Jeremy Strong zapowiada spektakularne ponad 30-minutowe ujęcie w 4. sezonie "Sukcesji"
/Film / / 01-04-2023 13:27
Na pierwszy odcinek nowego, 4. sezonu "Sukcesji" czekaliśmy ponad rok. I już nie mamy wątpliwości, że było warto (naszymi wrażeniami dzielimy się w SERIAL KILLERS pod linkiem TUTAJ). Mając pełne zaufanie do twórców, spodziewamy się zamknięcia historii na miarę dotychczasowych najlepszych odcinków. Wcielający się w Kena Jeremy Strong właśnie podbił stawkę, zapowiadając, że (prawdopodobnie) w finale czeka nas spektakularne ponad 32-minutowe ujęcie z jednej kamery bez żadnych cięć.
Nie mamy pewności, w którym momencie zobaczymy tę zapowiadaną przez Stronga scenę. Czy będzie to w finale? Czy może, jak to w "Sukcesji" bywa, w zupełnie nieoczekiwanym, nieintuicyjnym momencie? Bo przecież przez trzy sezony przekonaliśmy się, że twórcy nigdy nie idą po linii najmniejszego oporu i z sukcesem przełamują wszelkie standardy. Strong poinformował jednak, że była to sekwencja kręcona pod koniec zdjęć, co może sugerować, że prawdopodobnie zobaczymy ją bliżej końca sezonu.
Nie wiem, ile możemy o tym mówić, ale w jednym z odcinków jest scena, która realizuje jakby 28 stron scenariusza, a zdjęcia do niej powinny trwać kilka dni. Ostatecznie została jednak nakręcona w jednym ujęciu, obejmuje wielu bohaterów i opowiada wiele różnych historii w budynku. Kręciliśmy to na taśmie filmowej, więc ekipa musiała być dobrze zorganizowana, żeby przeładowywać kamerę. Na jednym ujęciu. Myślę, że to trwało jakieś 32 minuty.
Jak słusznie Strong zauważył, tak ambitne ujęcie nie jest czymś, czego można się spodziewać po telewizji. I nie byłoby to możliwe, gdyby nie pełny profesjonalizm ekipy, ale też wzajemne olbrzymie zaufanie jej członków i fakt, że aktorzy tak dobrze zdążyli się poznać przez ostatnie trzy sezony.
To było niesamowite i głębokie doświadczenie, które było możliwe jedynie po wielu latach współpracy jako zespół – ze względu na poziom zaufania i profesjonalizm, jak w zawodowej formacji. To było bardzo, bardzo ekscytujące.
Mamy przeczucie, że choć finał będzie emocjonujący i widowiskowy, nie przyniesie oczekiwanych zmian. Wszystko bowiem wskazuje na to, że bohaterowie "Sukcesji" nigdy się nie zmienią, nawet jeśli świat będzie wymuszał na nich nową grę. To pokrywa się z wypowiedziami grających w serialu aktorów.
Na pytanie, czy fani mogą się spodziewać, że pewne wątki zostaną rozwiązane, Kieran Culkin odpowiedział:
To nasz serial, więc jak myślisz? (...) Nic nigdy nie zostanie tu przewiązane piękną kokardką, ponieważ tak się nigdy nie dzieje w życiu.
Podobnego zdania jest Cameron Crowe, który wcielił się w psychoterapeutę rodziny:
Jesse Armstrong (twórca serialu – przyp. red.) ma teorię, że ludzie tak naprawdę się nie zmieniają, i myślę, że w przypadku rodziny Royów jest to absolutna prawda.
Jeremy Strong zapowiada mastershot w 4. sezonie "Sukcesji"
Nie mamy pewności, w którym momencie zobaczymy tę zapowiadaną przez Stronga scenę. Czy będzie to w finale? Czy może, jak to w "Sukcesji" bywa, w zupełnie nieoczekiwanym, nieintuicyjnym momencie? Bo przecież przez trzy sezony przekonaliśmy się, że twórcy nigdy nie idą po linii najmniejszego oporu i z sukcesem przełamują wszelkie standardy. Strong poinformował jednak, że była to sekwencja kręcona pod koniec zdjęć, co może sugerować, że prawdopodobnie zobaczymy ją bliżej końca sezonu.
Nie wiem, ile możemy o tym mówić, ale w jednym z odcinków jest scena, która realizuje jakby 28 stron scenariusza, a zdjęcia do niej powinny trwać kilka dni. Ostatecznie została jednak nakręcona w jednym ujęciu, obejmuje wielu bohaterów i opowiada wiele różnych historii w budynku. Kręciliśmy to na taśmie filmowej, więc ekipa musiała być dobrze zorganizowana, żeby przeładowywać kamerę. Na jednym ujęciu. Myślę, że to trwało jakieś 32 minuty.
Jeremy Strong w "Sukcesji"
Jak słusznie Strong zauważył, tak ambitne ujęcie nie jest czymś, czego można się spodziewać po telewizji. I nie byłoby to możliwe, gdyby nie pełny profesjonalizm ekipy, ale też wzajemne olbrzymie zaufanie jej członków i fakt, że aktorzy tak dobrze zdążyli się poznać przez ostatnie trzy sezony.
To było niesamowite i głębokie doświadczenie, które było możliwe jedynie po wielu latach współpracy jako zespół – ze względu na poziom zaufania i profesjonalizm, jak w zawodowej formacji. To było bardzo, bardzo ekscytujące.
Czego możemy się spodziewać po 4. sezonie "Sukcesji"?
Mamy przeczucie, że choć finał będzie emocjonujący i widowiskowy, nie przyniesie oczekiwanych zmian. Wszystko bowiem wskazuje na to, że bohaterowie "Sukcesji" nigdy się nie zmienią, nawet jeśli świat będzie wymuszał na nich nową grę. To pokrywa się z wypowiedziami grających w serialu aktorów.
Na pytanie, czy fani mogą się spodziewać, że pewne wątki zostaną rozwiązane, Kieran Culkin odpowiedział:
To nasz serial, więc jak myślisz? (...) Nic nigdy nie zostanie tu przewiązane piękną kokardką, ponieważ tak się nigdy nie dzieje w życiu.
Podobnego zdania jest Cameron Crowe, który wcielił się w psychoterapeutę rodziny:
Jesse Armstrong (twórca serialu – przyp. red.) ma teorię, że ludzie tak naprawdę się nie zmieniają, i myślę, że w przypadku rodziny Royów jest to absolutna prawda.
SERIAL KILLERS: "Sukcesja" – sezon 4. Recenzujemy pierwszy odcinek
Udostępnij: