Zobaczyłam film, przeczytałam książkę i jeszcze tego samego wieczora znowu obejrzałam film i piszę tego posta;d
Pożałowałam, że przeczytałam książkę, która wg mnie jest świetna(do połowy nawet genialna, potem trochę jakoś napięcie opadało, mniej więcej do spisku z Ministrem). Zobaczyłam różnice, całkiem spore różnice. I choć dalej zachwyca mnuie każdy kadr to niestety te różnice zaczęły mnie drażnić. Film podczas 1 seansu był fenomenalny, tajemniczy, cudowna muzyka, bardzo klimatyczna, a po przeczytaniu książki coś stracił, nawet nie wiem jak to nazwać. Dalej to wciąż jeden z moich ulubionych filmów, Gong Li i Ken Watanabe to mistrzostwo świata.