To jest kino familijne i to do tego z bardzo kiepska gra aktorska - moze poza Bridgesem. Tak nie szanujacego widza i pozbawionego wartosci filmu nie
widzialem dawno, dotrwalem do konca meczac sie potwornie tylko po to zeby wydac sprawiedliwa ocene chociaz od kiedy zaczely sie pierwsze kurioza
nie bardzo wierzylem w to iz wydarzy sie cos co jednak uratuje ten film. Dalem 2 za gre Bridgesa choc powinna byc 1.
Cala fabula kreci sie wokol rozwydrzonej smarkuli ktora widac nigdy porzadnie lania nie dostala i o zgrozo wszyscy
tancza jak Mattie zagra, dramat. Jest ona zbyt obrotna i wyszczekana jak na 14 latke
z niebiednego domu czasow dzikiego zachodu, czy jak na jakakolwiek 14 latke wogole. Jej rola jest tak wnerwiajaca ze ma sie ochote wylaczyc film
natychmiast. Zalatwia ona sprawy po smierci ojca bo jej matka - dorosla kobieta nie umie przeliterowac "kot" no a mloda jest geniuszka zwlaszcza w biznesie no
i nie boi sie trupow jak kazda nastolatka.
Ranger wyglada jak pajac albo zmokla kura i wlasciwie tak samo sie zachowuje i szczerze mowiac nie przetrwalby wyprawy do hipermarketu w
weekend a co dopiero wypadu na "dziki teren indian " -uuuu powialo groza. Tak dobrze slyszeliscie bo oto belkoczacy kloszard i pijak do ktorego
nie wiadomo czemu mowia szeryfie , zreszta byly bandzior zeby uwiarygodnic to ze sobie radzi z innymi bandziorami i niezle strzela jak jest akurat trzezwy :)
a poza tym zeby ubarwic postac oraz ranger - pajac zabieraja chcac niechcac pyskata geniuszke do dziczy aby scigac potwornego zloczynce i tu zaczynaja
sie kretynizmy nie do opisania przeplatane sztucznymi jak biust pameli anderson dialogami na poziomie przedszkola typu moje szengongwu zalatwi twoje
szengongwu. Bridges dalej belkocze chwalac sie 14 latce jakim to "wspanialym" ojcem i mezem kilkakrotnie bywal a indianie i przydrozni wloczedzy kupuja od siebie
zwloki ktore wisialy na drzewie czas jakis ale ktorych nie chcialo im sie odciac, hehehehhehehe, wybaczcie ale nie moge sie powstrzymac....
Z najbardziej oczywistej listy kuriozow:
- koles z obcietymi swiezo palcami i nozem w piersi po rekojesc rozmawia z naszemi bohatyrami jakgdyby byl u cioci na imieninach i najbardziej martwi go godny
pochuwek
- ranger zamiast cofnac sie do chaty i stamtad ostrzeliwac sie przeciw "bandzie oprychow" wychodzi do nich pogaworzyc i czeka grzecznie az zarzuca mu ladnie
lasso i przeciagna po glebie
- ranger ma wybite zeby ale usmiecha sie colgatowym usmiechem, ma prawie odgryziony jezyk ale wlasciwie nie krwawi i rozmawia calkiem normalnie
- z poradnika survivalovego - pamietajcie sznurek rozlozony na ziemi chroni przed wezami w nocy :)
- geniuszka okazuje sie jednak debilka choc odwazna bo oto sama jedna probuje ujac groznego bandyte, stojac w rwacej rzece strzela z pistoletu jak jej glowa
z szyja nie przetracajac sobie raczki ani nie upadajac i nie wypuszczajac broni, w dodatku trafia
- bandyta ktorego ranger - pajac scigal od dawien dawna okazuje sie uposledzonym przyglupem ktory daje strzelac do siebie jak do tarczy
