Film jest fajny. W koncu graja w nim same gwiazdy takie jak:Beata Tyszkiewicz ,Stanislaw Mikulski ,Tadeusz Kalinowski ,Wojciech Siemion ,Ryszard Pietruski ,Zdzislaw Maklakiewicz. Uwazam ze w tym filmie mocno bylo przesadzone z tym jak kpt.Sowinski staral sie wydostac Rutke z wiezienia. Przeciez wiadomo ze w tamtych czasach zaden oficer ludowego wojska polskiego w dodatku byly AK-owiec nie poswiecal by swojej kariery i skory nawet dla tej jedynej.Ale coz film jest z 1964 i chodzilo o to zeby pokazac jak dobre potrafi byc wojsko.Mimo przeklaman film jest znakomity
Na pewno film był kręcony we Wleniu (taka mała mieścina na dolnym śląsku, niedaleko Jeleniej góry) i okolicznych wioskach (Pilchowice, Klecza, Łupki). Szczerze powiedziawszy nie oglądałam tego filmu dlatego nic mi nie wiadomo o innych miejscach, ale te które wymieniłam to na bank są ujęte. Jako ciekawostkę dodam, że tam także nagrywano "Drogę do raju" z m.in. Iloną Ostrowską :)
Jeszcze raz bardzo dziękuję za odpowiedź, planując swoje wiosenno letnie wycieczki, zawsze staram się odwiedzać miejsca znane mi z filmów. Na pewno w przyszłym roku odwiedzę te strony, o których piszesz, tym bardziej, że Dolny Śląsk jest bardzo piękny ;-)
Pozdrawiam.
Ten film to straszna propaganda. Warto chociażby wspomnieć o ukazaniu partyzantów jako samych złodziei i niezorganizowanych bandytów-morderców (chociaż w rzeczywistości były takie przypadki), burzących nowo wprowadzony pokój. Bardzo rozbawiła mnie też scena pożegnania któregoś z dowódców rosyjskich, jak zapraszał Polaków na herbatkę do swojego domu domu na Syberii. Nie musiał wcale, przecież Rosjanie już od czasów zaborów powysyłali już tam tylu naszych rodaków, że jest już ich tam pełno.
A myślisz że partyzanci to co robili? Z czego się utrzymywali? Chcesz mi powiedzieć, że do lat 60. rabowali wsie za wolność?
Proszę, czytaj ze zrozumieniem: "Warto chociażby wspomnieć o ukazaniu partyzantów jako samych złodziei i niezorganizowanych bandytów-morderców (chociaż w rzeczywistości były takie przypadki), burzących nowo wprowadzony pokój"
Za to ja uważam, że sporo udało się przemycić przez cenzurę i sporo elementów wcale nie pachniało propagandą. Kapitan - były AKowiec, w dodatku główny, pozytywny bohater. Wystarczy porównać z filmem Kierunek Berlin gdzie młody AKowiec też w WP przedstawiany jest jako nierozgarnięty żółtodziób. Dalej - rozmowa dwóch byłych AKowców - Kapitana ze Sprężyną, gdzie Sprężyna psioczy na nowy ład. Następnie na początku filmu ukazana niechęć pomiędzy wojskowymi a UB. Dalej - pokazace scysje pomiędzy przesiedlonymi a miejscową ludnością. W większości filmów takie rzeczy by nie przeszły. Wspomieć też należy jak AKowiec "myli" Marksa z Wernychorą :D, żart pierwsza klasa ! Oczywiście, propagandy jedynej słusznej jest tam o wiele więcej niż takich smaczków :).
jeszcze ta sama wzmianka na początku jakoby żołnierze NSZ biegali z SS-manami i strzelali do Polaków, standardowa komunistyczna propaganda, wszyscy inni byli źli a tylko my dobrzy, szkoda tylko że nie byli chętni do pokazywania jak ruscy czy polscy komuniści rozkradali wszystko co tylko się dało jak wkraczali na ziemie Polskie
Nie wiem czy NSZ biegał z SSmanami, ale WiN i owszem. Z tymi z "SS Galizien", którzy tworzyli kadrę dowódczą UPA. Propaganda czy nie nie dotyczy tylko jednej strony. Każdy kto co nieco w życiu przeżył i przeczytał nie ma co do tego wątpliwości. Po jednej i po drugiej stronie byli ideowi ludzie i bandziory. Tylko smarkateria może wierzyć w pierdoły, że wystarczyło być w AK, NSZ czy WiN i automatycznie było się niezłomnym bohaterem. A jak ktoś przyszedł od wschodu to czerwony i zdrajca.
