Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję
Wywiad

Kserkses jest archetypem: Wywiad z Rodrigo Santoro

Filmweb / autor: Marcin Kamiński / 21-03-2007 10:18
Urodzony w Brazylii aktor, który pierwsze kroki w zawodzie stawiał na planach popularnych w Ameryce Południowej telenowel. Magazyn "People" umieścił go na liście 50 najpiękniejszych ludzi świata. Polscy widzowie znają go doskonale z ról w filmach "W cieniu słońca", "Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość" i "To właśnie miłość". Teraz Rodrigo Santoro powraca do kin rolą Kserksesa w komiksowej produkcji "300". W naszym wywiadzie opowiada o pracy nad filmem, wielogodzinnej charakteryzacji oraz wyjaśnia dlaczego serial "Zagubieni", w którym gra, również dla niego stanowi zagadkę.


W filmie "300" odtwarzasz Kserksesa, demonicznego przywódcę Persów wierzącego, że jest bogiem. Jaki był twój pomysł na tę postać?
Rodrigo Santoro: Pomysł nie był mój, ale Franka Millera. Frank bardzo dokładnie opisał tę postać w swoim komiksie. Moja kreacja oparta jest na jego pomyśle. Reżyser wymagał od nas, żebyśmy starali się grać swoje role w sposób jak najbliższy temu, w jaki zostały one opisane w komiksowym oryginale. Powieść graficzna Franka Millera była naszym źródłem inspiracji jak również podstawą przygotowań do roli. Nie chciałem zbyt dobrze poznać prawdziwej postaci Kserksesa. To mogłoby sprawić, że zdystansowałbym się do tego, co Frank opisał i narysował w swoim komiksie. Jego dzieło jest inspirowane autentycznymi wydarzeniami i postaciami, ale opowiada historię miejscami wręcz fantastyczną. Pracując na planie "300" starałem się powołać do życia Kserksesa w takiej formie, w jakiej został on przedstawiony przez Franka Millera.

Czy podoba ci się wizerunek władcy Persów stworzony przez Millera?
Tak, jest wyjątkowy. Zdaję sobie sprawę, że historycy niechętnie wypowiadają się na temat tego filmu zarzucając mu sprzeczność z faktami, ale pamiętajmy, że mówimy o komiksie. "300" przedstawia inną, niekiedy dziwaczną, a nawet fantastyczną rzeczywistość. Kserkses jest postacią niesamowitą. Uważa się za boga, łączy w sobie cechy męskie i żeńskie, mierzy kilka stóp wzrostu i mówi nieprawdopodobnie niskim głosem. Jest w nim coś z superbohatera.

Jak wiele wysiłku kosztowało cię upodobnienie się do postaci Kserksesa?
Musiałem przede wszystkim ogolić całe ciało. Nie tylko głowę, ale również klatkę piersiową, ręce i nogi. Komiksowy Kserkses jest pozbawiony owłosienia, zatem nie miałem wyboru. (śmiech) Do tego dochodziła charakteryzacja. Upodobnienie mnie do postaci, którą możecie zobaczyć w kinie zajmowało każdego dnia około 5 godzin. To było prawdziwe wyzwanie.

Jak znosiłeś te długie przygotowania?
To było jak rytuał. Powtarzało się każdego dnia i nie można było tego uniknąć. Te kilka godzin poświęcanych codziennie na charakteryzację starałem się wykorzystać na zastanowienie się nad swoją rolą. Charakteryzacja w tym filmie bardzo wiele mi dała. Dopiero kiedy mnie umalowano, nałożono te wszystkie ozdoby i poprzyczepiano kolczyki poczułem, że jestem w stanie zagrać tę postać. Wcześniej trudno mi było wyobrazić siebie w tej roli. Zawsze przed wejściem na plan przeglądałem się w lustrze i wiedziałem już kogo i jak mam grać.

Czy postać Kserksesa mówi twoim głosem?
Tak, choć został on przetworzony cyfrowo. Już na planie musiałem mówić niezwykle niskim głosem. Bardzo mi się wtedy przydały moje doświadczenia z pracy przy dubbingowaniu filmów. Nagrane przeze mnie kwestie Zack przetwarzał później cyfrowo by osiągnąć ten niewiarygodny, nienaturalny głos Kserksesa, na którego opisanie Frank Miller poświęca w komiksie sporo miejsca.

Pozostali aktorzy mówią, że niezwykle wiele dał im wspólny trening fizyczny. Czy tobie również?
Wielu osobom wydaje się, że wystarczy pójść na siłownię i nabrać trochę mięśni i już można grać w takich filmach jak "300". Nic bardziej mylnego. Z oczywistych względów przy tym filmie wyczerpujący trening i nabranie odpowiedniej sylwetki były niezbędne, ale to zaledwie część przygotowań do roli. Kserkses nie tylko wygląda wyjątkowo, ale również wyjątkowo się zachowuje. Jest przekonany o swojej boskości, z racji ogromnego wzrostu na wszystkich patrzy z góry i nie znosi sprzeciwu. Aby zagrać taką postać nie wystarczy spędzić kilka tygodni na siłowni. Kserkses jest archetypem. Nie jest zwykłym ludzkim królem.

Wizerunek Persów, w tym również Kserksesa przedstawiony w filmie, został przez niektórych odebrany jako rasistowski. Co sądzisz na temat tego typu opinii?
Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Kręcąc ten film nikogo nie chcieliśmy urazić. To, co pokazaliśmy na ekranie pochodzi wprost z komiksu Franka Millera. To jego wizja artystyczna i wydaje mi się, że nie można traktować jej jako atak na coś lub na kogoś. Komiks "300" to sztuka, a nie manifest polityczny. Zdaje sobie jednak sprawę z kontrowersji, jakie nasz film wywołuje i bardzo przepraszam wszystkich, którzy poczuli się nim urażeni.