- inny baaaarrrrdzoooo grozny bandyta grozi wsadzeniem glowy smarkuli w ognisko ale za moment zaprasza ja na kawe i sniadanie i rozmawiaja serdecznie
jak starzy przyjaciele gdyz ten docenil dzielnosc mlodej niewiasty, zostawiaja kolege przyglupa i kaza mu odprowadzic dziewczynke bezpiecznie do mamusi
- inny baaaarrrrdzoooo grozny bandyta grozi wsadzeniem glowy smarkuli w ognisko ale za moment zaprasza ja na kawe i sniadanie i rozmawiaja serdecznie
jak starzy przyjaciele gdyz ten docenil dzielnosc mlodej niewiasty, zostawiaja kolege przyglupa i kaza mu odprowadzic dziewczynke bezpiecznie do mamusi
- cala grozna banda okazuje sie zbiorowiskiem wychudzonych glupkow
- weze pelzna do ludzi zeby ich ukasic zamiast uciekac od czlowieka
- jad rozchodzi sie przez dluzszy czas ale znachor z chaty na pustkowiu bez antytoksyny ratuje zycie nastolatki w stanie krytycznym jakze lekka
do przejscia amputacja raczki, nie ma zakarzenia ani wstrzasu i niebozatko przezywa - nasza sluzba zdrowia moglaby sie tylko uczyc
w koncu przemyslenia na zakonczenie, pochylmy sie nad tym i pokontemplujmy ta glebie - "malzenstwo to strata czasu lepiej byc stara panna" a "czas ucieka"
Wiem, kogo słuchać, Michale, i tego się trzymam :) A czytając tę Twoją recenzję, pomyślałam, że tak naprawdę to wszystko można by tak "zjechać". Nie wątpię, że napisałeś ją szczerze, że ten film rzeczywiście tak strasznie Ci się nie podobał, więc chociaż nasz (Twój i mój) odbiór tego samego obrazu jest aż tak odmienny, wypada mi założyć, że i taki odbiór, jak Twój, jest możliwy, że dwie osoby mogą tak krańcowo różnie postrzegać TĘ SAMĄ rzecz. Notabene to odmienne postrzeganie tej samej rzeczy czy tego samego zjawiska jest ostatnio na wszelakich forach (czy w ogóle w rozmowach) masowe. Patrząc na to samo, ludzie widzą wręcz coś innego (nie tylko nie TAKIE samo, ale nie TO samo). I nie mam tu na myśli tego, że żyjemy w epoce postmodernizmu (każdy ma swoją prawdę itd.). Idzie mi o istnienie stronnictw, obozów, których członkowie (oczywiście nie wszyscy) przekonują przeciwników "argumentami" skrojonymi pod głoszoną ideę, tezę - czyli manipulują. Ta ostatnia moja refleksja owszem wynika z mojej refleksji powstałej po przeczytaniu powyższej serii Twoich komentarzy nt. filmu, ale nie jest aluzją do Ciebie (żeby nie było). Jest to moja refleksja ogólna i odnosi się do bardzo aktualnego i masowego ostatnio zjawiska (p. polityka, nowe ideologie itp.). Jak dotąd w ocenie filmów nie zgadzamy się w stu procentach (2/2), ale mam nadzieję, że utrzymamy pozycję "nie zgadzamy się, ale się rozumiemy" :)
po prostu kazdy Tworca charakterystyczny a za takich uwazam i Coenow i Tarantino raz tworzy cos wspanialego a raz cos co nie powinno ujrzec swiatla dziennego. Powiedz mi dlaczego "To nie jest kraj dla starych ludzi" nie robi z widza idioty i dostal ode mnie z czystym sumieniem 8, Django 10, a na przyklad Death Proof 1. Podobnie sytuacja ma sie tutaj. W tym filmie wszystko mnie wnerwia od pierwszej minuty po niechlujne zakonczenie rzucone widzowi byle by jakos zamknac temat.
