Dzisiaj jest w TVP.

Oglądałem i każdemu polecam

bardzo ciekawy i dający do myślenia dokument. Uważam, że za dyskryminacją energetyki jądrowej stoją firmy wydobywające i przetwarzające paliwa kopalne.

oczywista oczywistość. przed uruchomieniem elektrowni jądrowej należy sprywatyzować wszystkie kopalnie węgla i po problemie :-)

To nie to - przecież w filmie jest wyraźnie wskazany winny to Zieloni i pewne ekologiczne mity, które wcale nie służą ekologii, wskazana jest choćby rola popkultury od Simpsonów po film "Chiński syndrom" - reaktor przepali ziemie do Chin - skrajny nonsens - ale takie rzeczy kształtowały świadomość i myślenie wokół energetyki atomowej.

Zieloni potrafią protestować zarówno przeciwko energetyce jądrowej, jak i hydroelektrowniom. Z jednej strony są potrzebni jako "głos rozsądku", z drugiej nie zawsze wiadomo kto ich finansuje. Nie wgłębiają się w takie zagadnienia jak szkody krajobrazowe i dla ekosystemu (widziałem farmy wiatrowe w Holandii powodujące znaczne straty wśród migrujących ptaków) generowane przez rzekomo ekologiczne pozyskiwanie energii. Pozyskanie metali rzadkich wymaganych do produkcji generatorów wiatrowych lub ogniw słonecznych wymaga przetworzenia gigantycznych ilości rud, które stają się potem groźnymi odpadami (ale w Chinach lub w Afryce).

Moim zdaniem powinny być wprowadzane programy oszczędnościowe w gospodarowaniu energią. Produkuje się coraz mniej trwałe wyroby przemysłowe, a hasłem recyklingu czyści sumienia konsumentów. Rozwinięte społeczeństwa są coraz bardziej energochłonne (smartfon po uwzględnieniu energii elektrycznej pochłanianej przez serwery i nadajniki zużywa ponoć tyle prądu co lodówka).

Film rozprawia się też z mitami, że nie będą potrzebne nowe moce w energetyce, pokazując, że dziś w XXI wieku dalej spora część świata nie ma prądu, więc owszem będą nowe oszczędniejsze urządzenia, ale z drugiej strony więcej konsumentów, więcej zastosowań dla prądu, to widać dobrze na przykładzie Polski i Danii, gdzie w Polsce ciągle używa się mniej prądu, mimo marnotrawstwa energii, niż w Danii, gdzie było kilka programów modernizacji budynków, dodawania kolejnych warstw ocieplenia i podnoszenia norm termoizolacji.

Z jednej strony oszczędzamy, a z drugiej kupujemy nową klimatyzację, wpływ na zużycie energii ma choćby wielkość mieszkań, domów, więc w miarę bogacenia się tu pewne wartości będą rosnąć, a nie maleć, ba nawet w tej nieszczęsnej emisji CO2 Polska nie emituje więcej na obywatela, niż inne kraje UE, które wprowadziły różne zielone programy, tu też jest więc dużo hipokryzji.

Morał z filmu jest prosty budujmy nowe siłownie jądrowe, w Polsce powinny powstać minimum 2-3. Jest to najbardziej ekologiczne źródło energii, które w dodatku ma potencjał do rozwoju.

W Polsce też były programy wspomagania kredytowego termorenowacji budynków. Jednak wymagany czas zwrotu inwestycji powodował odrzucanie większości wniosków lub "kreatywną księgowość" projektów. Gdy ociepliłem w roku 2000 swój przedwojenny dom, wydatki na gaz spadły o połowę. Ale uwzględniając ewentualne oprocentowanie kredytu i ruchy cen gazu, dopiero teraz mam oszczędności netto.

Z drugiej strony mieszkałem w Holandii w budynkach (z lat 70-tych i 80-tych), gdzie okna miały pojedyńcze szyby i powierzchnię na pół ściany. W zimie lała się po nich woda z kondensacji pary wodnej i trudno było ogrzać pokoje powyżej 15 stopni. Jednak żadnego masowego docieplania budynków nie widziałem.

Obawiam się, że z tym wdrożeniem poszanowania energii jeszcze przyjdzie poczekać...