Wg mnie film nie zawiera w sobie tej 'filozofii' Pratchetta (kto czytał ten wie) obecnej w jego książkach. Wydaje mi sie, że gdybym nigdy wczesniej nie czytał Świata Dysku film by mnie zniechęcił do tego autora. Chociaż ogladało się fajnie, dletego że mogłem porównać moje wyobrażenia o Śmierci, Herbatce, Susan itp... z tymi pokazanymi w filmie. W sumie film do obejrzenia tylko pod warunkiem że przeczytałeś wcześniej Wiedźmikołaja
Zgadzam się z tobą. Jeśli ktoś nie czytał książki, mogłoby mu trudno zrozumieć przebieg akcji i niektóre szczegóły - np. relacje rodzinne Susan-Śmierć, czym zajmowali się magowie, o co chodzi z tymi wszystkimi gildiami...
Ale nie sądzę, by kogoś zniechęcił, przeciwnie - ten film ma naprawdę świetny klimat, niby świąteczny, a jednak bardziej w tylu Dysku, włanie taki... Wiedźmikołajowy :-) Oczywiście zabrakło przede wszystkim niepowtarzalnego stylu narracji Pratchetta, przez co nie jest tak śmiesznie jak w książce, ale i tak ekranizacja przerosła moje oczekiwania i jestem bardzo, bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczona.
Z postaci podobała mi się Susan, Albert (choć mógłby być bardziej "skrzatowaty"), o, bóg kaca (choć szkoda, że zabrakło sceny z bogiem wina), Ridcully, Hex (klepsydra!). Śmierć był świetny, a jego GŁOS rzeczywiście brzmiał jak CapsLock :-) I Pimpuś też fajny. No i oczywiście pan Herbatka - doskonały. Włosy porcelanowej lalki, dziecięcy głos, maniery skrytobójcy, niezwykłe... eee... spojrzenie... wyjątkowo przekonujący, nieobliczalny, pieprzony psychopata.
Ogólnie bardzo mi się podobało i mam nadzieję, że zrobią więcej filmów o Dysku. Pozdrawiam wszystkich fanów Pratchetta!
Co od postaci - mi jak wyżej - choć Albert mógł być nieco większym zrzędą, o wyglądzie bardziej jak z rysunków Kidby'ego.
Ogólnie postaci były odwzorowane bardzo dobrze lub dobrze (choć może nieco więcej ridcullowatości by się przydało w nadrektorze). nie podobał mi się tylko Nobby.
Fakt, Nobby się nie udał. Wielkie wystające zęby Nobby'ego nie czynią, potrzeba czegoś więcej :-)
Albert był fajny, ale na Wikipedii (bodajże) wyczytałam, że ten sam aktor w "Kolorze magii" ma zagrać Rincewinda! No to już jest pomyłka kompletna. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Ja też nie. Byłby to wielgachny błąd. Filmowy Rincewind powinien moim zdaniem iść w stronę tego z rysunków Kidby'ego, np jak tu: http://farm2.static.flickr.com/1148/827523996_ccac864b51_o.jpg
Jestem wielkim Fanem Prattcheta mam kazda jego ksiazke ogladalem kazda "Bajke" na film czekalem z zapartym tchem zgadzam sie Herbatka dokladnie taki jak powinien byc uwazalem ze Albertowi brakowalo tego CZEGOS Nobby nie... to byla pomylka mogi by sie bardziej postarac Smierc doskonaly taki jaki byl przedsatwiony w ksiazce nie powiem bo lepiej filmu nie dalo sie zrobic Wspaniala ekranizacje wspanialej ksiazki. A magowie... tak jak zawsze na swiecie dysku Jedyni W Swoim Rodzaju!
