dawno nie widziałem tak głupiego i beznadziejnego filmu. Nudny, że aż szkoda gadać, fabuła (o ile można mówic o jakiejkolwiek fabule)kompletnie bez sensu. Aż dziw że kidmanka w takim gniocie zagrała, a ktoś tam pisze że Oskara nie dostała. HaHa dobre sobie
Dzieci drogie ... o czym wy bredzicie ? Kidman przede wszystkim zagrała rewelacyjnie (jak prawie zawsze z resztą), a film jest naprawdę całkiem niezły. Albo w ogóle nie znacie się na kinie, albo jesteście na tyle skatoliczałymi osobnikami, że nie możecie przełknąć myśli na temat czegoś takiego jak reinkarnacja i z góry z pogardą mieszacie ten obraz z błotem... Film z pewnością jest godzien uwagi i warto go zobaczyć.
Zupełnie się z tym nie zgadzam. Nie potrzeba być 'skatoliczałym osobnikiem', żeby Ci się film nie podobał. Film jest godzien uwagi -- ale góra 5 minutowej.
Dawno nie widziałem takiej kaszanki
Marcini zauważ tylko, że opcję "skatoliczałych osobników" wymieniłem jako drugą z możliwych. Pierwsza opcja jest chyba bardziej odpowiednia, z tego co widzę. Bo naprawdę trzeba być mocno ograniczonym żeby stwierdzać, iż Nicole Kidman zagrała fatalnie w owym filmie (już nie wspomnę o propozycji Złotej Maliny - po prostu żałosne). Po obejrzeniu tego obrazu byłem pod ogromnym wrażeniem (po raz kolejny) jej kunsztu aktorskiego. Z resztą nominacja do Złotego Globu i Saturna chyba o czymś świadczy. Znakomite aktorstwo, niebanalna fabuła, realizacja, niedopowiedzenia jakie przedstawił reżyser, sprawiają, że nie można przejść obok tego filmu obojętnie. Nie twierdzę, że jest to obraz wybitny. Ale wyrażanie opinii, że jest on "kaszanką" jest po prostu śmieszne i całkowicie nie na miejscu. Podaj jakieś konkretne argumenty jeśli masz odmienne zdanie, bo jak na razie to tylko bezpodstawne oszczerstwa. Pozdrawiam.
Swoja wypowiedzią na temat nominacji do Zł. Maliny dla Nicole niexle sie osmieszyłes. Nic zagrała w tym filmie rewelacyjnie i nie wyobrażam sobie, zeby ktoś uczynił to lepiej. NARODZINY to film przeznaczony dla waskiej gruby widzów, którzy zrozumieja to, co ma do przekazania widzowi reżyser, aktorzy i wszycy odpowiedzialni za film. Wg mnie "Birth" to film piekny, dający do myślenia a przede wszystkim to opowieśc o nas samych. Ja gorąco polecam!!
Nie podobała mi się gra Nicole Kidman, inaczej bym to sobie wyobrażał. Jako "kaszankę" rozumiem: 1) reakcje granych postaci na różne sytuacje 2) scenariusz jest słaby 3) muzyka OK 4) Ogólnie film sprawia wrażenie "naciąganego". Chyba było mi daleko do oszczerstw :) Pozdrawiam -- MarcinJ
co do fabuły i filmu jako takiego nie będe się spierał - kwestia gustu, ale Kidman w filmie zagrala bardzod dobrze - jako jedna z nielicznych moim zdaniem.
dla mnie
Nicole Kidman - świetna ( choć nie przepadam za nią)
Muzyka - genialna - podkreślająca nastrój filmu
Problem - ważny i dość trudny
Ale..
fabuła - po prostu.... szkoda słów. Kobieta tak może rozpaczać w rok po śmierci męża a nie po 10 latach, kochankę nie boli po 10 latach i nie szuka zemsty... itp itd....
Łatwowierne postaci... ( to też lekka przesada)
Film obejrzałam. Ale jeśli zostanie w mojej pamięci to jako nieudana próba przekazania czegoś ważnego, z czego moim zdaniem wyszła 'psychopatka pedofilka" ( takie miałam skojarzenia w czasie oglądania)
Zgadzam się - z przykrością - zwłaszcza z ostatnim zdaniem poprzedniej wypowiedzi: reakcje i zachowania niemal wszystkich bohaterów tej historii są irracjonalne i kompletnie niewiarygodne, a Nicole Kidman rzeczywiście wspaniale zagrała psychopatkę o skłonnościach pedofilskich. Dwie patologiczne rodziny (chłopca i jej własna) nie utrudniają jej w żaden sposób pogrążania się w obłędzie, a wszystko odbywa się kosztem zaburzonego emocjonalnie dziecka. A to, że bohater jest dzieckiem, nie zaś reinkarnacją świadomości dojrzałego mężczyzny uwięzioną w ciele dziecka, jest ewidentne. Mam dzieci, znam ból po stracie bliskich osób, znam też trochę mentalność mieszkańców Manhattanu, dlatego nie wierzę w tę historię - a dobry film musi opowiadać historię, która w świecie przedstawionym tego filmu jest logiczna, wiarygodna i konsekwentna. Bardzo dobra gra większości obsady, na czele z N.K. (znakomita sekwencja na koncercie, pełna dramatyzmu gra twarzą w zbliżeniu), dwunastoletnim Kanadyjczykiem (świetnym) i posągową Lauren Bacall, niczego tu nie zmienia. Film mówi naiwnie i dziecinnie - jego twórcy skomponowali rzecz dla bezrefleksyjnych nastolatek ( i tylko dla tych). Szkoda.
Film nie jest beznadziejny... trzeba go po prostu zrozumieć. To skomplikowana historia, otwarta na wiele interpretacyjnych możliwości. Z jednej strony może być opowieścią o szaleństwie wdowy, z drugiej o rzeczywistym powrocie męża zza światów. Punt widzenia zależy od punktu widzenia. Glazer nakręcił wysmakowany pod względem artystycznym film, w którym roi się od aluzji i niedopowiedzeń... Wg. mnie chłopiec mógł być szalony, ale mógł być też Seanem (i raczej się ku temu skłaniam). Mógł być tez po części 'kawałkiem' samej Anny. "Birth" jest nie tylko do obejrzenia, ale i do myślenia.