Reality show w Ameryce i na całym świecie tak popularne i tak zróżnicowane w swej formie. W Polsce się dopiero rozwija,po spokojnych czasach "Big Brothera", lekkiej rywalizacji w parach w "Amazonkach" i "Gladiatorach", walce w pracy w pierwszych odc. "Baru" przyszedła czas na nowe nieco programy,w których chodzi o to samo,ale producenci chcą by każdy był wyjątkowy. Wiem o 2 nowych produkcjach.Kolejna edycja "Baru" tym razem z vipami (słyszałem o K.a.s.i.e./hehe gwiazda/ i chyba Skrzyneckiej) oraz realizowana przez TVN "Wyprawa Robinsonów"(czy coś w tym stylu,rzecz będzie sie tu działa na bezludnej wyspie (W Mikronezji bodajże) a prowadzącym będzie znany z "Milionerów" Hubert Urbański.
Ja zwolennikiem nie jestem takich programów nie jestem,ale czasem popatrzeć mogę. Produkcje np.Amerykańskie są o wiele lepsze...
Zachwalajcie,krytykujcie REALTY SHOW

użytkownik usunięty
Kudlaty

Hmm reality show to niewątpliwie ciekawe zjawisko. Najpierw ciekawość i nowość - o Klaudiusz powiedział sznikers o gulczas. Potem Bar , Dwa Światy itp. Potem Klaudiusz w reklamach i "Gulczas a jak myślisz" potem kolejne edycje. Ciekawość przechodzi w znudzenie a potem w niesmak. Teraz już nie moge patrzeć na tych ludzi. Uczestniczy prześcigają się aby być jak najbardziej kontrowersyjni , wszyscy praktycznie grają , niby z nazwy prawdziwe życie ale ... nie do końca. Jeszcze to zatrudnianie gwiazd na siłę żeby przyciągnąć ludzi. To też słaby pomysł. Co do nowych programów to zobaczymy ale z pewnością muszą być jak najbardziej kontrowersyjne i "niegrzeczne". Bo publiczność łaknie krwi :) i mocnych wrażeń. Te komercyjne stacje mogłyby puszczać częściej ciekawe filmy a nie męczyć kolejnymi coraz gorszymi edycjami , co wieczór prześcigającymi się w oglądalności. Bo jednak ktoś to ogląda ehhh. :( Trudno może się kiedyś znudzi . Pozdrawiam

Sam pomysł takiego np. "Big Brothera" nie jest głupi, ale wykonanie... No wiecie, zamknięcie 12 ludzi w jednym domu, itp., itd., to nawet ciekawe z psychologicznego punktu widzenia. Jednak poziom intelektualny uczestników jest przeważnie tak niski, że szkoda gadać... Założę się, że wielu z nich nie wiedziało nawet skąd wzięło się w ogóle określenie "Wielki Brat". Żenada! Zresztą, oglądałam troche reality, no bo na początku każdego interesowało co to za zwierz. Wszystko to, co ujrzałam, przekonuje mnie jednak o tym, że nie ma w tv programów na żywo, no może oprócz meczy piłki nożnej...

Kudlaty

Witaj,

Pamiętam jak w czasach grzesznej młodości oglądało się pierwszą część ''Big Brothera'', jak się potem do szkoły biegło i z innymi poglądami wymieniało, jak się kłóciło (czasem na pięści) kto wygra, kto przegra, kogo wypieprzą w niedzielę, kto kogo nominuje, kim jest Wielki Brat...

Innych części ani ''Brata'' ani ''Baru'', ani żadnych ''Amazonek'' nie oglądałem, bo mi się zwyczajnie przejadły i z wielkiego zwolennika stałem się krytykiem (przyszło z wiekiem) takich przedsięwzięć. A niech oni tam w tym kontenerze siedzą zamknięci, niech się w wannach z innymi uczestnikami bliżej zapoznają, niech sobie do oczu skaczą o tą kasę wyimaginowaną, ale, na Boga! niech 'karier' żadnych po wyjściu nie robią! Bo to żenada z tego wychodzi! ''Gulczas, a jak myślisz'', czy ten drugi ''Yyyyrek'' nigdy w życiu światła dziennego ujrzeć nie powinny, toż Orwell ze swoim ''1984'' się w grobie widząc coś takiego przewraca! Większość z uczestników takich programów zrobiło w Polsce 'karierki' festynowo-teleszopowe (teleshop'owe), wszystkie Gulczasy, Klaudiusze, Manuele i takie tam znane są dzisiaj przeciętnemu widzowi nie z działalności 'bigbrotherowskiej' (kto przy takim nawale tego szajsu jeszcze o nich pamięta?), ale z występów pseudomuzycznych (chłopcy założyli zespół), czy z bliższych kontaktów z odkurzaczami, czy maszyną do robienia waty cukrowej.

Ludź niestety zrobi wszystko (czytaj: w każde gówno wejdzie), aby mordę jego w telewizji co jakiś czas pani z mięsnego zobaczyła.

Pozdrawiam,

Kudlaty

nie lubię tego chłamu. Takiego chamskiego żerowania na ludzkich emocjach, na najniższych instynktach.
Owszem, są tacy którzy chcą to oglądać. Ale miejmy ich, delikatnie mówiąc, w głębokim poważaniu...
Sama widziałam, bodajże z amerykańskiej edycji, jak gościowi Wielki Brud oznajmił że zmarł mu ktoś z rodziny (dość bliski, nie pamiętam czy matka czy kto). Wyobraźcie sobie - kamera centralnie na twarz, zbliżenie, a facet mu mówi o czymś takim. A jak im oglądalność wzrosła?
od tej pory nie oglądałam nawet fragmentów. Za bardzo mnie to kopnęło.
Kto chce niech ogląda.
pozdrawiam