Poza tym mnóstwo scen przepełnionych patosem. Gdy widzę Toma tańczącego z żoną a później scenę, gdzie ona rzuca mu się w ramiona, aż zbiera mi się na mdłości :/
Bo patos zabija sztukę. Amerykańskie kino jest patosem przepełnione, a odnoszenie się do najprostszych odruchów u widza, budowanie u niego współczucia czy wzruszenia najprostszymi środkami jest najzwyczajniej w świecie niskie.