w armii czerwonej rekrutowano zwykłych chłopów, którzy nie mieli świadomości co później nkwd robiło z AK czy NSZ, oni byli pewni że walczą w dobrej wierze, a byli tylko pionkami w prywatnej grze między stalinem a hitlerem, propaganda sowiecka była tak ułożona że wszystkie organizacje, które działały dla dobra Polski miały być zaszczute i ukazane jako bandyckie i antypolskie, tak było np AK, żołnierzy skazywano na śmierć a zarzut był zawsze ten sam, współpraca z wrogiem lub szpiegostwo dla państw zachodnich, zresztą komuna wszystko co czerwone musiało być pokazane w superlatywach, wszystko co innego trzeba pokazać jako negatywne, WiN powstał akurat w 1945 roku jeśli dobrze pamiętam, czyli po narzuceniu komuny siłą w naszym kraju, więc nie bardzo żeby działali z wermachtem czy ss, była to organizacja antykomunistyczna walcząca o niezależność państwa Polskiego, NSZ może zawierał jakieś tam układy z niemcami ale były to umowy tymczasowe przeciw bolszewikom.
Tłumaczysz jak chłopu na miedzy. Rekrutowanego nikt się nie pyta czy chce być rekrutowany czy nie. Ja nie bronię Sowietów a tylko twierdzę, że każda strona ma swoją propagandę i tyle. Każda władza tak ma. Ludzie walczący w ruchu oporu w tamtym czasie to postaci tragiczne. Bo walczyli o sprawę, która została już ponad ich głowami przesądzona. Ale najbardziej tragiczny los był udziałem nie tych, którzy siedzieli w lesie z bronią w ręku. Najbardziej w tyłek dostawali ci, których zmuszano do opowiedzenia się po którejś ze stron. Nikt się nie pytał czy ktoś zamierza się deklarować. I tacy dostawali w czapę albo od NKWD, albo od WiN czy NSZ albo od UPA. W zależności kto zapytał. Odpowiedz sobie uczciwie czy małorolny lub bezrolny chłop miał interes w tym, aby bronić się przed otrzymaniem ziemi z reformy rolnej? Takie ideowe teksty o walce o coś tam są dobre na gazetkach z wydziału propagandy a nie w realnym życiu. Powstanie PRL było przesądzone, a jeśli to się tak gładko stało to oznaczało jedynie, że nasi ministrowie spraw zagranicznych nadają się do pasienia krów a nie do polityki. Twoje wyjaśnienia odnośnie "walki z komunizmem" są-wybacz-dziecinne. W ten sposób to się ze swoich zbrodni może tłumaczyć każdy. I tak zresztą robią. Choćby zbrodniarze z UPA, byli żołnierze dywizji SS "Hałyczyna" czy batalionów policyjnych "Nachtingall", którzy "walczyli z komunizmem". Głównie z babami i dziećmi wydłubując im oczy albo przecinając piłą. Oczywiście można przyjąć, że byle bandzior strzelający do milicjanta walczy z komuną. Tyle, że ten milicjant to zwykły chłop, który poszedł do MO nie dlatego, że pokochał Stalina a dlatego, żeby legalnie posiadać broń i móc się obronić przed "Birem", "Chryniem" czy "Stachem". Który na dodatek, jak pisałem wcześniej, ma swój interes w popieraniu władzy, bo ta władza daje ziemię. A ziemia to życie. Czego miał żałować? Dziedzica? Nie żartuj sobie. A "Ogień" czy "Żubryd" to co? Nie byli pracownikami Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego? Z Twojego punktu widzenia wynika, że należała im się za to kulka w łeb. Potem im się z różnych powodów odwidziało i przeszli do ruchu oporu. Ich sprawa. Ale czy to automatycznie oznacza, że mieli prawo strzelać do innych ludzi, bo tym się nie odmieniło i chcieli spokojnie żyć? Wybacz, ale piszesz taką propagandą, jaką prawdopodobnie i ich wówczas karmiono. Na co liczyli jeszcze w 1947 roku w Bieszczadach czy w lubelskiem? Na III Wojnę Światową z bolszewizmem? Kto im tych głupot naoopowiadał? Czy nie ci sami czasem, którzy pchnęli nieuzbrojonych małolatów z gołymi łapami na niemiecki uzbrojony po zęby garnizon w Warszawie w 1944? A potem się dziwili i do dziś się niektórzy dziwią, że Stalin Powstaniu nie pomógł. Nie zdawali sobie sprawy do czego Stalin jest zdolny? Po 1941 nadal nie wiedzieli? Pomijając już fakt, że Stalin nie miał żadnego interesu w pomaganiu. Zbrodnicza dziecinada a nie polityka.