objerzyj sobie Salvation to zobaczysz ze mimo ze film nie jest genialny dalem 9 bo doceniam dobre rzemioslo nawet jesli nie jest bylskotliwym powalajacym na kolana przeblyskiem geniuszu
ale nie bede klaskal bo wszyscy to robia, mam swoje zdanie i mozesz to uznac za prowokacje albo za bycie po prostu przecietnym widzem ktorego latwo zadowolic co akurat tu sie autorom nie udalo, moze to bylo za glebokie dla mnie
Aniu, ja nie traktuje swoich gust i pogladow jako czesci siebie, jak wiekszosc osob. Mozesz zatem je smialo atakowac czy probowac mnie przekonac do swoich racji dowolna manipulacja :) choc wolalbym sensowne wyjasnienie swojego stanowiska bo to najszybciej do mnie trafia jako matematyka z zawodu ;). Ma prawo Ci sie cos podobac czy nie podobac i to nie powinno zmieniac naszego stosunku do siebie nawzajem bo dla mnie to jest prawdziwa miara dojrzalosci emocjonalnej. To ze na swiecie sa rozne poglady czy to religijne czy polityczne to dobrze zle ze ludzie sa w stanie zabic za swoje przekonania bo przeciez kazdy moze byc w bledzie i z takiego zalozenia zawsze wychodze. Powyzsze komentarze sa ciete bo jestem czlowiekiem ktory nie ukrywajmy lubi i umie dopier.... czasami ale nie sa mianipulacja. Fakt ze wszysztko mozna zjechac i pochwalic i jest to kwestia skrojenia garniturku pod dany cel jak w reklamie - mozna sprzedac g... w papierku zlotym.
dlatego naprawde oczekuje ze ktos mi powie, nie masz dystansu w tym konkretnym przypadku albo, nieuwaznie ogladales itd.... inczej tak widze jak widze ten film
Matematyk? Mam nadzieję, że tzw. wyższa matematyka nie przeczy, iż dwa razy dwa jest cztery. Bo ja na tym etapie jestem - i tu nie odpuszczam. Znaczy odpuszczam, ale dopiero wtedy, gdy rozmówca uzna prawdziwość powyższego równania. Taki paradoks :)
sa prawdy fundamentalne ktorych nie nalezy odpuszczac, przynajmniej nie za latwo ;), to czy dwa plus dwa jest cztery mowiac szczerze zalezy od tego w jakiej grupie, pierscieniu czy ciele sie znajdujemy :) takze czasem jest a czasem nie. To jak z konwencja w filmie, jesli jest lekka to mozna wiele wybaczyc ale nie Coenom takie fopa.
Nie tyle podałeś argumenty, że "zjechałeś" film "na funty":):):)
Swoje argumenty mogę podać w skrócie.
1. To bardzo dobry, kulturalny, ładnie i pomysłowo odświeżający materiał oryginału remake - świetnie zrealizowany, pięknie sfotografowany i bardzo dobry aktorsko (dziewczyna jest całkiem OK, a Bridges i Damon graja odważnie i z duża autoironią, co doceniam).
Bohaterką nie jest "rozwydrzona smarkula, która widać nigdy porządnie lania nie dostała" (w filmie zresztą dostała:):):)), tylko energiczna, przedsiębiorcza, inteligentna młoda kobieta (w tych czasach 14-latki nie były już "smarkulami", bywały zamężne i rodziły dzieci) konsekwentnie i z uporem domagająca się sprawiedliwości. To bardzo... amerykańska (mnie to nie przeszkadza) postać, doskonała bohaterka dla każdego filmu (nie tylko westernu).
Skonfrontowanie jej z zapijaczonym, jednookim, prostackim i brutalnym (ale nie bez serca) staruchem i młodym, puszącym się (ale sympatycznym) kogucikiem jest pomysłem gwarantującym powodzenie każdej fabuły (o ile scenarzysta i reżyser potrafią wykorzystać takie bogactwo - tu potrafili).
Motywacje bohaterki są jak najbardziej zrozumiałe i słuszne, a droga do celu wręcz heroiczna - to zawsze robi wrażenie na widzu, który chętnie identyfikuje się z postacią i gorąco jej kibicuje.
