Kręcony przez 5 lat, od 13 do 18 roku życia Emmy i Anais. Dwie różne dziewczyny, dwie różne rodziny wywodzące się z dość odległych klas społecznych. Chyba nie oglądałam bardziej prawdziwego obrazu psychiki nastolatek, ich zachowań, obaw, radości, kłopotów i dojrzewania oczywiście. To też obraz relacji z rodzicami, przede wszystkim matkami, z chłopakami. Opowiada o codziennym życiu, a tak intensywnie, ciekawie, z szacunkiem, empatią ale też z odpowiednią dawką humoru. Dialogi są naprawdę godne zapamiętania - te ważne i te śmieszne. Ale to także portret Francji z takimi wydarzeniami jak zabójstwo dziennikarzy Charlie Hebdo czy masakra na koncercie Balaclan. Rozmowa przyjaciółek nad jeziorem kończąca film fantastyczna. Chciałabym z 5 lat obejrzeć ich dalsze losy.
Tak. Naga szczerość tego filmu jest rzeczywiście bardzo wyjątkowa. Splot tego, co prywatne z tym, co publiczne/polityczne został tu uchwycony delikatnie, ale i uczciwie oddając historii to, co historyczne a partykularyzmom to, co rodzinne i indywidualne. Ale z perspektywy mojego gnostyckiego sanatorium jest to obraz przede wszystkim bardzo smutny, a nawet przerażający. Fatalizm i nieuniknioność tego bardzo tuzinkowego, ale jednak nieuniknionego pytania, które nad tym filmem powiewa cały czas — to be or not to be? — i absolutnie nieświadomy proces konstruowania na nie nie tyle odpowiedzi ile po prostu reakcji — rekacji na samo bycie-w-świecie — przeraża mnie. Dziecko wciąż ma przed sobą wybór, a osoba dojrzała to ktoś, kto już go dokonał, mówiąc krótkie i zimne to be. Kapitalizm, socjalizm, patriarchat, fallogocentryzm czy jakkolwiek sobie to nazwiemy — mówiąc słowami Oscara Wilde'a — to po prostu życie brudne i wymagające zgody na ten właśnie brud Boga czynu, który tworząc świat musiał zbrukać sobie ręce. Anaïs decyduje się na wykonanie bolesnego tatuażu dobrowolnie (cokolwiek to znaczy) i tak samo dobrowolnie będzie później w bólach rodzić dzieci. Emma pewnie też wejdzie w ten świat kapitału i będzie powielać te same (być może do pewnego stopnia zrewidowane) wzorce, za pomocą których instytucje takie jak szkoła (państwo) i rodzina (partykularyzm) ją kształtowały tak, jak kształtuje się niezbyt twardą plastelinę. Wydaje mi się, że jest to film, który porusza w najbardziej intymny sposób centralny dla kapitalizmu problem alienacji i drugi nie mniej ważny reifikacji, które razem świadczą o jakiejś nieprzekraczalnej niemożności rewolucji. Dlatego ja na przykład nie chciałbym poznawać przyszłych losów tych sympatycznych dziewczynek, bo wiem, że nie znajdę tam nic, co nie byłoby tylko i wyłącznie wiecznym powrotem Blanquiego, innym takim samym Benjamina. Pesymistyczna taka historiozofia, ale myślę, że ten film jest jej flegmatycznym potwierdzeniem.
To wysoce prawdopodobne, że będzie tak jak piszesz. Ale ja aż taką pesymistką nie jestem. Świat nie jest dobry, ale też zdarzają się małe szczęścia i spełnienia.