PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=394009}

Odbicie zła

The Brøken
2008
5,4 5,8 tys. ocen
5,4 10 1 5782
Odbicie zła
powrót do forum filmu Odbicie zła

dekstrokardia

ocenił(a) film na 8

Uwielbiam tego typu horrory. Takie, które zaczynają się od intrygującego pomysłu, które wodzą nas za nos przez cały seans, by w kilku ostatnich minutach przedstawić nam zaskakujące rozwiązanie, które później będziemy musieli sami rozgryzać po ostatniej scenie, by cokolwiek zrozumieć z obejrzanego obrazu. Takie, które jedynie sugerują odpowiedzi, a nie przedstawiają ich nam w bezpośredni i jasny sposób. Przy których musimy prześledzić w myślach cały film, poskładać teoretycznie nic nie znaczące sceny w jedną, spójną całość, by dowiedzieć się o co tak naprawdę w nich chodziło. "The Broken" jest właśnie tego typu filmem. A zaczyna się w niezwykle zagadkowy sposób. Pewnego zwykłego dnia Gina McVey zauważa na ulicy kobietę, która wygląda identycznie jak ona sama. Jest ubrana w dokładnie takie same ubrania i jedzie jej samochodem. Bohaterka podążając za (jak myśli) swoim sobowtórem ma wypadek samochodowy, z którego choć wychodzi bez większych obrażeń na ciele, nie potrafi jednak dojść do siebie i uwolnić się od przedziwnych wspomnień. Ponadto ma wrażenie, że jej chłopak nie jest tym kim był, że wygląda identycznie jak on, ale jest zupełnie inną osobą...

Bezsprzecznie najlepszym elementem tego filmu jest jego niezwykła atmosfera, skutecznie budowana od pierwszych sekund seansu, praktycznie pozbawionych jakichkolwiek dialogów. Odpowiednie napięcie jest tu budowane przez fantastyczne szare zdjęcia Angusa Hudsona oraz powoli narastającą i dość niemiłą muzykę Guy'a Farleya, która przypomina wyjące z oddali ludzkie głosy, lub coraz bliższy dźwięk syreny alarmowej. Dzięki niej czujemy, że zbliża sie coś złego, że stanie się zaraz coś strasznego... a nie dzieje się w gruncie rzeczy nic wielkiego (no może prócz jednej sceny). Ale to wcale nie jest zarzut, tylko ogromny plus obrazu Ellisa, który całkowicie skupił się na budowaniu odpowiedniego, złowieszczego klimatu i wyszło mu to fantastycznie. Nie straszą nas w tej opowieści wyskakujące zza kadru cienie, czy krwawe sceny, a właśnie nietypowy i gęsty nastrój, który tak dobrze zbudowany zdarza się niezwykle rzadko. Wprowadza on niesamowity niepokój do tej historii, dzięki niemu jest ona wciągająca i interesująca. Dlatego bać się bezpośrednio w tym filmie nie ma czego, bo najważniejsza jest w nim atmosfera.

Ellisowi udaje się przyspieszyć nam bicie serca nie wprowadzając do swojej historii praktycznie żadnych typowo horrorowych zagrań. Większość podnoszących napięcie scen jest tu bowiem tak zbudowanych, że znając typowe dla tego typu filmów schematy mamy wrażenie, że zaraz się coś stanie, a tak naprawdę prócz przeciągających się momentów statycznego napięcia, nic szczególnego się nie dzieje. Nic na nas nie skacze, nic nie szokuje i dzięki temu wszystkie te wydłużone sceny robią tak duże wrażenie. Napięcie coraz bardziej narasta w przygotowaniu na jakieś zajście i nagle następuje gwałtowna przerwa, wygaszenie ekranu, bo dana scena okazała się być kolejnym fałszywym alarmem. Co ciekawe nie odczuwamy jednak niedosytu, wręcz przeciwnie. Reżyser wprowadza nas w stan niepokoju również za pomocą spokojnych, wyciszonych obrazów jak na przykład powtarzających się co jakiś czas zdjęć Londynu z lotu ptaka, czy migawek z wypadku głównej bohaterki. Widzimy rozbijający się samochód, dziwne odbicia w lustrze, kapiącą wodę z sufitu czy nietypowo zachowujących się ludzi. Wszystko to budzi w nas wątpliwości, wprowadza nas w stan zwątpienia i ciągłego pytania się siebie, czy to co widzimy na ekranie, jest tym czym nam się wydaje?

I na tym polega właśnie największy przekręt w tym filmie. Otóż przez cały seans nie możemy być pewni, czy to co widzimy jest właśnie tym, czym myślimy, że jest. Reżyser bowiem tak zręcznie manipuluje obrazem i sposobem w jaki przedstawia kolejne wydarzenia, że do samego końca nie wiemy, czy to co przed chwilą widzieliśmy było prawdziwe czy nie, czy było snem czy jawą. Z łatwością wodzi nas za nos, nabiera nas w scenach, które z założenia odbieramy na początku w błędny sposób, by pod koniec pokazać nam, że powinniśmy do nich podejść zupełnie na odwrót. Bowiem to co widzimy bierzemy za pewnik, sugerując się wcześniejszymi wydarzeniami, podczas gdy rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. I co ciekawe choć tego typu rozwiązania w kinie już widzieliśmy, to to jest tak poprowadzone, że ciężko się go tak do końca domyślić w czasie seansu. Pozostałe po zakończeniu tej historii elementy układanki musimy poskładać już sami, ale naprawdę warto się trochę wysilić, bo wtedy z pozoru nic nie znaczące, niezrozumiałe sceny nabiorą sensu, a film ten będzie można odczytać na swój sposób, oczywiście jeden z wielu możliwych.

8/10

PS. Z chęcią obejrzę ten film jeszcze raz, by upewnić się czy odpowiednio ułożyłem wszystkie elementy jego układanki.