Obejrzałam. W zasadzie nie wiem co mam napisać. Napewno muszę obejrzeć jeszcze raz, bo chronologia w filmie jest ... tzn. nie ma jej. Trochę można się pogubić.
O czym? O życiu. O tym, że jeden kamyk może wywołać lawinę a jeden fax zmienić życie. Podobał mi się. Chociaż trudno o takim filmie powiedzieć: fajny, interesujący, ciekawy. Takie określenia nie pasują. Nie wiem jak go określić - warty obejrzenia. Zastanawiałam się cały czas czemu nie ma go w kinach. Jest dosyć...dramatyczny. Ja wiem, że w kinie czy telewizji lecą filmy gdzie się mordują bez zmróżenia okiem, ale w tym filmie jest coś realistycznego. Prosta historia, która może się zdażyć. Kojarzy mi się z "Requiem dla snu". Tyle, że requiem jest bardziej odjechany i drastyczny. Ale realizm życia podobny, mimo palm i błekitnej wody. Życie toczy się dookoła kasy, prochów i różne są tego konsekwencje. Czy jest tam miejsce na miłość? Zobaczcie sami. Ciekawa jestem czy w naszym obecnym kraju kiedykolwiek wejdzie do kin. Mam nadzieję, że tak. Polecam.