Tak, podobał mi się.
Szczególnie, gdy po seansie sam Koterski opowiadał o tym, co go inspirowało. Po pierwsze rozmowa ze znajomym psychiatrą - że każde dziecko ma całkowite prawo nienawidzić swoich rodziców, a po drugie, już dobrze nie pamiętam, jakaś brazylijska pieśń.
Kończąc powiedział, że nie wie dlaczego nakręcił ten film. Po prostu.
Ludzie łkali i odnosili się do swoich przeżyć, że każdy z nas właśnie taki krzyż nosi. Mnóstwo emocji.