PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=665400}

Obcy: Przymierze

Alien: Covenant
2017
5,7 83 tys. ocen
5,7 10 1 82966
5,0 56 krytyków
Obcy: Przymierze
powrót do forum filmu Obcy: Przymierze

Dlaczego?

ocenił(a) film na 6

Właśnie wstałam po całonocnym seansie z "Obcym" i muszę napisać co czuję. Film nie jest zły. Oceniłam go na 6. Może byłaby wyższa, gdyby nie powstała seria z Ripley. Nie umywa się on nawet do 3 części, która lubię najmniej. Za to obniżyłam ocenę Prometeuszowi. Jest jeszcze bardziej absurdalny niż zapamiętałam.
Co mi się nie podobało:
1. Załoga. Powinni być opanowani, twardzi itd. Przecież odpowiadają za życie 2000 Kolonistów. A jak się zachowują. Kapitan jak przygłup idzie za większością, bo nie che im się wracać do lodówki. Pilot, który został na statku, przekłada dobro kolonistów i misji nad swoje. Drugi pilot zgadza się z nim i ryzykują wszystko, ponieważ żonka pierwszego wpadła w histerię. No właśnie żonka szczyt żenady. Traci głowę, bo jeden członek załogi zachorował na nieznaną chorobę. To co było świetne w 8 Pasażerze tutaj jest głupotą. I oni są załogą/kolonistami - chyba to jakaś pomyłka.
2. David i ludzie. Wątek ciekawy, bo mamy do czynienia odwiecznym problemem. To co my stworzyliśmy - chce unicestwić potem nas. Wydaje mi się, że rozumiem zamysł Ridleya. Ale jakąś nie przemawia to do mnie w tym filmie. Te rozważania Davida o tworzeniu arcydzieła. Są takie płytkie. I co z tego, że android (istota nieśmiertelna, pozbawiona uczuć) nagle uświadamia sobie, że jego stwórcy są tworem nieidealnym i jako byt zasługują na zagładę (tj. Inżynierowie). Nie potrafię go zrozumieć czy dlatego chce nas zabić. Czy dlatego, że nam zazdrości. Bo potrafimy tworzyć, a on tylko udoskonalić to co już stworzono. Jego chore eksperymenty z wirusem. I jego dziwna relacja ze Swan. Czy ją kochał za to, że go uratowała czy że była częścią eksperymentu. I niech ktoś mi wyjaśni czy on chciał zabić główną bohaterkę czy zgwałcić. Bo ja nie wiem.
3. Obcy. Nie jest straszny tylko groteskowy. Jego relacja z Davidem jest dla mnie nie logiczna. Obcy tj było powiedziane w pierwszej części jest "organizm, którego strukturalna doskonałość równa jest jedynie wrogości". Tutaj ginie na każdym kroku. Odarło to mnie z mitu bardziej niż w 4 części, którą lubię po 1.
4. Główna bohaterka - mogła być godną następczynią (alb dosłownie przed) Ripley, jednak coś tutaj nie zagrało. Nie współczuję jej ani trochę, jak uświadamia sobie kim jest Walter (David). I na pewno nie kibicuje jej.
5. I najważniejsze. Niestety jest to film na miarę naszych czasów. Efekciarski. Trup ściele się gęsto. A każda śmierć jest coraz bardziej niedorzeczna, pozbawiona finezji jak w 8 pasażerze. Szkoda taki potencjał, a poszli na łatwiznę. Tylko czy to nie jest wina współczesnego widza (nasza). Jeśli tak to nie świadczy zbyt dobrze o nas.
Ale były też plusy:
1 Największym - Walter. Dzięki niemu pada inne odwieczne pytanie zadawane przez twórców. Kto jest bardziej ludzki my czy to co stworzyliśmy. Walter jest właśnie taką jasną gwiazdą. Jest jedyną postacią, którą żałuję że zginęła.
2. Świetna sekwencja otwierająca film. Twarz Davida, która każe nam się zastanowić o co chodzi. I śmierć, która wszystko zmienia.
3. Krajobrazy. Miasto duchów. Zbliżenia patogenu.

