Patrząc na opis oraz zapowiedź stwierdziłem "hmm brzmi całkiem świeżo i ma spore szanse" jednak "świeżość" ta przeleżała 1000 lat w lodówce. W tym filmie autor pozwoli nam stać się wyroczniami oraz pełnymi zażenowania ludźmi którzy sie śmieją w "najtragiczniejszej scenie". Film niestety zawodzi na wielu polach postacie nie mają czasu na rozwój, zostajemy wręcz zasypani "sucharami" a co najgorsze wszystko jest przewidywalne, co ciekawe najbardziej zabójcza broń co w 60 min zniszczy nasz świat jest znacznie słabsza od bomby atomowej i wygląda jak zabaweczka z toy story (bez urazy do toy story) na ekranie poznajemy sporą ilość postaci i autorzy nie dają nam czasu na zżycie sie z jakąkolwiek z nich. Ogólne wrażenia po filmie? Cóż ciesze sie że nie wydałem jakoś dużo.