Film Adriana Lyne`a zrobił na mnie ogromne wrażenie. Oglądałem już wcześniej dwa inne filmy tego reżysera (Lolita, Drabina Jakubowa), które stały na bardzo wysokim poziomie, więc i od tego oczekiwałem czegoś ciekawego. Swoje dostałem, a nawet aż nadto.
Przede wszystkim chciałbym pochwalić muzykę naszego Pana Kaczmarka. Rewelacja. Idealnie dopasowana, momentami elektryzująca i erotyczna, a zaraz tonująca. Współgrało to z obrazem tak, że byłem jak zahipnotyzowany.
Fabuła wciągająca już od pierwszej minuty, chociaż mniej więcej wiadomo jak się to wszystko skończy. Zwroty akcji i zmiany stanów emocjonalnych bohaterki zagrane na najwyższym poziomie. Bardzo pozytywne zdjęcia, takie soczyste i barwne kiedy trzeba, a momentami szare i ulewne. To wszystko tak do siebie pasowało. Muzyka, zdjęcia i Diane Lane na ekranie. Film fascynuje i rzeczywiście pozostaje w pamięci. Szkoda, że bohaterka tak wybrała, ale myślę że wewnętrznie poniosła za to surową karę.
Troszkę nieścisłości z wątkiem policyjnym, bo myślę, że powinni pobrać z tego mieszkania jej odciski palców i wtedy pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej (no ale nie wiem jak tam jest) ..
Zakończenie wyciszające widza i skłaniające do głębokich refleksji, ale chyba jednoznaczne : ) W ogóle ten film to trochę jak klamra kompozycyjna :D spokój - akcja - spokój . Tak mi się jakoś kojarzy .
Film bardzo tragiczny, elektryzujący i trzymający w napięciu .
Naprawdę warto !
pozdrawiam :)