Film (no i książka) ma wiele podtekstów i założeń chrześcijańskich. Kiedyś oglądałem program o tym - J.R.R. Tolkien był bardzo wierzący i w historii Froda sprytnie ukrył historie "zbawiciela" ludzkości-śródziemia itp. Oczywiście nie należy na tej podstawie oceniać filmu, potępiać go czy ureligijniać, czy coś takiego...To taka ciekawostka bo niewielu ludzi o tym wie...
Ja o tym słyszałem, i kilku odniesień się doszukałem. Podobnie jest z "Opowieściami z Narnii", tam także jest wiele odniesień do chrześcijaństwa :)
Raczej do kultury Neopogańskiej . Elfowie (wyzsza rasa ), Sauron ( jak zły Bóg) . Mity Celtyckie i Starogermanskie . Legendy o Nilfi ( Potomkowie Chrszescijańskich Aniołów i ludzkich kobiet ) . Arwena albo Litien Tinuviel czy Meliana to jak Królowa Wieszczek albo Wielka Bogini w kulcie Wicca . A Frodo to nieznaczacy pionek który wykonał swoja prace . Gdyby nie on , to Saurona pokonał by byle Majar ( chocby Meliana ) Albo Valar jednym paluszkiem .
No tylko to jest właśnie to powierzchowne rozumienie. Tolkien wplótł tam o wiele bardziej zawiłą symbolikę. Nie wyjaśnię tego tak dobrze bo nie jestem teologiem ale można łatwo dotrzeć do informacji i poczytać. Z tego jednak co pamiętam to właśnie jedno z najważniejszych przesłań jest takie że to Frodo jest najważniejszy. Nikt inny tylko on miał takie zadanie i siły aby oprzeć się pierścieniowi. Właśnie nie wielcy potężni władcy tylko mały hobbit i tak Tolkien chciał to pokazać. A cały fantastyczny świat to ekstra dodatek do tej historii. ciekawe...jak się na to tak popatrzy to jest co analizować.
Zgadza się , Frodo wykonał ogromna prace . Miał najwiecej sił . Ale to zadanie zrzucili mu na kark ci co było im obojętne czy mu sie uda czy nie ( Valarowie ) . Zawsze tak jest ze najwiekszą robotę wykonują ci maluccy , bo wielkim sie nie chce albo sa obojetni na los maluczkich . W Lord of The Ring , gdyby Frodo zawiódł to Saurona wykopałby i zakopał byle jaki Valar . Wdł . Powiesci Sauron był tylko niskim sługą Valarów z cząstką ich mocy .
Wicca to tam raczej nie ma, bo Tolkien miał, z przeproszeniem, zdrowe seksistowskie podejście do kobiet, zresztą C.S. Lewis tak samo. Kobiety do garów. Mimo całej sympatii do obu panów...
W trylogii kosmicznej Lewis poucza ustami istot niebiańskich narzeczoną naukowca, że powinna wreszcie pójść z mężem do łóżka, zamiast wysiadywać po bibliotekach.
To nie jest żart, chcecie, to sprawdźcie.