Witam.
chodzi mi po głowie jakiś film telewizyjny
chyba lata 80/90
kino raczej z tych o niczym, żadne specjalnie gatunkowe czy coś
pamiętam w zasadzie dwie sceny
pierwsza to sam początek filmu
poznajemy matkę wychowującą (chyba samotnie) bardzo dużą rodzinę i jest jakiś szkolny festyn rodzin, jakieś konkursy, jakiś wyścig z nagrodami
druga scena,
jej synek, ja wiem 10-12 letni (ma jakieś spektrum autyzmu chyba), gubi się w galerii handlowej, szał zakupów przedświątecznych
i potem ten jej synek tuła się samotnie po dużym mieście (matka z domu chyba dzwoni na policję) i spotyka w pewnym momencie na mieście jakiegoś przebranego za Mikołaja faceta i kupuje od niego gęś (nie pamiętam czy żywą, czy martwą ale nieoskubaną) i
dochodzi między nimi do jakiejś filozoficznej wymiany zdań (z mikołajem, nie z gęsią)
potem jak już wraca do domu (z tą gęsią), to matka walczy z okazywaniem emocji, bo wie, że nie może go opieprzyć, bo on i tak nic nie zrozumie.