teraz jest każdy mądry po fakcie, wtedy były inne czasy, inaczej człowiek myślał jak walczył o przetrwanie kolejnego dnia a inaczej ocenia się tych ludzi z dzisiejszej perpektywy
No właśnie wydaje mi się, że Ty oceniasz z dzisiejszej perspektywy jako łajdaków tych, którzy chcieli przeżyć i wcale nie uważali tego co robią za akt zdrady. A wielbisz tych, którzy zabijali w imię świata który się skończył tych, którzy mieli już wojny dość. A tak nie wolno. Wczuj się w rolę ojca rodziny-chłopa który ma do wykarmienia 5 dzieci. Który szczęśliwie przetrwał okres wojennej zawieruchy. Przychodzi nowa władza-polska przecież a nie ruska, bo tego wówczas nie mógł jeszcze wiedzieć. Daje mu ziemię na której może gospodarzyć i rodzinę utrzymać. I co? On ma powiedzieć-walcie się w podartą harmonię, bo ja idę do lasu z wami walczyć, bo się stęskniłem za robotą "na pańskim"? Przypomnij sobie powstanie styczniowe. Dlaczego chłopi go nie poparli? A dlaczego mieli niby popierać? Ktoś im coś obiecał w zamian poza Polską? Słusznie mówił Czereśniak w "czterech pancernych"-samą Polską gęby nie nasyci. Trzeba orać i siać.
SicSemper myślę, że nie chodzi o palenie na stosie owych łajdaków, tylko nazywanie rzeczy po imieniu - propaganda była w każdym praktycznie filmie tamtego okresu - różniła się tylko intensywnością. Stalinizm z całą pewnością zebrał bardziej krwawe żniwo na świecie niż nawet hitleryzm i chłop, czy nie - kiedyś kończy się krótkowzroczność i nawet "ojciec rodziny" powinien przejrzeć na oczy.
Logika w tym co piszesz jest z całą pewnością.. Niepoprawni romantycy i idealiści w powstaniu styczniowym obiecujący na własność ziemię chłopom, którzy ze strachu przed zaborcami woleli jednak raczej mordować i rabować owych wyzwolicieli. Niedojrzałe podejście AK, NSZ, itp. w starciu z bezwzględnością Stalina i jemu podobnych, podczas okupacji, powstania warszawskiego, doprowadziło do wyniszczenia narodu i kraju...