No, jak widać nie każdy widz...:):):)
PS
Jeśli szukasz podobnej bohaterki, popatrz na agentkę Starling w "Milczeniu owiec" (ona ma tylko kilka lat więcej, ale też jest zawziętą, twardą, ale wrażliwą, ambitna i inteligentną prowincjuszką).
fakt, zjechalem podajac argumenty w formie bardzo szyderczej ale jednak argumenty. Piekne zdjecia to sa w Salvation, tutaj film przypomina czarno bialy mimo ze jest kolorowy. Takie tam lanie - toz to byly szczeniackie zaloty pana rangera. Rodzenie dzieci i wychodzenie za maz nawet w wieku przedszkolnym z nikogo geniusza nie czyni.
Dla mnie dziewczynka ma w sobie tyle autentyzmu co pop gwiazdki naszej popkultury a aktorstwa chyba uczyla sie na kursie korespondencyjnym - kiedy wypowiadala niektore kwestie mialem wrazenie ze ogladam "trudne sprawy". Wykorzystali, jesli pomyslowe ma byc szarzowanie bez szabelki to rzeczywiscie obalili wszelkie mozliwe taktyki walki znane dotychczas czlowiekowi i jeszcze udowodnili ze ich "nowatorstwo" jest skuteczne i napewno sprawdzioby sie na polu walki. Ja bylem tutaj akurat wrecz antykibicem, dlatego nieudacznosc rzekomo groznych bandziorow tylko mnie dodatkowo rozwscieczyla i wbila ostatni gwozd do trumny, a nie to zakonczenie go wbilo. Starling sie wydaje ze jest cwana tylko a i tak tanczy jak jej Lecter zagra. Nie moge im darowac ze tak spieprzyli zakonczenie drugiej czesci w stosunku do ksiazki.
poza tym gdzie tu heroizm, po prostu bylo ja stac na oplacenie najemnikow i to nie najlepszych, to ze z nimi pojechala bylo juz czysta glupota
heroizm to wykazywaly codziennie kobiety idac pod ostrzalem snajperow w bylej jugoslawi po wode
Nawet nie starasz się zrozumieć... :(:(:(
Trudno, nie mam już nic więcej do powiedzenia.
alez ja rozumiem i szczerze powiedziawszy wylozyles w ladnej formie wszystko co moznaby docenic w tym filmie tylko ze akurat minusy sa zbyt duze abym bral to pod uwage przy ostatecznej ocenie, choc pokazales to co autorzy starali sie osiagnac to weglug mnie im sie nie udalo po prostu
jest wszak jeden dobry tekst w filmie - "znowu chinol opchnal mi najgorsze kule"
Obejrzałem jeszcze "Prawdziwe męstwo" na Twoja cześć:):):)
Naprawdę wiele tracisz, jeśli nie dostrzegasz licznych zalet tego uroczego filmu.
Myślę, że wymaganie stuprocentowego realizmu od westernu to błąd w założeniu, a tu mamy na dodatek z westernem wziętym w nawias.
Film zawiera tyle delikatnych "smaczków", ze nie jestem ich wszystkich wyliczyć, a zrealizowany jest świetnie.
PS
Te "przepalone zdjęcia" jak raczyłeś to nazwać (czy jakoś podobnie) to po prostu high-key (http://pl.wikipedia.org/wiki/Technika_high-key0) znana od niepamiętnych czasów technika i zabieg artystyczny.
Zdjęcia w "True Grit) są po prostu dobre - bez dwóch zdań.
Popatrz sobie na scenę w sądzie. Efekt "zmiękczenia" powstał nawet nie dzięki filtrom założonym na obiektyw, a przez lekkie zadymienie pomieszczenia (wszyscy kopca tytoń jak smoki, wiec jest to umotywowane), dzięki czemu jego przejrzystość powietrza maleje, a światło rozjarza się i tworzy malownicze smugi.
W "Salvation" tandetne efekty uzyskane są przy pomocy elektronicznych "filtrów" nałożonych na cały "obrazek" komputerowo w programie przypominającym fotoshopa.
