Film typowo netflixowy, zrobiony dla kasy, z małymi ambicjami. Olaf Lubaszenko, tak jak ktoś napisał, gra siebie. Kompletnie nieprzekonujący "twardy glina", jego rozlazły sposób mówienia bardziej przypomina mi filozofa, a nie glinę, byłego ubeka. Właśnie -wybielanie ubeków kojarzy mi się z Psami (reżyser puszcza do nas w tym temacie oczko w filmie) i drażni - na końcu filmu, jakoby mimochodem dowiadujemy się, że wszyscy mamy brudy, wszyscy na siebie donosili, donoszą i będą donosić, więc stary ubek jest spoko, bo on po prostu walczył ze złem, a to my powinniśmy się nad sobą zastanowić. Ten wątek jest moim zdaniem wciśnięty sztucznie na siłę. W ogóle całość jest chaotyczna i pewne rozwiązania fabularne są nielogiczne.