Do filmu podchodzilem bardzo podekscytowany, bardzo zalowalem, ze nie moglem go niestety zobaczyc w kinie. Teraz, po obejrzeniu niezmiernie sie ciesze, ze nie dalem sie naciagnac, zeby ogladnac ten film na duzym ekranie. Przeciez to jedna wielka kopia pierwszej wysmienitej czesci z Arnoldem w roli glownej. Ten kto ogladnal pierwsza czesc Predatora z '87 roku widzi, ze Predators to jakas kalka wielkiego hitu z lat 80tych! Nie mowie tu o samej sciezce dzwiekowej czy tez akcji, ktora toczy sie w dzungli i ktore sa analogiczne, ale m. in smieszny A. Brody, ktory nijak pasuje do tej roli, w niektorych momentach probujac kalkowac Arnolda jest po prostu komiczny! Identycznych momentow analogicznych do pierwszej czesci jest ogrom i kazdy fan Predatora widzi je golym okiem, kolejny ktory mi sie przypomina na szybko to motyw, gdzie w pierwszej czesci Billy zatrzymuje sie, odlanczajac od reszty by sam zatrzymac scigajacego ich Predatora, teraz...motyw z Jakuza - prawie kalka!
Reasumujac, po obejrzeniu Predators jestem zawiedziony a wystawiona przeze mnie i tak juz mocno naciagnieta nota 5/10 nie odwzorowywuje faktycznej ostatecznej opinii!