A właśnie, magowie. Moja ulubiona scena z nimi to wtedy, gdy zasiadają do strzeżeniowuedzmowej uczty i nagle z nieba spada Herbatka prosto na stół biesiadny. Myślak mówi, że nie oddycha, no to się zabierają do "reanimacji". Jeden dziadek się zastanawia: "zaklęcie oddechowe... zaklęcie oddechowe... może bezpośredni respirator Spolta? Miałem chyba gdzieś zapisane..." - dziadek szuka po kieszeniach, pozostałe dziadki patrzą na niego, a przez ten czas człowiek mógłby sobie spokojnie wykorkować i nikt by nie zauważył. Na szczęście jeden Ridcully był na tyle przytomny, żeby przewrócić Herbatkę na plecy i dzięki temu zapobiegł przedwczesnemu zejściu mojego ulubionego anty-bohatera. Wielki plus dla nadrektora. Kurczę ci magowie są rzeczywiście jedyni w swoim rodzaju... :-)
Przemol919: Tak, ten wyraz szczurzej paniki na twarzy... ten lęk gruntu... tylko kto mógłby go zagrać?
Spotkałem się z róźnymi propozycjami, na przykład takimi:
http://tinyurl.com/36xstv
albo http://www.movieforum.pl/album_pic.php?pic_id=6825
Zgadzam się z Tobą. Brak tej filozofii Pratchetta tłumaczę sobie tym, że w zasadzie ten film jest raczej dla dzieci, bo książki już nie koniecznie. Wiedźmikołaja akurat nie czytałam, ale znam pozostałe, i gdyby nie to ciężko byłoby się zorientować kto jest co na podstawie filmu, np audytorzy, magowie, gildie. Poza tym można obejrzeć. Ale radzę przeczytać :)))
Nie no, dzieciaki kompletnie by się w tym zamotały bez przeczytania książek. A książki z kolei nie dla dzieci... chociaż kiedy na ekranie zdarza się trup (najczęściej zdarza się panu Herbatce), to nie widać krwi, więc niby jednak dla dzieci. Hmm... powiedzmy, że dla takich starszych dzieci. Dla takich jak ja :-D
Tak w ogóle, to Strzeżenie Wiedźm za pasem. A przyjemnością obejrzę jeszcze raz.
Wogóle ja miałbym zamysł taki:D
Co by Rincewinda grał Johnny Depp, ucharakteryzowany:D
A Ridcullego aktor, który gra w TAXI inspektora Gilberta:D
Hłe hłe hłe. A film fajny, Wiedźmikołaja akurat nie czytałem, ale wydaje mi się że dużo śmiesznych scen z magami i wogóle, które dałoby się zrobić w filmie jest w Ostatnim Kontynencie.
Zamysły to sobie możemy...
Już ustalone, że Rinsa zagra sir David Jason. Bo jest świetnym aktorem, a że do roli zupełnie nie pasuje, to tylko drobny szczegół, bo na pewno potrafi zagrać tak świetnie, że na pewno nikt nie zauważy, że jest ciut za okrągły, ciut za niski i nieco bardziej niż ciut zbyt posunięty. No i nie sądzę, żeby dziadek potrafił biegać jak wiatr.
Jak już chcieli wziąć kogoś z "Wiedzmikołaja", to o wiele lepiej pasowałby ten koleś, który zagrał Sidneya.
Albert Rincewindem, laboga. Czyżby wszytkich młodszych aktorów w Anglii wycięli skrytobójcy?
Ciekawe coteż działo się w umysłach castingujących/reżysera/kogokolwiek, kto wybierał obsadę że zdecydowali się na tak.. śmiałe i radykalne... posunięcie.
Rzeczywiście, Sidney byłby dobry. A w porównaniu z ex-Albertem - wręcz idealny. A tak mamy sir Rincewinda...
Mieszane uczucia, a nawet rozczarowanie bym rzekła, film jest dla dzieci, książka nie i o to sie rozbija wszystko, brak tutaj i filozofii i powagi i komizmu na poziomie, ten film powinien byc zrobiony przez Jean-Pierre Jeunet'a wtedy moze mial by w sobie ten urok czarnego humoru.