Tak na pewno obejrzę ten film jeszcze raz. Może moja ocena będzie bardziej przychylna. A może będzie tak jak z Prometeuszem. Zobaczymy. Jedynie czego mogę żałować, że Ridley Scott mógł stworzyć naprawdę następny kultowy film (miał sporo charakterystycznych i ciekawych osobowości), ale niestety pozbawił mnie złudzeń i okradł z mitu o Obcym, który jest dla mnie najlepszym potworem jaki grasuje w kosmosie. Ale to tylko moja subiektywna ocena.

ocenił(a) film na 8
annodomino

1. Członkowie załogi byli twardzi, ale było ich za mało i natrafili na coś, co całkowicie przerosło ich oczekiwania i wobec czego byli bezradni. Znaleźli się na planecie, która według danych komputera miała być dokładnie taka sama jak ta, na którą lecieli. Twardy i opanowany żołnierz nie wiedział, że nadeptuje na purchawkę, z której pyłek namiesza mu w głowie, w wyniku czego nie będzie mógł normalnie działać. Podobnie było z tym drugim, który po prostu dotknął ciekawie wyglądającej rośliny. Kapitan wahał się przed wylądowaniem na planecie, którą przypadkowo odkryli, ale w końcu, zapewniony, że panują na niej takie same warunki, jak na docelowej oraz pod presją pozostałych osób, podjął decyzję, którą uznał za dobrą. Pamiętajmy, że nie był on pierwszym kapitanem i został nim z konieczności...
W "Decydującym starciu" mieliśmy ekipę marines, którzy wiedzieli, że idą walczyć z potworami. W "Przymierzu" lecieli na planetę, która miała być zupełnie bezpieczna.
Dla mnie od jakichkolwiek rzekomo nieracjonalnych zachowań członków załogi bardziej głupie było zachowanie Upworth i Ricksa, którzy podczas gdy jeszcze trupy pozostałych nie ostygły poszli jak gdyby nigdy nic pod prysznic się bzykać w rytmie rozrywkowej muzyczki.

2. Zgwałcić? No co Ty, skąd ten pomysł? Davidowi od samego początku zależało tylko na tym, by móc robić na niej eksperymenty. Sam po cichu liczyłem na to, że dojdzie między nimi do czegoś szczególnego, ale to przecież nie tego rodzaju film. Elizabeth potrzebna mu była tylko i wyłącznie w charakterze matki, która miała znieść jaja do dalszej produkcji ksenomorfów.
W "Prometeuszu" jeszcze się wahałem co do tej postaci i jej intencji, ale w "Przymierzu" zobaczyliśmy, że David okazał się być jednym z najbardziej popapranych czarnych charakterów w historii kina. Z jego rozmowy z Walterem dowiadujemy się, że jest zbyt idealny, bo androidy z jego serii zostały wyposażone w zdolność tworzenia, czego Walter już nie potrafił. David był tak bardzo ludzki, że zaczął myśleć jak człowiek chory umysłowo - jak psychopata, który uważa, że robi dobrze w myśl jakiegoś większego celu, a tak naprawdę powoduje katastrofę.

3. Nie bardzo rozumiem tego zarzutu. To, że obcy jest stworzony tylko po to, by być wrogim dla innych, ma wykluczać możliwość jego zginięcia? Tym bardziej, że tak łatwo to oni na każdym kroku wcale nie ginęli. Zachowanie obcego wobec przesadnie pewnego siebie Davida było rzeczywiście trochę dziwne, ale nie wiadomo, jak ostatecznie by się on zachował, gdyby doktor Manhattan go nie sprzątnął...

4. Jeżeli chodzi o postać, która ma się stać równie kultowa jak Ripley, to zdaje się, że taką postać już mamy... Jest nią David, tyle że w trochę inny sposób :) A czy będziemy jej kibicować, to jest dopiero pytanie...

