Adam poznaje Celinę, która jest pogrążona w głębokim kryzysie. Mężczyzna jest przekonany, że już ją kiedyś spotkał. Przypadkowa znajomość zmierza do zaskakującego finału.
Wypowiadający się w filmie naukowcy uświadamiają, że nad przełomem cyfrowym współpracowały w grupach roboczych setki osób w instytutach na całym świecie. W Polsce nie mieliśmy zaawansowanego sprzętu, ale myśl naukowa nie odbiegała poziomem od Zachodu. Równolegle do wydarzeń politycznych - strajków Solidarności, obrad Okrągłego Stołu, demontażu bloku wschodniego - toczyła się rewolucja cyfrowa.
Film opowiada wojenną historię Ewy Waleckiej, więźniarki niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego KL Lublin (Majdanek) w latach 1943-1944, która pracowała m.in. jako pokojówka w domu komendanta obozu.
Film dokumentalny przypomina okoliczności powstania widowiska Grzegorza Królikiewicza „Trzeci Maja”, którego premiera odbyła się 3 maja 1976 w Programie 1 Telewizji. Powstanie widowiska „Trzeci Maja” miało charakter wielkiego precedensu w historii PRL, ponieważ od 1946 roku komunistyczne władze zakazywały publicznych obchodów rocznicy Konstytucji 3 maja, a osoby które choćby wywieszały tego dnia flagę narodowa musiały się liczyć z politycznymi szykanami do utraty pracy włącznie. Tymczasem właśnie 1976 roku komunistyczne władze zdecydowały się na swoistą odwilż. Po raz pierwszy w Telewizji Polskiej miała być emitowana rozmowa ekspertów na temat fenomenu Trzeciego maja – zobrazowana fabularnymi inscenizacjami. Propozycje wyreżyserowania takiej debaty otrzymał Grzegorz Królikiewicz pod koniec marca 1976 roku i udało mu się przekonać władze Telewizji, aby zamiast debaty historyków zrealizować w błyskawicznym tempie widowisko historyczne z udziałem aktorów i wykorzystaniem najnowszych zdobyczy technologicznych.
Tadeusz Jaworski, dziś 83-letni mieszkaniec Kanady, był niegdyś jednym z najwybitniejszych polskich twórców filmowych. Ranga twórczości, szczególny dramatyzm przejść wojennych, w końcu wypędzenie z Polski w 1968 roku wskutek zorganizowanej nagonki politycznej - oto kanwa, na której opisuje on swoje życie i twórczość. Jest Żydem z krwi, Polakiem z kultury, zaparł się swojej świadomości pochodzenia wskutek tragedii Holocaustu. Nabył inną świadomość: polskiego patrioty, dzielącego los z polskimi rodakami na Podolu. Po II wojnie światowej student Szkoły Filmowej, później reżyser szczególnych nurtów filmów dokumentalnych: dotyczących spraw moralno - społecznych oraz kultury zakotwiczonej w tradycji katolicyzmu. Człowiek, którego talent stał się potrzebny i doceniony po przemianach Października '56 r. Środowisko kulturotwórcze, skupione wokół takich ludzi jak prof. Jerzy Bossak oraz Prymas Stefan Wyszyński - widzi w nim wybitnego artystę dokumentującego stan ducha i społecznych struktur w Polsce, dźwigającej się z ruin wojennych. Wspomagają oni i sprzyjają artystycznemu rozwojowi Tadeusza Jaworskiego. Ale konflikt, jaki wywołuje tzw. wojna 6-dniowa pomiędzy Izraelem a Egiptem w 1967 r. tworzy zjawisko globalnej konfrontacji sowiecko - amerykańskiej o strukturze i dynamizmie porównywalnym z katastrofą tsunami. Na tajemny rozkaz płynący z Moskwy, wszyscy, którym można by przypisać sympatię ze zwycięskim Izraelem, muszą zostać publicznie ukarani. Jaworski zajęty jest sztuką. Jest bezpartyjny. Jest polskim, a nie żydowskim patriotą. Ale polityka, jak smok, dopomina się haraczu. Cios pada na bezbronnego i niewinnego - ale uczciwego i świadomego swej godności człowieka. Gdy wyjeżdża, zmuszony do tego przez władze polityczne, żegnają go czule nieliczni przyjaciele - i co charakterystyczne - wszyscy oni, to goje: Janusz Nasfeter, Witold Lesiewicz, Józef Kuśmierek. Bezpartyjni i partyjni, utalentowani, uczciwi zawodowo filmowcy. Nasz kraj utracił wtedy człowieka, który przez całe swoje powojenne życie dał się poznać jako moralnie czysty przyjaciel, obrońca krzywdzonych, niepokornych kolegów z filmowego środowiska. Jako filmowiec idący swym osobistym tropem, na którym badał spustoszenia wojny i biedę duchową powojennej narodowej egzystencji, powiązaną z marzeniami o domu, o miłości i zgodzie pomiędzy rodakami. Ten człowiek, który na obczyźnie nie uległ konformizmowi poprawności politycznej i nie zapomniał o Ojczyźnie - wspomina rozdarcie swojej świadomości, chce być wierny zarówno pochodzeniu, jak i wdzięczny kulturze, którą od dzieciństwa aż po dzisiaj kocha. Ale chce być nade wszystko - ponad tymi różnicami - dobrym człowiekiem.
Kilka lat po zakończeniu II wojny światowej w Piotrkowie Trybunalskim została zawiązana organizacja "Mała Dywersja". Młodzież w niej skupiona wypisywała na murach antykomunistyczne hasła, rozwieszała plakaty i transparenty. Członkowie grupy zostali schwytani przez Urząd Bezpieczeństwa, gdyż donos złożył kolega z sąsiedztwa. Młodych ludzi poddano torturom, a później postawiono przed sądem.