że nie widzę specjalnych prześladowań tej dziewczyny, ani nikogo innego z LGBT, dzieje się to co się dzieje, a Rycharski chce obarczyć na wyrost całą społeczność jakby chciał się podzielić odpowiedzialnością, zrzucić coś na innych ze swoich barków, choć wydaje się, że sam specjalnej winy nie ponosi. Wszystko co robi później, włącznie z już mocniejszą reakcją społeczności (ksiądz/komunia i chłopaki pod domem, których przegania babcia, więc też bez przesady) wydaje się być rozhisteryzowanie i przesadzone. Choć sam temat i problem oczywiście ważny, to tutaj wytoczono armaty na wróbla, takie mam odczucie.