Strata czasu. Sami aktorzy (Dorociński!) nie uratowali tego pseudodzieła. Nie wiem gdzie tam były emocje (oczywiście wiem gdzie miały być, reżyserka nie pozostawiła wątpliwości, ale realizacja tych wątków emocjonalnych... na poziomie najgorszych seriali). Gdyby chociaż jakieś zaskoczenie na koniec...cokolwiek. A tu nic. Dla mnie klapa.
I poza piosenką końcową nic godnego uwagi w filmie nie znajduję.
Pozdrawiam :))