Owszem, chamskie "upiększenia" są bardziej widoczne, ale to taniocha.
Nie twierdzę, że ""Prawdziwe męstwo" nie było obrabiane w postprodukcji (coraz szybsze komputery sprawiły, że dziś to już norma i niewielki koszt), ale warto odróżniać (nomen omen) prawdziwą sztukę (na przykład operatorską) od taniej podróbki (nawet HD) dla gawiedzi.
ty jestes znawca i koneserem ja jedynie "ogladaczem". podstawowym kryterium i jedynym obiektywnym dla mnie jest to czy film byl dla mnie rozrywka czy tez wrecz odwrotnie i moze to byc tandeta z chin dla najgorszego pospolstwa, jesli przynosi mi emocje i przyjemnosc z ogladania to dam nawet 10, jesli nie wytkne co uwazam w nim za kiepskie i dlaczego nie przypadl mi do gustu. Mysle ze w ocenionych przeze mnie filmach znajdziesz wieksze i donioslejsze dziela ktore rownie nisko ocenilem albo niewiele wyzej i znajdziesz filmy w ogolnie pojetym pojeciu przecietne albo nawet zle ktore ja uwazam za wspaniale bo wniosly cos do mojego zycia i swiatopogladu. Moje oceny to tylko odzwierciedlenie mojego gustu - nic wiecej nic mniej. To czy ktos dziergal recznie scenografie na drutach i byl super operatorem mnie nie interesuje albo inaczej moze stanowic jakis niewielki czynnik oceny ale nie w momencie kiedy sie meczylem na seansie. Kiedys juz o tym rozmawialismy, najwazniejsze dla mnie to: tresc i realizm na tyle na ile pozwala konwencja, forma ktora to wszystko ladnie podkreci i sprawi ze nie bede sie nudzil. Tylko tyle i az tyle wymagam od dobrego filmu a tutaj tego nie znalazlem mimo licznych zalet ktore niewatpliwie tam sa tylko ze ja jestem na nie slepy i gluchy :). Ale kurde naprawde schlebia mi ze tyle czasu poswieciles i obejrzales drugi raz zeby ponownie zweryfikowac moja badz co badz plebejska ocene. Niestety nie moge wystawic innej bo nie bylbym w zgodzie z samym soba a to dla mnie wazne zeby mowic co mysle chociazby tu bo w rzeczywistoci juz nie jest tak kolorowo jak oboje wiemy. Dziekuje.
Co do Salvation - zdjecia sa na tyle ladne ale nie sztuczne ze tworza fajny klimat, te filtry na poczatku jak z obrazow olejnych, albo ta burza na koncu. Poza tym wzieli wszystkie klasyczne motywy westernowe i polaczyli je w jednym filmie dodajac do kazdego cos od siebie, realnie i bez przeginki. No i nie moge niedocenic ze nie pozostawili na spoleczenstwie amerykanskim suchej nitki a do tej pory uwazalem ze tak sie znokautowac potrafia tylko sami Amerykanie.
No i kto się obraża?:):):)
PS
Filmy robi się dla widzów, nie dla "koneserów", jednak nie jestem w stanie udawać w dyskusji, że na tym czy na tamtym nawet "troszku" się nie znam.
Poza tym nie znoszę tandeciarstwa w kinie i nie potrafię (a także nie zamierzam) kryć się z tym.
Przykro mi, że już samo to niektórych (nie pierwszy raz spotykam się z podobną reakcją) tak głęboko rani.
alez ja sie nie obrazam ani nie czuje sie zraniony czy urazony, nie bylo ani odrobiny ironii ani kpiny w tym co napisalem z reka na sercu, nie uwazam sie za konesera i tyle. To widac ze sie znasz na szczegolach technicznych po Twoich wypowiedziach. Ja nie mam o tym bladego pojecia i szczerze powiedziawszy nie jest mi to do szczescia potrzebne. Oceniam efekt koncowy choc wiem ze nie jest to szczegolnie sprawiedliwe.
To nie są "szczegóły techniczne" tylko sztuka kinematografii.
