To sprawa osobista - we wszystkich rozmowach z Kaori Odą o tym filmie powraca autobiograficzny wątek. Jeżeli nie zostałabym filmowcem - mówi reżyserka - pewnie zajęłabym się antropologią, bo interesują mnie ludzie. I mimo że moje filmy eksplorują przestrzeń, skupiają się na środowisku, to w centrum opowieści zawsze znajduje się to, co czyni je interesującymi, atmosfera, jaką wprowadza w nie człowiek. W swoim wideo-pamiętniku Kaori Oda przygląda się sobie trzymającej kamerę, powraca w myślach i obrazach do konfliktu z matką, która nie pogodziła się z jej orientacją seksualną. Próbuje też stworzyć nową relację z obcą rzeczywistością w Europie Wschodniej, kamera pozwala jej pokonać barierę językową i rozpocząć rozmowę z miejscowymi górnikami, ze spotkanymi po drodze Romami, z mieszkańcami oddalonych od centrum wiosek. Kamera ma wpisaną w swoją naturę przemoc, wchodzi obcym spojrzeniem w intymne ludzkie światy, zakłóca ciszę. "Czy można używać ją z czułością? Czuję, że czasami to możliwe" - mówi -"ale każda chwila, w której nagrywam, jest dla mnie wyzwaniem".