dobre kreacje aktorskie i wysokobudzetowa produkcja to jeszcze za malo zeby wyszedl dobry film... duzy plus za oldschoolowa stylizacje... i tyle... film jest przewidywalny... za dlugo sie rozkreca... a druga polowa to juz w ogole van helsing... przede wszystkim jednak nie jest w ogole straszny a przeciez ma byc horrorem... wszystkie te walki i rzezie wilkolaka byly raczej smieszne niz straszne... dobrego horroru sie nie buduje rzucajac flakami po scianach i robiac pare animacji komputerowych... dobry horror broni sie scenariuszem i napieciem... animacje przemiany wilkolaka albo latajaca glowa hopkinsa nie sa nikomu do szczescie potrzebne..
ogolnie na film było przygotowane wszystko co najlepsze, genialni aktorzy, kostiumy, scenografia, muzyka, sam zamysł klimatu... no wystarczyło tylko złożyć to w kupę i mieć cudeńko
na nieszczęście za robotę wziął się reżyser, który krótko mówiąc zmarnował te wszystkie elementy, nie umiał ich wykorzystać
ogólnie "wilkołak" jest dobrym filmem według mnie, ale jak pisałem tacy aktorzy, scenografia, pomysł nie miały dać filmu dobrego, a film świetny.
żal wielki, że nie wziął się za to jakiś dobry reżyser, bo mam wrazenie jakby johnston dostał diament, który wystarczyło oszlifować, a on tego nie zrobił
No właśnie... Film jest dobry, ale niestety tylko do połowy. Od momentu, w którym Lawrence staje się wilkołakiem wszystko zaczyna się psuć - żałosne, komputerowe walki, hektolitry krwi i flaków na ekranie. Oglądając to, zastanawiałam się, czy to jest jeszcze horror, czy to już gore. Zgadzam się również z użytkownikiem ArusArczes co do klimatu filmu. Kiedy tylko zaczęłam oglądać "Wilkołaka", od razu pomyślałam, że to będzie coś wyjątkowego, ale niestety gorzko się rozczarowałam. Natomiast będę polemizowała co do gry aktorskiej, bo moim zdaniem Hopkins zagrał koszmarnie - zbyt spokojnie jak na szaleńca, którego nie obchodzi los własnej rodziny. Za bardzo się nie wysilił, przez cały film grał jedną miną i jeszcze to mrugnięcie okiem jak u Lectera... Okropność. Podsumowując, mógł to być naprawdę bardzo dobry film, ale reżyser nie wykorzystał w całości jego potencjału i w rezultacie wyszło to co wyszło.
6/10 za klimat, muzykę i kreację Del Toro
ja daję 2/10 właśnie za marnotrawstwo tego wszystkiego co tu zostało wymienione. do kina szedłem podjarany z wypiekami na twarzy (wreszcie po długim czasie miał się pojawić film na miarę Draculi '92), a z seansu wychodziłem... no pewnie też czerwony, bo tak się wkur*iłem, że zaserwowano mi srogą kaszanę, że hej! z drugiej strony jak później spojrzałem na filmografię Johnstona to już wiem skąd ta klapa - facet horroru (a już zwłaszcza klimatycznego) w życiu nie nakręcił, a sądząc po jego "wizji" Wilkołaka, chyba też nigdy na oczy nie widział.