Filmu nie oglądałem ale nie o nim chcę mówić. Chodzi o samą treść fabuły: o ludziach bogacących się na kradzieżach. Czy to nasz polski los, że inaczej człowiek w kraju się nie dorobi, jeśli nie będzie kradł? No ok, w PRL-u kradli wszyscy, bo państwowe, więc niczyje, w Yumie kradną, bo to u Niemców, to można.. Więc jak do cholery może coś osiągnąć normalny, uczciwy, ciężko pracujący człowiek? Czym, kiedy, w jakich okolicznościach, realiach? W filmach cały czas ukazuje się takich właśnie cwaniaczków: cinkciarze w sztosie, złodzieje w Yumie, brakuje tylko obrazu o tym, jak złodziejsko prywatyzowano Polskę i rosły fortuny Kulczyków, Bagsików i innych takich.
Dlaczego nikt nie nakręcił jeszcze osadzonego w polskich realiach dzieła ukazującego przeciętniaka, który własnymi zdolnościami osiąga szacunek i powodzenie w normalnym życiu? Ale nie, lepiej pokazać cwaniaczka, który nie skalał rączek uczciwą pracą ale i tak laski robią się mokre na jego widok, bo ma markowe gadżety, ciuchy i stać go na orgię w nocnym klubie.
Nie chcę by mój temat został odebrany jako marudzenie zazdrośnika, ale ja z takich filmów jak Yuma wynoszę jedno przesłanie: na ch...j mam harować, robić dodatkowe kursy i szkolenia, pracować 12 godz dziennie, skoro mogę okraść bogatszego, a wtedy wszyscy wokół padną na kolana przed moim sprytem i wspaniałością? Ile jeszcze może być w kinie pochwały tych złodziei, czy nie dość mamy ich na co dzień, w otaczającym świecie? Podziela ktoś moją opinię? Podkreślam, nie chodzi mi o sam konkretny film, tylko na pewien trend ukazywania pewnych zachowań w kinie
"Filmu nie oglądałem", "ale ja z takich filmów jak Yuma wynoszę jedno przesłanie" - to się niestety wzajemnie wyklucza. Skąd wiesz, że takie jest przesłanie filmu? Ja widziałam jedynie zwiastun, więc pojęcia nie mam jakie całość może nieść przesłanie. Poza tym mam wrażenie, że troszkę generalizujesz albo to ja oglądałam za mało polskich filmów, żeby powiedzieć, że nasze rodzime kino promuje takie zachowania.
Dlaczego nie ma filmu o przeciętnym statystycznym Polaku, "który własnymi zdolnościami osiąga szacunek i powodzenie w normalnym życiu?" Bo to jest jednak nasza codzienność, codzienność większości z nas. Pójście do kina, żeby obejrzeć 1,5 h codzienności przeciętnego Polaka mija się z celem. Chyba że to dramat skoncentrowany na danym aspekcie życia tego przeciętnego Polaka.
Może przesadziłem z tym przesłaniem, ok, ale chodzi mi o to, że po raz kolejny bohaterami polskich filmów, postaciami, z którymi widz ma się identyfikować, robi się...kogo? No właśnie, jakichś złodziei, cwaniaczków, lewusów. Tak jak przytaczałem: Sztos, Yuma, Młode wilki itd. Wszędzie bohaterami są ludzie kombinujący, jak by tu okraść bogatszego. Tacy janosikowie? Nie, tak właśnie tworzą się zaczątki organizacji mafijnych w Polsce, ot takich młodych cwaniaczków handlujących kradzionym towarem, później sięgających po więcej i więcej. Co myśli sobie przeciętny widz, widząc takie powodzenie bezprawia? Że może kraść, byleby nie zostać złapanym. I oburza się na swój przeciętny, szary żywot. Skąd wiesz, dla ilu ludzi taki obraz może być impulsem do tego, żeby postąpić, na mikroskalę, jak prezes Amber Gold? Przecież on też jest sprytny i okradł bogatych
Zwracam honor, Gliński nakręcił ,,Benka", film o człowieku, który wytrwałością do czegoś doszedł. Zgadzam się, bywają i optymistyczne obrazy, ale jednak więcej jest filmów w pesymistycznej tonacji, które ukazują jedynie nasze błędne wybory, nie dając jasnego rozwiązania
A właśnie, gdybyś obejrzał "Yumę". to byś się dowiedział, jakie jest przesłanie filmu. I na pewno nie jest ono takie, że ci, którzy kradną , stanowią wzór do naśladowania :).