PS
Zjechałeś jak burą sukę:):):) Heilee Steinfeld, tymczasem zagrała ona bardzo dobrze, realistycznie (!) i w jej grze trudno doszukać się choćby jednej fałszywej nuty. Najwyraźniej (powiedzmy, że to "ad personam" wedle definicji Anny) nie podobała Ci się postać. Z tymi jednak pretensjami powinieneś zgłaszać się do scenarzysty, nie do aktorki (bardzo utalentowanej, powtórzę).
ewidentnie mi sie nie podobala, przeciez napisalem ze prze ta postac mialem ochote wylaczyc na samym poczatku :).
oj az tak nie zjechalem, zaznaczylem ze pewnie byly takie wymagania scenariusza i rezysera. Do tej pory widzialem ja w Homesman, 72 godziny i True Grit i ja tego talentu nie widze bo najbardziej z tych 3 pozycji miala okazje pokazac sie w True Grit ktore nie przypadlo mi do gustu mowiac delikatnie.
nie bede wszystkiego zrzucal na scenarzyste bo jego bledy wytknalem chyba najdotkliwiej i juz wiecej mu dowalic sie nie da :)
Będę się upierał, że nie można mylić aktora z graną przez niego postacią (chociaż to nagminne - widziałem kiedyś, jak głupia dziennikarka pytała w TV Adamczyka o sprawy antykoncepcji i aborcji, jak gdyby nie był on tylko facetem po szkole zawodowej, czyli aktorem:):), ale zasiadał na tronie Stolicy Piotrowej).
Talent to sprawa bardzo dyskusyjna, wiem.
Ja staram się oceniać także warsztat,
warsztat jak na 18 lat ok ale mozna bylo zagrac ta postac bardziej ujmujaco, ale tak wiem to sprawa dyskusyjna i wszystkim nie dogodzisz, mnie by sie podobalo nie podobalo by sie komus innemu, a tak podoba sie wiekszosci tylko nie mnie :), trudno byc w mniejszosci ale powiem Ci ze naprawde ten film musi miec cos w sobie magicznego bo kazdy inny za takie bledy w scenariuszu sam bys wykpil
w pozostalych 2 filmach nie miala za duzo do zagrania ale efekt wywarla na mnie ten sam tylko z mniejsza intensywnoscia rzecz jasna
o to w sumie bajka i to oparta na znacznie starszym filmie.
Bajka opowiedziana dokładnie tak, jak potrzeba.
Wiele z Twoich zarzutów jest... naciąganych, nawet, gdybyśmy wymagali pełnego realizmu. Ludzie czasem nie postępują racjonalnie - wiemy to z codziennej obserwacji - i mnie się to podoba, bo życie jest przez to zabawniejsze, a przynajmniej nie tak monotonne, jakie by było, gdyby wszyscy działali jak maszyny:):):)
Film jest ciekawy, momentami nawet wzruszający, często - dowcipny i ma wiele uroku...
Jak widzisz potrafię uwolnić się od tych perspektywy "szczegółów technicznych":):):) i spojrzeć jak "zwykły" widz.
Nie wiem, dlaczego akurat "Prawdziwe męstwo" tak Cię rozsierdziło.
Trudno, czasem tak bywa.
Byłbym zapomniał - film ilustrowany jest (to dobre określenie) świetną muzyką. Z tych, co się "nie słyszy" (a jednak działają):):):)
U tej czternastolatki jest on wręcz imponujący (więc musiał zadziałać także talent:):):))
wszystko to rozumiem i uznaje, czemu akurat ten film tak mnie zmierzil nie mam pojecia - pewnie za duzo oczekiwalem, gdybym znal poprzednia wersje wiedzialbym czego sie spodziewac, jednak ze nawet na Homesmanie sie smialem, choc film jest o wiele wiele ciezszy i to nie bajka, momentami a tutaj nic, ani wzruszenia ani smiechu. Fakt ze ludzie nie postepuja racjonalnie i to nie czasem tylko bardzo czesto :).