Czy raczej "komedia" bo niestety się na tym filmie nie bawiłem dobrze. Nie jestem fanem Sandlera, ale umiem docenić że jeśli mu się chce to potrafi zagrać i zrealizować film dla przykładu Click. Tutaj niestety od początku do samego końca serwuje aktorstwo na poziomie "Nie chce mi się, kiedy kończymy ujęcia?" Wtóruje mu krzyczący przez cały film Josh Gad. I trzeba go znosić bo niefortunnie dożywa do końca.
Film oprócz efektów specjalnych nie oferuje niczego. Postacie to parodia wręcz urągająca wizerunkowi graczy. Ja gram od 6 roku życia i co zaskakujące mam żonę, pracę. Co więcej wszyscy znajomi którzy grali/grają to normalni ludzie. Pikselowi bohaterowie są aż do przesady przerysowani. Humor jest niestety bardzo przewidywalny. Fabuła jest pełna dziur jak porządny ser szwajcarski. To że ktoś gra w Counter Strike'a nie czyni z niego w prawdziwym życiu komandosa. Granie w Fifę nie spowoduje że kontrakt piłkarza czeka na nas za rogiem. Piksele zaś próbują wciskać cały czas że tak właśnie jest. Cały pułk komandosów nie radzi sobie z bronią? To przecież zastąpią ich nerdzi którzy przecież grali w grę prawda? Bohaterowie to przegrańcy? A w scenie z Pac-Manem jeżdżą samochodami jak zawodowi rajdowcy. Przy tych cudach parkour w scenie z Donkey Kongiem to już pikuś. Ten element mnie raził potwornie. Film jest po brzegi wypchany nieścisłościami, dziurami i błędami fabularnymi. Dodając do tego antypatyczne parodie bohaterów oraz nieświeży humor wychodzi z tego mały koszmarek w stylu Sandlera. I tylko Pac-Mana szkoda
Ten pomysł miał potencjał, ale właśnie Sandler go zarżnął. Temat postaci z kultowych gier wideo był naprawdę spoko i miał możliwości. Tutaj do jakiejś nieśmiesznej komedii Sandlera go wepchnęli i już. Humor to najniższych lotów - "nie chce umrzeć prawiczkiem" itd. Rozrywka dla 7 latków co najwyżej - w Białym Domu chodzą cyborgi, prezydent przejmuje się tortem itd.