W chwili gdy Brando dołączył do czołówki nowego aktorskiego rankingu - został zaatakowany niskimi ocenami. O ile "Ojciec chrzestny", "Czas apokalipsy" czy "Tramwaj zwany pożądaniem" mają mnóstwo dziesiątek i trudno coś obniżyć - o tyle na mniej znanych produkcjach mocno to widać. Podam pierwsze z brzegu przykłady:
- "Dwa oblicza zemsty" 5,3
- "Queimada" 3,6
- "Morituri" 4,1
- "W zwierciadle złotego oka" 5,2
Proszę sobie wyobrazić, że oceny były jeszcze niższe, bo wspomniany atak miał miejsce ponad rok temu.
Filmweb już nie rozśmiesz - a smuci. Byle troll obniża oceny wybitnemu aktorowi i wyrzuca go z rankingu. Wiele osób z młodego pokolenia może przez to nie zapoznać się z filmografią Brando. Na ale... Wolice gloryfikować popłuczyny. Najsmutniejsze jest to - że kreujecie się na ludzi z misją, którzy wplatają w wypowiedziach pochwały staremu kinu, a w rzeczywistości chodzi o kliknięcia, nabić kabzę. Tak jak w tych śmiesznych "subiektywnych" rankingach. Zawsze każdy film dla jakiejś grupy - plus oczywiście mało znany klasyk aby wszyscy byli zadowoleni. Nie wiem co ja tu robię. Chyba jestem zbyt leniwy żeby przenieść oceny.
PS. Dobrze, że wkleiłem to do notatnika, bo oczywiście przy publikacji wyskoczył błąd. W wymyślaniu niepotrzebnych dupereli jesteście najlepsi, a problemy z wysyłaniem postów czy tę cholerną skrzynkę nadawczą - macie gdzieś. Tfu!
To prawda! Jakiś czas temu oglądałam film "Nowicjusz" z Brando w roli drugoplanowej - świetnie parodiującym swoją rolę w "Ojcu chrzestnym" - a ocena Marlona Brando - 4,1. Myślałam, że to chyba jakiś niesmaczny żart.
Jak wielu przywiązujesz zbytnią wagę do tych wszystkich cyferek i rankingów. Nawet jeśli faktycznie młode pokolenie nie zapozna się z jego filmografią to przecież tylko filmy, żadna wielka strata. Aktorów są tysiące, a wybitnych setki, zawsze mnie śmieszył taki kult jednostek, jakby znajomość filmografii jednego z nich stanowiła wyznacznik poziomu intelektualnego. Kino jest poślednią dziedziną sztuki, której bliżej do rozrywki, a filmweb jest tylko popularną masówką. To nie literatura, żeby przywiązywać do tego taką wielką wagę.