pełno nie uzasadnionej golizny np. gdy Ewa bierze prysznic, gdy Beti się waży - takie sceny bezsensu. A poza tym bohaterowie szukali miłości czy seksu?
Oglądałam dużo filmów o podobnej tematyce, które dały mi duuuużo więcej do myślenia, np. "Opowieści o zwyczajnym szaleństwie" - z genialną sceną, gdy główny bohater przytula się do manekina i taka scena dużo więcej wyraża niż dosłowność z filmu Trzos.
No i żeby jeszcze się trochę podoczepiać - zdjęcia. OKROPNE. Jak w filmie niezależnym. Nie, przepraszam wiele filmów niezależnych ma 5 razy lepsze zdjęcia. No i na koniec na osłodzenie tego wszystkiego mamy drewniane aktorstwo.