Naprawdę świeetne role Marka Kondrata i Andrzeja Chyry oraz równie dobra, nieco dołująca muzyka, a także wzruszający monolog Michała Koterskiego są jego mocnymi stronami.
A po drugiej stronie co mamy? Dialogi w filmie niemiłosiernie rażą wulgaryzmami, nie powinno się stawiać obok tematu religii steku przekleństw. Ogólnie 7/10..
"nie powinno się"
a mimo to się stawia nonstop, film jest przez to prawdziwszy
groteska :)
Religia i wulgaryzmy w połączeniu dają lepszy obraz polskiej rzeczywistości... tak samo jak w "Dniu Świra" tekst "Dżisus, kurwa, ja pierdole"
Raczej chodziło tu o ułomny sposób relacji człowieka z Bogiem (czy pijak zasłużył na lepszego anioła stróża?). Biorąc pod uwagę, że Adaś Miauczyński był porte-parole reżysera nie sądze żeby Koterski chciał wyśmiać czyjąkolwiek religijność. "Wszyscy jesteśmy..." to film intymny, osobisty - rozrachunek życia Marka Koterskiego. "Cała nadzieja w sile większej od nas samych" - w tej końcowej kwestii zawiera się stosunek autora do wiary.
Hmm trafne spostrzeżenie... Ten film jest wyjątkowy... z tych co widziałem Koterskiego na pewno najlepszy...
Subiektywnie, to najlepszy polski film od czasu Kieślowskiego, chyba najlepszy obraz dotyczący dramatu alkoholizmu w naszym społeczeństwie, który podobano nie ominął żadnej rodziny w Polsce (z tym się w zupełności zgadzam) film pomimo iż jest osobistym rozrachunkiem , w przesłaniu jest niesamowicie uniwersalny, w miejsce alkoholu można wstawić każdy nałóg (narkotyki, kariera, hazard, etc..) który rujnuje jednostki jak i rodziny dotknięte tym piętnem... 10/10