Przeciętny. Historia owszem...Wzruszająca. Jednak wykonanie gorsze. W pewnych momentach banalne do bólu. Podróbka starego, dobrego Love Story.
Zgadzam się, film przeciętny.
Gdyby nie dobrze dobrany aktor grający głównego bohatera (Shane West) i naprawdę świetna muzyka, nie warto byłoby go oglądać, choćby ze względu na Jamie, mdłą do bólu.
Historia, notabene na podstawie książki Nicolasa Sparksa, została opowiedziana łopatologicznie, banalnie i bez jakichkolwiek niedomówień.
Całość nie ruszyła mnie wcale.
Również się zgadzam. Dla mnie nie był przeciętny, tylko wyraźnie tandetny. Miało być wstrząsające romansidło, ale wyszedł kiepski "niby wyciskacz łez". Jedynie dobra Mandy Moore i piękna muzyka.