Rodrigo Santoro w filmie "300"


Przez magazyn "People" zostałeś umieszczony na liście 50 najpiękniejszych ludzi świata. W rodzinnej Brazylii często grałeś w filmach, w których byłeś obiektem pożądania ze strony kobiet. Czy rola w "300" była z twojej strony próbą zerwania z pewnym wizerunkiem jaki do ciebie przylgnął?
Była pewną odskocznią, to na pewno. Nie tylko jeśli chodzi o wizerunek, ale również sposób i styl pracy. Kserkses jest zupełnie inną postacią niż te, które grałem do tej pory. Rola ta pozwoliła mi zupełnie zniknąć w odtwarzanym przeze mnie bohaterze. Wydaje mi się, że grając Kserksesa udało mi się osiągnąć to, o czym marzy każdy aktor. Widzowie patrząc na tę postać zapominają o tym, że patrzą na mnie. To szalenie trudne do osiągnięcia, ale w tym konkretnym przypadku charakteryzacja bardzo ułatwiła mi zadanie.

Widziałeś już film? Jak ci się podoba?
Tak, widziałem film kilka dni temu i jestem zachwycony. Wizualnie "300" wyznacza nowe standardy w kinie. Czegoś takiego widzowie jeszcze w kinie nie widzieli. Oczywiście wcześniej było "Sin City", które zrealizowano w podobny sposób. Tamten film był jednak czarno-biały z niewielkimi akcentami kolorowymi. "300" jest produkcją, która w doskonały sposób wykorzystuje kolory. Projekcja tego filmu była dla mnie wielką niespodzianką. Pracowaliśmy na planie "300" przez kilkadziesiąt dni, ale zawsze na tle niebieskiego ekranu. Zatem nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Zack pokazywał nam co prawda pojedyncze zdjęcia ilustrujące to, co chciał osiągnąć, ale żaden z nas do samego końca nie wiedział jak będzie wyglądał gotowy film.

W jaki sposób trafiłeś do obsady "300".
To bardzo ciekawa historia. Do roli Kserksesa zaproponował mnie producent Gianni Nunnari, który bardzo dobrze zna moje brazylijskie filmy. Pewnego dnia zadzwonił do mnie i zaproponował udział w castingu. Pracowałem wtedy w Brazylii na planie innego filmu i niespecjalnie byłem tą propozycją zainteresowany. Nie miałem czasu na wycieczki do Los Angeles i, szczerze powiedziawszy, niespecjalnie widziałem siebie w roli Kserksesa. Gianni przekonał mnie, żeby przygotował taśmę wideo z nagraną przez siebie kwestią i wysłał ją do studia. Ostatecznie doszedłem do wniosku, że nie mam nic do stracenia i tak zrobiłem. Ku mojemu zaskoczeniu reżyserowi i producentom bardzo spodobał się przygotowany przeze mnie materiał. Uznali jedynie, że jestem zbyt szczupły do tej roli, zatem przed rozpoczęciem zdjęć musiałem przybrać nieco przybrać na wadze i podobnie jak pozostali aktorzy spędzić kilka tygodni na siłowni.

Jesteś jedną z gwiazd serialu "Zagubieni", ogromnego telewizyjnego przeboju, którym pasjonują się widzowie na całym świecie. Na którym planie lepiej się czułeś - "Zagubionych", czy "300"?
Te filmy są tak różne, że nie można ich porównywać. W pewien sposób, są nawet swoimi przeciwnościami. Pracując nad "300" miałem bardzo dużo informacji pozwalających mi na stworzenie mojej postaci. Mój bohater był gotowy. Nie musiałem budować go od podstaw, a jedynie odtworzyć przed kamerami. Na temat postaci, którą odtwarzam w "Zagubionych" wiem niewiele więcej od widzów. Nie znam jej przeszłości i przyszłości, nie wiem jak znaczącą rolę odegra w całej historii. W dużo większym stopniu muszę zaufać reżyserowi, bo sam do końca nie wiem kogo tak naprawdę gram.

Czy taki sposób pracy nie jest dla aktora frustrujący?
Frustrujący to nie jest właściwe określenie. Na początku rzeczywiście byłem bardzo ciekawy wszystkich informacji, które dotyczyłyby tej postaci. Chciałem wiedzieć o niej jak najwięcej, żeby później zagrać ją jak najlepiej. W pracy aktora najbardziej cenię sobie takie przygotowania. Wierzę, że dobra rola rodzi się nie tuż przed kamerami, ale właśnie podczas przygotowań. Przy "Zagubionych" zostałem tego elementu swojej pracy praktycznie pozbawiony. Na początku się tym denerwowałem, później jednak doszedłem do wniosku, że to doskonała okazja do ćwiczeń i zdobywania nowych doświadczeń. Paradoksalnie mogłem poczuć się w pewnym sensie jak widz serialu, który w każdym odcinku jest czymś zaskakiwany. Ja jestem podobnie zaskakiwany przez postać, którą odtwarzam.



INNE WYWIADY Z TWÓRCAMI FILMU "300"
"300" jest sexy: Wywiad z Davidem Wenhamem
"300" to czysta rozrywka: Wywiad z Leną Headey
Nigdy nie idę na łatwiznę: Wywiad z Gerardem Butlerem
Bardzo lubię komiksy: Wywiad z Zackiem Snyderem

Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

Najnowsze Newsy