5. Właśnie uważam, że tę część zrobili bardziej w dawnym stylu. "Przymierze" nie jest już tak wysmakowane wizualnie i dźwiękowo jak "Prometeusz". Fakt, więcej w nim dynamicznych scen niż w "Ósmym pasażerze", ale dzisiaj film wyglądający jak ten z '79 nie odniósłby już takiego sukcesu, i powodu tego chyba właśnie należy upatrywać we współczesnych widzach.

PS. Właśnie przed chwilą kolega nasunął mi myśl, że androidem, który przeżył, mógł jednak być Walter :)

ocenił(a) film na 6
Zloty_Deszcz

"PS. Właśnie przed chwilą kolega nasunął mi myśl, że androidem, który przeżył, mógł jednak być Walter :)"

A to byłoby ciekawe. Ja osobiście wolę, aby jeden i drugi. Bo byłoby interesująca rozgrywka między nimi. Takie pseudo dobra ze złem. Tylko sama nie jestem do końca pewna, któremu bym bardziej kibicowała. I może faktycznie masz rację, że David jest tym bohaterem. I bardzo dobrze.
A co do twoich wyjaśnień. Nie chodziło mi o zarażonych. Tylko o resztę załogi, Każda ich decyzja narażała sukces misji. I robili to świadomie. Zaczynając od kapitana, a kończąc na pilotach. Więc ta kąpiel po prysznicem, też pasuje do moich obiekcji. Ale tak czy siak najbardziej zirytowała mnie ta żonka, która zachowywała się jak histeryczka.
Co do obcego to po prostu sentyment.
Dlaczego napisałam o gwałcie, ponieważ ta próba pocałunku była według mnie dziwaczna (i chyba nic sensownego nie wnosiła).
P.S. Ale faktycznie po cichu również liczyłam na coś więcej, ale między nią a Walterem (Ale wiem, że to niedorzeczne. Jednak z drugiej strony powstał kiedyś już taki film "Człowiek przyszłości").

ocenił(a) film na 8
annodomino

Obejrzałem dziś film drugi raz i dochodzę do wniosku, że to jednak nie mógł być Walter. Świadczy o tym fakt, że na końcu android otwiera magazyn z zahibernowanymi ludźmi hasłem "David..." (choć nie rozumiem, jak takie hasło mogło zadziałać na statku, z którym ten nie miał nic wspólnego). Po drugie David kazał na końcu Matce odtworzyć utwór Wagnera, który na samym początku grał solo na fortepianie Waylandowi. Byłby to bardzo duży zbieg okoliczności, gdyby i Walterowi chodziła po głowie ta sama muzyka. Poza tym ten jego cyniczny uśmieszek i teksty do Danniels, gdy zamknął za nią kapsułę hibernacyjną. Nawet gdyby został przekabacony pod wpływem tego, co mówił David, to nie sądzę, żeby zachowywał się w taki sposób.

Mnie nie chodziło tylko o zarażonych, ich podałem tylko jako przykład najtwardszych z załogi, którzy mimo to nie mogli sobie poradzić z sytuacją, która zaistniała. Co do żony pilota, to myślę, że jej zachowanie było całkiem wiarygodne biorąc pod uwagę skalę zagrożenia. Zobaczyła jak plecy kolegi są rozszarpywane i wychodzi przez nie jakiś potwór. Raczej trudno byłoby zachować spokój w takiej sytuacji. Ona zamknęła drzwi do ambulatorium i pobiegła po broń - całkiem dobra decyzja. Głupio, że potem rozwaliła cały statek strzelając w zbiorniki z paliwem, ale przecież trudno było trafić w małego i szybkiego neomorfa. Bardziej niemądre było zachowanie jej męża, który pomimo ostrzeżeń komputera kazał zejść statkiem na czterdzieści kilometrów. Ale to wszystko działo się w bardzo stresowej sytuacji, a wielu z nich łączyły bliskie relacje, więc ja bym aż tak nie zwracał uwagi na pewne zachowania, które mogą dziwić, gdy wydarzenia takie ogląda się z pozycji wygodnego fotela w kinie...

