Tylko i wyłącznie za piękną parodię Crissa Angela w wykonaniu Jima Carrey'a. Reszta mocno taka sobie, jednym słowem: nuda.
Kiepska gra, kiepska reżyseria, fatalny scenariusz, a całości dopełniają żenujące "magiczne"
sztuczki typu gołąb z solniczki...
To było gorsze nawet od głupawych komedyjek z Sandlerem, czy Ferrellem. Słowem film dla mało
wybrednej widowni.
Szkoda trochę Jima Carreya.Ten znakomity niegdyś komik mocno obniżył loty...