Film wita widza niesamowicie przyjemną, wpadającą w ucho piosenką. Pojawiają się dwaj wyjęci spod prawa bohaterowie, którzy uwielbiają sobie nawzajem robić psikusy. Wpadają w przeróżne kłopoty, a w głowie im przede wszystkim zdobycie pewnej teczki z forsą. Pierwsze kilka minut zapowiada lekki, humorystyczny western. Hehe nic z tego, spagi lubią zaskakiwać. Owszem, całość ma ton mocno komediowy, jednak jest kilka brutalniejszych scen zapewnionych przez patologiczną rodzinkę. Lekko obłąkany ojciec - inwalida (świetny Andres Mejuto) i jego czterech zdegenerowanych synów to bardzo wyraziste postaci. Pierwszy plan jest bardzo dobry - Gianni Garko miał spokojną rolę, a Guglielmo Spoletini żywiołową. Siłą rzeczy lepiej wypadł ten drugi. Reżyser Rafael Romero Marchent zadbał o solidną realizację. Humor jest tutaj w porządku, chociaż zdarzają się głupie momenty. Problemem jest to, że temu filmowi brakuje płynności. W jednej chwili typowa komedia, a w innej przybiera poważny ton. Nie zostało to odpowiednio wyważone. Historia nie jest zła, ale mogłyby być jakieś ciekawsze zwroty akcji. Ogólnie "Un par de asesinos" to sympatyczny spag aspirujący nawet do 7/10.