Ale.. Przyrównywanie, stawianie w jednym zdaniu AK, WiN, czy NSZ do NKWD i UPA kierując się myśleniem, "bo oni też nie byli święci" np. rabowali (najczęściej by przeżyć) - przypomina szczególnie tłumaczenie i koronny argument tych ostatnich! Nie wolno stawiać znaku równości - nawet jeżeli temu, który "dostaje w czapę" jest wszystko jedno od kogo! Ponieważ nie ma go - ani pomiędzy ilością i sposobem zbrodni UPA - i polskimi akcjami odwetowymi, czy przesiedleniami podczas Akcji Wisła. Nie ma pomiędzy wojskiem z orłem w koronie, a tym bez orła w koronie, które świadomie czy nie, wraz z wyzwoleniem! pomogło potulnie w nowej okupacji, nie cierpiało głodu i nie musiało chować się po lasach za popieranie rządu w Londynie, który był równie mamiony obietnicami i zwodzony przez aliantów, co ten popierany przez Stalina. Nie ma też znaku równości pomiędzy sposobem walki Polaków, zdarzającymi się napadami rabunkowymi i nielicznymi prawdziwymi bandytami w szeregach AK, BCh, NSZ, a GL/AL podporządkowaną oprawcom z GPU/GRU/NKWD, którym zawdzięczamy kontynuację i dopełnienie dzieła zaborcy - wyniszczenie Polaków na kresach/ wschodnich terenach I i II RP. (Poprzez kontynuację represji, więzienie i wywózki - głównie na Syberię i do Kazachstanu, gdzie masowo ginęli podczas ciężkiej pracy inżynierowie, lekarze, aktorzy, itd.; wymordowanie podczas "operacji polskiej" w latach 1937-38 ponad 100tys. Polaków jako szpiegów, członków POW, wymuszanie zeznań torturami, podawania kolejnych osób jako rzekomych sabotażystów - itp. absurdy; wreszcie zbrodnie które znamy pod nazwą "Katyń" i na koniec przesiedlenia powojenne - po ustaleniu granic na które przyklasnęli Stalinowi alianci i gotowe - już tam Polaków nie wielu, więc i Polska się o te tereny nie upomni).
Ten Czereśniak to też propaganda - znów logika w tym jest - ale dużo łatwiej jest widzieć tylko czubek własnego nosa i odwracać uwagę od przecież istotnych kwestii na rzecz zapełnienia żołądka, rzeczy materialnych, bo ma się już dość wojny.
Mówienie/myślenie, że któreś powstanie czy walka powojenna była bezsensowna - jest nie na miejscu moim zdaniem. Łatwo oceniać naiwność z perspektywy tego co wiemy dzisiaj. Zgadzam się z sokol136 w tej kwestii, że ludzie mając inną mentalność, zasady, wyznając inne wartości, mogli i mieli prawo myśleć inaczej niż oceniamy i myślimy dzisiaj. Być może nie należało walczyć w ogóle tylko wpuścić Niemców jak przeciąg i czekać na dalszy rozwój wydarzeń - może mieli byśmy dziś drugą Pragę, a nie "cudowny" pałac kultury w W-wie. Może nie należało iść na odsiecz Wiedniowi, a lepiej było dogadać się z Turczynem i zgnieść rodzące się moskiewskie mocarstwo. Może zamiast białego orła, lepszy byłby taki czarny dwugłowy, a język rosyjski i prawosławie bardziej uniwersalne i wygodne w naszej części świata/europy - kwestia wartości, myślenia, zasad..
Bardzo mądra wypowiedź, choć nie ze wszystkim się zgadzam. Za długa jednak, żeby się do niej odnieść. Choć oczywiście nie widzę problemu z brakiem argumentów. To już kwestia dłuższej gadki o światopoglądzie przy browarze. Do której przecież nie dojdzie.
Pozdrawiam
Może warto jeszcze dodać, że grasz chyba na zbyt wysoką nutę. Przynajmniej na koniec swojej wypowiedzi. Bo ja nie uważam, że mądry patriotyzm jest czymś gorszym niż tzw hurrapatriotyzm. Przywołałeś przykład czeskiej Pragi. I poniekąd słusznie. Ale zwróć uwagę, że ta piękna Praga jest. Podobnie jak lew Przemyślidów w herbie. Wcale nie dwugłowy czarny orzeł prawda?
Cóż, to iż nie dwugłowy czarny - wiemy dzisiaj i dzisiaj dopiero wiemy, że Praga przetrwała i jak się prezentuje.
Mądry patriotyzm - jak najbardziej. To być może właśnie ten nie wychylający się przed Anglię, czy Francję w 1939. Ten uderzający z Turkiem na Moskwę, a nie na odsiecz Wiedniowi. Wywołujący powstanie szukając poparcia u któregoś z państw ościennych, a nie gdzieś daleko. Ten dogadujący się czasowo! z którymś z zaborców, być może przyspieszający wybuch pierwszej wojny światowej, a nie hurraoptymizm i na barykady.
