Cudowne krajobrazy i ujęcia (wbrew opisowi powyżej bohaterowie odwiedzają mnóstwo zapierających dech w piersiach miejsc), kowbojski rock n roll, mądre, wyważone dialogi i sceny w zabawny sposób kontrastujące z przepełnioną osamotnieniem egzystencją. Za pomocą słownej oszczędności i długich kontemplacyjnych scen Wenders pozostawia widzowi mnóstwo przestrzeni dającej grunt do głębokich przemyśleń; wyobcowanie człowieka, samotność, postępujący upadek kina (strach pomyśleć jak dzisiaj należałoby nazwać to co dzieje się z niektórymi aspektami sztuki filmowej). Dla mnie jest to jednak przede wszystkim opowieść w piękny sposób ukazująca nietypową przyjaźń jaka może się narodzić pomiędzy dwójką bądź co bądź zupełnie innych ludzi. Polecam!