Obejrzałam ten film, dyktowana moim uwielbieniem do tematyki amerykańskich szkół lat 80. i 90. Przyciągała oczywiście Molly Ringwald, znana mi z "The Breakfast Club" ("Klub winowajców"). Nie rozczarowałam się - film był wciągający, a przy tym zabawny, posiadający ten charakterystyczny humor rodem z "Welcome to the Dollhouse", lekko irracjonalny, o zabarwieniu paranoidalnym. Lekka fabuła i szczęśliwe zakończenie wpłynęły na wystawienie oceny "Dobry"; film nie poruszył mnie szczególnie, ale zapewnił miłe spędzenie półtorej godziny.