Tzn. film sam w sobie niezły, ale nie rozumiem, po zmieniono historię odstępując od faktów. OK, wprowadzenie starego Ubeka, gangsterów z Wołomina, wrednej pani prokurator, czy ministra z syndromem sztokholmskim to niezła inwencja scenarzystów, ale po co zmieniają wizerunki jednych z najbardziej brutalnych zabójców ostatnich lat dodając jakieś historie, które ich tłumaczą, czy usprawiedliwiają? Przyszli do banku, żeby zabić dla zysku, to nie był przypadek, ani pech. I zabili nie dlatego, że ktoś tam wymienił jakieś imię... Kobiety wcześniej były bite i kopane. Sprawcy to chyba najgorszy rodzaj socjopatów, bez sumienia, ale przez długie lata utrzymujących nieposzlakowaną opinię. Dlatego długo byli poza podejrzeniami. Po co zatem zmieniać fakty na jakieś historyjki o domu dziecka, o biednej siostrzyczce? Trzeba było oddać całą historię jak należy...