Tak było. Osobiście mam wielką radochę, że nigdy nigdzie nie należałem więc nie muszę się wstydzić ani za Bieruta, ani za Wałęsę. Wg mnie - pierwsza S - tak, druga - nie. Sam film, zapis rozmów i gadek - nieciekawy; właściwie to nie jest film, lecz skręcenie kilkunastu scen.
Taka była wtedy metoda kręcenia dokumentów, maksymalne skoncentrowanie się na szczegółach rozmów. To one decydowały o autentyczności przekazu. Dokument stawał się zapisem tamtych czasów, sposobu myślenia i argumentowania swoich racji. Pamiętam kilka takich filmów z różnych, na ogół partyjnych, nasiadówek, które obnażały pustkę systemu i jałowość myślenia aparatczyków. Dlatego w większości stawały się półkownikami. Jakby symbolem tego jest tytuł jednego z nich, dokumentu K. Kieślowskiego Gadające głowy. Film Robotnicy80 był kręcony tą metodą, a poza tym był to wyjątkowy moment w historii Polski z czego autorzy zdawali sobie sprawę, więc w stu procentach oddali głos głównym bohaterom czyli tytułowym robotnikom