O co chodzi z tym pocałunkiem? Nie pamiętam takiej sceny. Co do uczucia Davida do Shaw, to po scenie, w której grał na flecie przy stworzonym dla niej ołtarzyku, można sądzić, że naprawdę darzył ją jakimś uczuciem, ale tylko dlatego, że była jedyną osobą, którą mógł wykorzystać do badań nad tworzeniem nowych potworów. Jak to przecież bywa u psychopatów...

ocenił(a) film na 6
Zloty_Deszcz

Pamiętasz tekst "Chyba tak to się robi?"
A żonka już panikowała zanim pojawił się obcy.
Ale tak jak pisałam muszę jeszcze raz obejrzeć, żeby stwierdzić obiektywnie. Bo na tą chwilę jestem rozczarowana. Ponieważ nie wszystko układa mi się w logiczną całość. Tym bardziej, że oglądałam podczas maratonu. Ale mój kolega oglądał na drugi dzień i stwierdził, że jest zajebisty. Więc miejmy nadzieje, że nie będzie u mnie jak z Prometeuszem.
P.S. Ale i tak uważam, że akurat załoga statku to najsłabszy punkt filmu. Ale kompensuje mi to relacja David-Walter. Jeden zachowuje się jak ojciec, który chce przekazać swoją wiedzę drugiemu. A ten jak to dziecko, wie swoje.

ocenił(a) film na 8
annodomino

Nie, nie pamiętam tego tekstu.

ocenił(a) film na 8
annodomino

Z tym gwałtem to nie jest taki zły trop. W Alien, kiedy Ash atakuje Ripley, scena została tak zrobiona, żeby to wyglądało na próbę gwałtu- sam Scott mówił o tym w wywiadach/materiałąch dodatkowych. Ma to pewien związek z dziełami Gigera, w którym jest pełno seksualnych konotacji. Zresztą daleko szukać- facehugger to czysty gwałt i jeszcze specjalnie w "Obcym" postanowiono zapłodnić faceta, żeby wywołać szok, bo zapłodnienie kobiety byłoby niczym specjalnym.

ocenił(a) film na 8
cinek_1988

Tylko jak na ironię facehugger ma wygląd mocno waginalny :)

ocenił(a) film na 8
Zloty_Deszcz

Właśnie ;) Wszystko się zgadza, stąd tamta scena z David i Daniels mogła być podobnie pomyślana.

ocenił(a) film na 6
cinek_1988

Wiesz nigdy myślałam o tym w ten sposób (facehugger). Ale faktycznie jak się zagłębić coś w tym jest.

ocenił(a) film na 7
annodomino

Ja bym dodał jeszcze do listy pytań następujące:
- Dlaczego David pomagał Daniels i Tennessee rozprawić się z ksenomorfem, którego zapewne sam zaimplantował kolesiowi z poparzoną twarzą (chyba, że wcześniej facehugger zdążył to zrobić w ciągu paru sekund, tzn. zanim zdjęli go z jego twarzy)?
Przecież wystarczyłoby, żeby zamknął nie tę gródź, co trzeba albo gdyby zrobił to z parosekundowym opóźnieniem i byłoby po sprawie ;)

ocenił(a) film na 6
rebelmale_2

Tak to też było dziwne. Ale doszłam do wniosku, że chciał przejąć statek z kolonistami. Więc poświęcił swojego pupila;)

ocenił(a) film na 7
annodomino

Możliwe. Zresztą, co tam ksenomorfy! Dzisiaj wystarczył naprawdę niedługi bankiet z sąsiadem przy zacnym winku własnej roboty, żeby komary tak mnie pokąsiły, że atak facehuggera to przy nich pikuś ;)