Owszem - ale już z całą pewnością nie będzie owym mądrym patriotyzmem bierne przyglądanie się, a wręcz ułatwianie przez lata! kolejnej okupacji powojennej. Może już nie takiej narzucającej cyrylicę w szkołach i której towarzyszyły represje za wyznanie rzymskokatolickie, czy dwugłowy czarny, ale wymownie pozbawiony korony nasz polski. Rząd marionetkowy, absurdy z katowaniem ludzi za mówienie prawdy i wyrażanie zbyt śmiałych poglądów, utrzymywanie sztucznej rentowności państwa, co ustawiło polski przemysł i gospodarkę "za murzynami" zamiast pozwolić mu się dźwignąć po wojnie jak np. w Niemczech.
Mądry patriotyzm jest lepszy od hurraoptymizmu - ale musimy pamiętać, że pewne decyzje zapadały w innych czasach, wśród ludzi o innej wiedzy niż nasza dzisiaj i nie da się wygrać wszystkich wojen/bitew. Wysoka nuta, czy nie - uważam, że trzeba nazywać rzeczy po imieniu i podejmować mądre decyzje dziś. Starać się wiedzieć gdzie kończy się mądry patriotyzm, a gdzie zaczyna się bierność, wdupiemiejstwo i głupota, bo nas też kiedyś ktoś kiedyś oceni i być może powie, że byliśmy hurraoptymistami.
Pozdrawiam
Pełna zgoda. Może z małym zastrzeżeniem. Że "dźwignięcie" gospodarki niemieckiej to funkcja wpompowanych amerykańskich pieniędzy i niemieckiej sumienności i pracy. U nas nie byłoby z tym tak pięknie, nie masz chyba złudzeń. Z resztą w sumie o to samo mi od początku chodziło.
Pozdrawiam również
To miałem na myśli brak dostępu do kasy amerykańskiej tak jak w przypadku RFN, a co gorsze umorzenie wojennego odszkodowania jakie Niemcy mieli wypłacić Polsce, co również załatwił nam dziad Stalin. Niemiecki ordnung, to co najmniej przesąd - już nie ma aż takich wielkich różnic finansowych pomiędzy Polakami a Niemcami, jest większa dostępność do tzw. dóbr luksusowych, więc Polak przestaje być postrzegany jako złodziej i kontrabanda jest na mniejszą skalę. Nawet w dzisiejszych filmach można już co raz częściej usłyszeć dialogi typu "bierz się do roboty, bo zatrudnię Polaka - są pracowitsi i nie trzeba im tyle płacić", a inżynierowie już od lat są mile widziani lub transferowani z polskich oddziałów - także tu bym nie przesadzał.
PS. Dobrze "poznać" kogoś o podobnym spojrzeniu na rzeczywistość.
"Skąpani w ogniu" to fabularyzowany dokument, ukazujący epizod historyczny, związany z misją jaką powierzono 10 Dywizji Piechoty 2 Armii Wojska Polskiego. Tuż po zakończeniu II Wojny Światowej w rejon Jeleniej Góry skierowano żołnierzy dla: zabezpieczania mienia poniemieckiego, sprawowania ochrony osadników polskich, powracających z Syberii oraz repatriantów z za Buga. Zapobieganie i eliminacja incydentów pomiędzy osadnikami a miejscową autochtoniczną ludnością niemiecką oraz prowadzenie działań wobec Werwolfu. Ochrona granicy polsko czechoslowackiej, gdyz Czesi powodowali incydenty, uzurpujac sobie prawo do terenow przyznanych Polsce.
Zdjęcia do filmu powstały w naturalnej scenografii i plenerach z powojennego okresu. Film kręcono w następujących miejscowościach: Siedlęcin, Strzyżowiec, Pilchowice, Pilchowice-Zapora, Wlen. Glowne sily 10 Dywizji Piechoty sudeckiej stacjonowaly w poniemieckich koszarach w Jeleniej Gorze Pod Jeleniami. Do 30.04.1945 r. koszary zajmowal 7 Jaeger Hirschberger Batalion von Neuman Nr 5.
Film merytorycznie nie ma zadnych przeklaman historycznych. Posiada wartosc nie tylko fabularna ale + przede wszystkim + dokumentalna.