gdrzie tu widzisz podobieństwo do "Closera"?
owszem, obie piosenki przewodnie są niesamowite i nadają klimat filmom, ale, primo: w "Closer" jest to tylko drobny dodatek który sie wybił, a w "Once" to cała istota, całe klu filmu!

Wiesz - ciężko powiedzieć, że charyzma Damiena Rice`a w jakiejkolwiek konfiguracji może być jedynie "dodatkiem" do filmu. Napisałem tak, ponieważ zarówno w jednym, jak i w drugim filmie to pierwsze utwory sprawiły, że ciurkiem popłynęły mi łzy.

Moim zdaniem tym, czym obciąża nas emocjonalnie "Closer", są genialnie ukazane skomplikowane relacje między postaciami, a muzyka tylko dodaje smaczku, ale owszem, jeswt świetnym podsumowaniem.
Natomiast w "Once" jest zupełnie odwrotnie: to muzyka nas czaruje, wyjaśnia nam stosunki między bohaterami, to ona jest tam gł. (jedynym?) narratorem! a rozmowy, gesty i spotkania dwojga bohaterów mają tylko charakter komplementarny (yy.. ale to zabrzmiało.. ;)
chodzi mi o to, że, najprościej mówiąc: w przypadku "Closer" muzyka jest taką wisienką na torcie,a w "Once" muzyka jest samym tortem ;D hehe, ale porównania, ale chcę dobrze przekazać to co czuję na temat tych dwóch niezapomnianych filmów.
p.s. o ile sobie przypominam to "Blower's Daughter" leci na pewno na koncu filmu. nie przypominam sobie zeby na poczatku byla ta piosenka.. hmm.. ale dawno go oglądałam, moge nie pamiętać..
pozdraiwam i gratuluję wyczucia na muzykę i na co fajniejsze filmowe cudeńka ;)

Zgadzam się ;) Wejdź w linka, tam jest moja pełna recka Once, pierwszy komentarz był napisany pod wpływem pofilmowych emocji.
I w ramach przypomnienia ;) http://www.youtube.com/watch?v=cDL8juJ5uBc&feature=related

"hello, stranger" ;) fajne.
o kurcze, rzeczywiście początek też z piosenką.. dzieki za uzupełnienie :)

tydzień po nim płakałam.. Film bez dwóch zdań, godny polecenia!!

Kurcze, nie wiem jak można porownywać Once z Closer. Closer jest o intrygach i manipulacji, a Once o szczerosci i prostocie!