Ale ja nie czepiam się do Yumy, potrafię się domyślić jak się potoczyła akcja w filmie: chłopak próbował ugryźć za wiele jak na swoje zęby, wpadł w kłopoty, nawrócił się i jakoś sobie życie ułożył, nieprawdaż? Zadam jedno pytanie: gdyby nadal pozostał przy kradzieżach na małą skalę, nie lazł gangsterom w oczy, czy naprawdę myślisz, że coś poszłoby nie tak? Nie, nadal doiłby kasę, byłby królem życia, za jakiś czas pewnie założyłby coś legalnego i byłby kryształowym przedsiębiorcą. W takich filmach chodzi o jedno: ktoś zły upada, ale się nawraca/wybaczają mu/ktoś go tam ratuje i wszystko jest ok. Tylko gdyby temu złemu nie powinęła się noga, nigdy nie nastąpiłoby oświecenie. W prawdziwym życiu masz podobnie: egoistyczny bufon uczy się empatii dopiero gdy choroba/krach finansowy pozbawia go powodzenia w życiu, otwierając oczy na to, co ważne.
po "Filmu nie oglądałem " przestałam czytać. Takie osoby powinny mieć zakaz komentowania filmu.
osoby które nie doczytały założycielskiego tematu powinny być wygnane z filmwebu. Gdzie ja krytykuję film, o nieświadoma istoto?
Szanowny Panie Gats, proszę się nie przejmować. Szanowną Panią Nomercy powoduje uwielbienie wobec Panicza Gierszała, blondwłosego młodzieńca, grającego główną postać. Wszelkie niepochlebne opinie mniej lub bardziej bezpośrednio odnoszące się do filmu, stanowią dla Szanownej Pani Nomercy atak na obiekt westchnień tejże. Pozdrawiam serdecznie.
Nie napisałam,że krytykujesz,a że komentujesz.
Jak sam piszesz-filmu nie widziałeś. Produkcja inspirowana jest prawdziwą historią,stąd też taka fabuła i pomysł. Poza tym nie chcę nikogo zdziwić,ale proces jumania nadal ma miejsce w przygranicznych miasteczkach. To zjawisko,więc dlaczego nie zrobić o tym filmu?
Co do filmu o przeciętnym polskim człowieku: na myśl przychodzi mi tylko film w reż Leszka Dawida, z ostatniego roku a mianowicie "Ki". Chociaż nie wiem ,czy dokładnie o taką historię chodzi.
I owszem,lubię Kubę Gierszała Szanowny Panie Smoking. Równy z niego gość.
Więc jeszcze raz przypominam: za cholerę nie czytałaś mojego tematu:) Ja nie komentowałem filmu, ale ogólne zjawisko ukazywania w polskich dramatach społecznych: ,,Ja, złodziej", ,,Świnki" itd tego, że większość ludzi postrzega kradzieże jako środek do zdobycia prestiżu i pozycji materialnej, a bohaterowie przechodzą transformację jedynie wtedy, kiedy im się noga powinie-biedactwa, chcieli ukraść za dużo i nie dali rady, jak mi ich szkoda.
Rzadko w polskich produkcjach ukazywany jest proces odwrotny: ukazywania, jak można uczciwością się wybić. Brakuje nam takich filmów jak Forrest Gump, Goło i wesoło, Wielki Gatsby. O ludziach, którzy własną siłą woli, postanowieniem zmienienia otoczenia, dokonali czegoś wielkiego. No wybacz, a ile jest takich obrazów? Boisko bezdomnych, Pręgi, Benek? Za to non stop podsuwa nam się cwaniaczków, złodziei i kombinatorów: Nikosia Dyzmę, prezesa Nowaka i innych. Uczy się społeczeństwo, że jedynym błędem jest dać się złapać na kradzieży. No bo to zbytnia pazerność gubi przecież bohaterów np. Młodych wilków czy Yumy;) Czy nie taki, powierzchowny co prawda, ale prawdziwy, wniosek wpadnie wielu odbiorców? jak kraść, to obcych, bo nie ma innej alternatywy