Tak w telegraficznym skrócie: przyjemność z czytania o filmach spada po równi pochyłej od paru lat. Głownie przez coraz to bardziej oszpecaną stronę filmu, po którym co rok przechodzi tornado, rozrzuca wszystko dookoła, ucina, zwiększa i pomniejsza nie to co trzeba. Strona filmu już nie jest ergonomicznym profilem, tylko stertą pogniecionych, częściowo zapisanych, częściowo poplamionych kawą papierów w porwanej teczce.