego serca, mówimy tu o kochającej się parze, a nie gdy ktoś już kogoś nie kocha.
Te twoje teorie o jakichś wiekszych metaforach są tylko twoje, a sam fakt że film można różnie interpretować sprawia, że twoja teoria równie dobrze może być błędna. Sorry, ale ja bym się tu nie doszukiwał wiekszych treści w tym filmie. Już mówiłem, widziałem inne filmy Kima i ten wcale nie jest taki dobry;
deal with it...

ocenił(a) film na 9
matix87

"Gadanie o niczym" - heh, ile razy ja to już słyszałem. :)

Chyba faktem jest, że seks może uprawiać każdy z każdym? Nie napisałem, że to nic nie znaczy dla zakochanych - napisałem, że seks nie wyznacza, że ktoś jest nam naprawdę bliski. Proszę czytać ze zrozumieniem. :)

Właśnie o to chodzi, on pozwolił jej się oddawać każdemu, pierwszemu lepszemu. I właśnie to ma zmusić nas do ruszenia głową, to ma nas zszokować, zastanowić. Takie rzeczy nie dzieją się na co dzień. Nie powinniśmy myśleć: "Ten film jest dziwny, przecież w rzeczywistości żaden kochający nie odda innemu swojej kobiety!". To jest myślenie nie na poziomie takich filmów, przekaz nie jest jednoznaczny i prosty, nie ukazuje nagiej prawdy, prawda kryjąca się w tym tytule jest grubo ubrana. Możemy obejrzeć ten film jak "kino zwykłe", ale to nie ma sensu, bo nic z tego dzieła wtedy nie "wyciągniemy", żadnej ukrytej prawdy, nie staniemy się mądrzejsi. Musimy szukać, łączyć i porównywać żeby naprawdę to dzieło pozostawiło po sobie jakieś piętno, żeby zrozumieć choć w najmniejszym stopniu co Kim Ki-duk chciał nam przekazać.

W takim razie odbierasz wprost potrójną śmierć bohatera? Umarł trzy razy i... już? A może jednak kryło się za tym coś głębszego, wszak ludzie nie są w stanie zginąć trzy razy i się podnieść, nieprawdaż? ;)

Większe treści wypływają z tego filmu na każdym kroku, niektóre łatwiejsze do uchwycenia, drugie mniej. Kino Kima nie jest łatwe, dlatego nie każdy jest w stanie zobaczyć w nich drugie dno. Większość nie potrafi obrać prawidłowej postawy do jego filmów. To nie jest kolejna masowa amerykańska produkcja.
Deal with it... ;)

Adamu-sensei

no wiec proszę, w jakimś sensie szokuje, ale co z tego? To ma być koniec? To ma mnie zmuszać do myślenia?
ja wiem ze nie napisałeś "ze nic nie znaczy", ja to napisalem, bo tak wynika z kontekstu twojej wypowiedzi, cytat "dla niego nieistotna jest miłość fizyczna" - czyli nic nie znaczy, wiec prosze nie strzelac do mnie tekstem czytania ze zrozumieniem.
Oczywiste jest że takie rzeczy nie dzieją się na co dzień i wlasnie dlatego jest to głupie zakończenie.
Jeśli mamy iść tym tokiem myślenia, że zakończenie które jest zupełnie inne od rzeczywistości jest lepsze, to masa filmów miałaby chore końcówki. Np dobry bohater zabiłby się na końcu bo tak mu się podobało; Czemu, po co? "- No bo dobry bohater by tak nie postąpił. Ukryjemy tutaj niby-metafore i zmusimy widza by myślał że jest tu drugie dno, w ten sposób mamy "mądre kino".
Ile to już było takich filmów, gdzie ludzie się doszukiwali drugiego dna, gdzie go wcale nie było.
Zakończenie powinno być inteligentne, albo po prostu "pasować". Tu zakonczenie jest "z dupy". Nikt nie mówi ze ma to byc typowa amerykańska produkcja. Ja akurat oglądam głównie kino azjatyckie, wiec taki argument do mnie nie przemawia.
Powtórzę, deal with it, zdania nie zmienie, nie podoba mi się i już.
Zakończenie bylo wlasnie najgorsze z calego filmu....

ocenił(a) film na 9
matix87

W takim razie ja już nie mam żadnych pytań. Masz prawo mieć własne zdanie. :)

PS Zakończenie jak dla mnie jest inteligentne, ale to tylko moje skromne zdanie.

ocenił(a) film na 9
Adamu-sensei

PPS Faktem jest, że dla głównego bohatera seks miał znaczenie drugorzędne - mnie nie interesuje jakie podejście mają do tego ludzie w rzeczywistości lub jakie mieli od "zarania dziejów. Tu chodzi o ten konkretny film i nie chcę też powiedzieć, że w życiu to nie ma znaczenia dla ludzi, ale tak jest w tym filmie.

