Zadziwiające, że nie ma tu się z czego śmiać. Teksty są drętwe i nieśmieszne. Gagów nie ma żadnych. Chemii między dwójką głównych aktorów grających małżeństwo z 15 letnim stażem też nie ma żadnej. Wszystko jest wymuszone i na siłę. Wieje sztucznością. W całej tej komedii nie ma prawie ani jednego udanego żartu, śmiesznego tekstu, inteligentnej i dowcipnej wymiany zdań. Nie jest to ani komedia słowna, ani komedia-gagów ani komedia-kryminał. Cała intryga kryminalna opiera się na tym, że Sandler biega z pokoju do pokoju albo je krewetki. Nie ma tu żadnego śledztwa, wszyscy giną aż zostają 3 osoby z czego dwie są zamieszane. Tajemnica sama się wyjaśnia. Intryga jest głupia i nudna, dowcipy wymuszone i nieśmieszne. Sztuczna i drętwa gra głównej pary. Jest to chyba koleiny film Sandlera (po Dużych Dzieciach) który powstał tylko po to żeby Sandler gdzieś pojechał i się pobawił - tutaj do Europy (Monako, Włochy). Sandler nawet nie próbuje grać. Jego policjant-sierżant jest tak słabo zagrany, że ręce opadają. W dodatku w każdym filmie od kilku lat Sandler nie tylko gra tak samo ale w tym samym t-shircie i spodenkach. Strata czasu.