To samo chciałem dodać. Gdzie CGI, tam zdjęcia muszą być bardziej lub mniej, ale jednak wymuszone, sztuczne. Za to w "Cedrach pod śniegiem" osiągnął mistrzostwo, momentami kadry rodem z najlepszych filmów Malicka. I tylko dziady z Akademii wiedzą dlaczego nagrodzili Halla, ciasnego, oczywistego i nieepickiego. Hall w tamtym roku nie mógł i nie powinien wygrać, a jednak zwyciężył. Niezasłużenie.
Niestety teraz coraz więcej filmów z obowiązkowym CGI, nawet takich, które efektów nie wymagają. Dawniej sceny plenerowe kręcono w studiach, potem wydawało się, że kino wreszcie złapało oddech i będzie je kręcić na świeżym powietrzu, a teraz znowu cofamy się w rozwoju i krajobrazy generowane są sztucznie. Na szczęście w Europie czy kinie niezależnym takich rozwiązań prawie się nie stosuje.
Hall to dostał Oscara chyba tylko dlatego, że robił zdjęcia do filmu, który z niewiadomych przyczyn uznano wówczas za najlepszy. A przecież była i "Magnolia" i "Oczy szeroko zamknięte". Na szczęście Richardson też parę swoich Oscarów ma.