Uważam iż w przeciwieństwie do scenariusza, który kulał i niezbyt ciętych dialogów postacie w filmie były całkiem interesujące. Jednak wprowadziłbym małe zmiany np ze wg na charakterystyczną urodę i zdolności analityczne zademonstrowane w filmie Brody mógłby prezentować się lepiej jako były agent Mossadu doświadczony w pacyfikacjach strefy Gazy. Choć pewnie film zostałby wtedy okrzyknięty antysemickim i mógłby mieć problemy z dystrybucją. Lubię grę Fishburne'a, ale po tylu latach spędzonych w filmowej dżungli mógłby ważyć o min. 20kg mniej - chyba, że był ostro dokarmiany przez predatorów. Rusek był naprawdę fajną postacią, trochę za poczciwy, no i niepijący (skoro predatorzy dali mu jego ulubioną broń, ciężko mi sobie wyobrazić, żeby nie zostawili mu choćby "małpki" Stolicznej). Do Japończyka się nie przyczepię był naprawdę spójną, charakterystyczną postacią. Ładna pani wpisuje się w tradycję "twardych" latynosek i choć rola nie powala, miło popatrzeć, widać, że oprócz urody ma też charakter. Najsłabsze role Trejo i Murzyna,za to szalony więzień i doktorek całkiem nieźle urozmaicali obraz ekipy. W sumie mimo wtórności, schematyzmu, film obejrzałem z przyjemnością niepozbawioną tej nuty zażenowania z jaką zjadam BigMaca w McDonaldzie ;-)