Adamu-sensei

no tu może tak być, co nie zmienia faktu, że dla mnie jest to głupie zakończenie, zresztą chyba nie tylko dla mnie...

ocenił(a) film na 8
Adamu-sensei

Rozumiem podobnie, jak Ty ten film, ale masz rację, że to zdecydowanie nie kino dla każdego. Myślę, że wiele dobrych filmów trzeba tak interpretować, otwarcie, wielopłaszczyznowo, metaforycznie...Nie znam się specjalnie akurat na "azjatyckim" kinie, ale chyba nie o to tu chodzi, jak sugeruje Twój rozmówca i nie miał być. Filmy z niedosłownym przesłaniem zdarzają się być kręcone jak Ziemia szeroka (fakt, a Ameryce najrzadziej ;))

Adamu-sensei

On jej POZWOLIŁ ????? Co Ty człowieku wypisujesz??? On ją zmusił -wmanewrowł dziewczynę w sytuacje bez wyjścia zrobił z niej k......ę- patrzył spokojnie jak jej psychka jest niszczona kolejnymi gwałtami - po to żeby zapewnić sobie żródło utrzymania na jakiś czas. Ciekawy jestem czy chciał byś żeby Twojej dziewczynie córce czy komukolwiek ktoś w ten sposób uświadomił jaka jest "właściwa" droga do szczęścia i miłości.

Adamu-sensei

Każde Twoje napisane zdanie aż krzyczy -WŁAŚNIE ZALICZYŁEM PIERWSZY SEMESTR PSYCHOLOGII - tyle że szkoła jednoroczna.

ocenił(a) film na 7
Adamu-sensei

"Wiadomo, że żadna kobieta nie chciałaby tak żyć."
No proszę, kolejny spec od kobiecej psychiki. Najwyraźniej jesteś jakąś boginią, skoro znasz myśli i emocje 3 miliardów kobiet i wiesz dokładnie, jak każda chciałaby żyć, a jak nie :)

aklekot

rozumiem, że znasz / słyszałeś o kobietach, które tak żyją...

Twoim tokiem rozumowania: no proszę, kolejny spec od kobiecej psychiki, który wie jak kobiety chciałyby żyć.
Tylko że po naszej stronie stoi "ogół", który każe nam twierdzić, że "żadna", "normalna" kobieta nie chciałaby tak żyć.

ocenił(a) film na 7
matix87

Nie wyjeżdżaj mi tu proszę z tanią erystyką. Ja nie wiem, jak inni ludzie chcą żyć, ani w ogóle, ani w szczególe, i nic takiego nie napisałem.
Mocno mnie więc zastanawia, że ktoś wie to dokładnie i w odniesieniu do każdej osoby na świecie - w tym przypadku do każdej osoby płci żeńskiej. Żaden człowiek nie ma takiej wiedzy.
I dalej stosujesz manipulację, dodając pojęcie "normalności".
Adamu- sensei napisał "żadna kobieta", bez dodatkowych zastrzeżeń. Żadna, to znaczy żadna, niezależnie, czy "normalna" czy "nienormalna".
Jak ktoś używa pojęć typu "żadna", "każda", "wszyscy" , to powinien mieć świadomość ich znaczenia.

aklekot

To nie manipulacja.
Czy sądzisz, że mówiąc "żadna kobieta" w odniesieniu do tego, czego tyczy się rozmowa, a tyczy się końcowej sceny w filmie, która moim zdaniem jest niedorzeczna, ktoś próbuje tu ukryć słowo "normalna"? Ono, poza tym, padło już wcześniej.
Wyraz "normalna" był niedopowiedziany, bo padł już wcześniej i takiej właśnie gruby kobiet dotyczyła rozmowa.
Pamiętaj też, że wyjątek potwierdza regułę, stąd mamy szpitale i inne instytucje dla ludzi ze "skrzywieniem umysłowym"
Nikt nie jest w stanie w 100% stwierdzić co ktoś lubi, a czego nie lubi. Wszyscy to wiedzą, a jednak zacząłeś ten dziwny spór.

ocenił(a) film na 7
matix87

Przyczepiłem się do zdania, które było absurdalne. Zresztą to potwierdzasz.
Kontekst wcześniejszej dyskusji nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem. Jesteście obaj, sądząc z wypowiedzi, ludźmi na poziomie, a takich obowiązuje precyzja formułowania zdań.
Na zakończenie dyskusji, która za mocno już odbiegła od tematu, czyli filmu, pozdrawiam i życzę umiaru w używaniu pojęć normalności i nienormalności :)

aklekot

ja nie mówiłem o zdaniu, ale...
aaah, dam sobie spokój... nie ma sensu dłużej tego ciągnąć :P

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones